Do końca Aretha Franklin zachowała bliski związek z Kościołem, co w biografii wielkiej gwiazdy bywa rzadkością. Wyrosła w środowisku, które śpiewało pieśni uwielbienia oraz modliło się psalmami.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Po śmierci znaczących postaci historycznych zwykliśmy mówić, że wraz z ich odejściem kończy się cała epoka. Podobnie stało się ze zmarłą 16 sierpnia w wieku 76 lat Arethą Franklin. Królowa gospel i southern soulu była jedną z ostatnich przedstawicielek pokolenia wybitnych artystów pochodzących z amerykańskiego Południa, urodzonych w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Należały do niego takie sławy jak Johnny Cash, Elvis Presley czy Ray Charles. Ich twórczość narodziła się w czasach silnych w kulturze amerykańskiej podziałów na muzykę „białą” (country, rockabilly) oraz „czarną” (gospel, soul, blues i jazz), jednak miała wspólny mianownik.
Była nim ekstatyczna duchowość obszaru rozpiętego pomiędzy stanami Tennesse. Arkansas, Luizjana, Missisipi, Alabama i Georgia. Nazywa się go często „pasem biblijnym”, zdominowanym przez protestantyzm i denominacje ewangelikalne. Duchowość setek protestanckich świątyń i domów modlitwy, w których gromadziła się uboga ludność regionu, pracująca na plantacjach bawełny i budowach, zajmująca się transportem towarów na drewnianych barkach pływających po Missisipi, czasem uprawiająca niewielkie gospodarstwa.
Aretha Franklin: Panie, weź mnie za rękę
Aretha przyszła na świat w Memphis, w rodzinie baptystycznego pastora Clarence’a LaVaughn Franklina, który z czasem stał się nie tylko znanym kaznodzieją, ale również aktywistą na rzecz praw ludności afroamerykańskiej w USA, blisko współpracującym z Martinem Lutherem Kingiem.
Pierwsza płyta Arethy wydana przez niewielkie wytwórnie JVB i Battle Records w 1956 roku wyjaśniała wszystko. Nosiła tytuł „Songs of Faith” („Pieśni wiary”). 14-letnia artystka wyśpiewała na nim praktycznie całe dzieciństwo spędzone w kościołach baptystycznych.
Na płycie znalazł się między innymi popularny hymn gospel „Precious Lord, take my hand” („Panie, weź mnie za rękę”). Jego melodia wywodzi się jeszcze z XIX-wiecznego hymnu anglikańskiego. Wyraża on bezgraniczne zaufanie Chrystusowi w każdej okoliczności życia i jest żarliwą prośbą o wsparcie Bożej łaski w momentach słabości.
I Say a Little Prayer – piosenka o miłosnej zażyłości z… Panem
Przez sześć dekad obecności na scenie Aretha pozostała wierna tradycyjnej mieszance gospel, soulu i klasycznego r&b. Od końca l. 70. próbowała co prawda uwspółcześniać swoją muzykę o stylistykę disco i pop, niemniej jej niepowtarzalny mezzosopran sprawiał, że już po pierwszych taktach piosenki słuchacz rozpoznawał, że śpiewa Franklin. Motywy chrześcijańskie możemy znaleźć na wielu jej płytach, niemniej artystka trzymała się na nich zasady rozgraniczenia pomiędzy lżejszymi utworami o charakterze rozrywkowym i religijną twórczością gospel.
Są jednak słynne, świeckie utwory Arethy, które można interpretować w duchu wiary. Przykładem może być „I Say a Little Prayer” („Odmawiam małą modlitwę”), który znalazł się na albumie „Aretha Now” (4. miejsce na liście przebojów Billboardu). Współcześni odczytali pieśń jako jednoznaczną aluzję do uczuć zakochanej kobiety tęskniącej za mężczyzną życia. Aretha z pasją śpiewa, że zanim wstanie po nocnym śnie z łóżka i zanim nałoży makijaż, odmawia małą modlitwę za kogoś, kto ma trwałe miejsce w jej sercu i kogo zawsze będzie kochać.
Ostatnie wersy pieśni są powtarzane żywiołowo, dramatycznie i z pasją – bohaterka zapewnia adresata o dozgonnej miłości i jakby chcąc upewnić się, czy została usłyszana, śpiewa:
Proszę, kochaj mnie też/ bo jestem zakochana w Tobie/ Odpowiedz na moją modlitwę/ Powiedz, że też mnie kochasz/ Dlaczego nie odpowiadasz na moją modlitwę?/ Wiesz, że każdego dnia odmawiam małą modlitwę.
Aretha Franklin i występ dla papieża Franciszka
Muzyczna erupcja wiary Arethy to słynna, koncertowa płyta „Amazing Grace” z 1972 r. Słuchając albumu, czujemy wręcz atmosferę nabożeństw uwielbienia w małych kościółkach gdzieś nad deltą Missisipi. To proste, ale zarazem poruszające wyznanie wiary w stałą obecność Chrystusa wokół nas, który nigdy nie zawodzi i nie zdradza („What a Friend We Have in Jesus”).
Jest na niej również porywająca i przyprawiająca o ciarki interpretacja hymnu „Amazing Grace”. „Cudowna Boża łaska” to mocny hymn uwielbienia, stanowiący podziękowanie za przenikające świat działanie Boga.
Ćwierć wieku później, w 1987 roku Aretha wydała kolejny poruszający album koncertowy o znamiennym tytule „One Lord, One Faith, One Baptism” („Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest”). Znalazła się na nim ciekawa i niecodzienna, gospelowa wersja „Ave Maria”. Warto tu przypomnieć, że piosenkarka była jedną z dwóch wielkich muzyków amerykańskich (obok Boba Dylana), którzy mieli okazję wystąpić przed papieżem. Aretha zaśpiewała przed Franciszkiem we wrześniu 2015 r. w Filadelfii, podczas koncertu towarzyszącego VIII Światowemu Spotkaniu Rodzin.
„Śpiewanie hymnów gospel i modlitwa pozwalają dalej żyć…”
Wielu dziennikarzy zwraca uwagę na fakt, że piosenkarka rzadko wypowiadała się na temat wiary poza muzyką. Zmieniło się to dopiero w ostatnich latach jej życia. Była niewątpliwie postacią z krwi i kości, o bardzo trudnym życiu osobistym. Miała niełatwy i słaby kontakt z matką. Po raz pierwszy zaszła w ciążę i urodziła dziecko w wieku 12 lat, następne, z innym ojcem przyszło na świat już dwa lata później. Jej dwa małżeństwa zakończyły się klęską (pierwsze z powodu przemocy domowej ze strony męża). W 1979 roku jej ojciec został ciężko postrzelony podczas napadu rabunkowego i już do śmierci nie odzyskał sprawności.
Wiele lat walczyła z nałogami alkoholizmu i licznymi chorobami, potęgującymi się w wyniku nadmiernego palenia. Piosenkarka jednak rzadko skarżyła się na swój los, podkreślając, że śpiewanie hymnów gospel i modlitwa pozwalają jej dalej żyć. Gdy była już ciężko chora, zwracała uwagę, że sami lekarze nie są w stanie zrobić niczego bez Bożej pomocy, a każdy przeżyty dzień jest małym cudem.
Miejmy nadzieję, że po ziemskich trudach znajdzie odpoczynek w niegasnącym blasku Tego, o którym przez lata z taką pasją śpiewała.
https://www.youtube.com/watch?v=SlTQJzZwBSY
Czytaj także:
Królowa soulu odeszła. Aretha Franklin zmarła w wieku 76 lat
Czytaj także:
„Wyjątkowa, odczuwająca, prawdziwa”. Wspomnienie Kory
Czytaj także:
Nic dwa razy się nie zdarza… Refleksja po odejściu Kory Jackowskiej