separateurCreated with Sketch.

Święty Jan Bosko: boisko bardziej przyciąga niż kościół

KSIĄDZ NA BOISKU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

W ten sposób łatwiej trafić do ich serca i budować serdeczną więź. Tworzy się przestrzeń zaufania i możliwość ukazania perspektywy Boga, który pragnie indywidualnej i bliskiej relacji z każdym człowiekiem.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Często narzekamy, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła. Uważają, że nie widzą w nim nic ciekawego i ważnego dla siebie. Być może nie spotkali na swojej drodze prawdziwych świadków, którzy pociągnęliby ich swoim przykładem, pasją i troską. Taki był św. Jan Bosko. Jego dzieło trwa po dziś dzień i przynosi wielkie owoce. Jaki był pomysł włoskiego duszpasterza na przyciągnięcie młodych ludzi do Boga?

 

Z boiska do kościoła

Kapłan urodził się w 1815 roku pod Turynem. Kiedy miał dwa lata zmarł jego ojciec, Jan wychowywany był przez matkę wśród rodzeństwa. W wieku 9 lat miał pewną wizję podczas snu. Jak wspominał:”(…) Byłem niedaleko domu, na dużym podwórzu, na którym bawiło się wielu chłopców. Jedni się śmiali, inni grali w coś, wielu przeklinało. Słysząc to, rzuciłem się między nich i przy pomocy słów i pięści usiłowałem ich uciszyć. W tym momencie pojawił się przede mną majestatyczny, pięknie ubrany mężczyzna, cały spowity białym płaszczem. Jego twarz jaśniała takim blaskiem, że nie mogłem na nią patrzeć. Nazwał mnie po imieniu i kazał stanąć na czele tych chłopców. Dodał: “Będziesz musiał pozyskać ich przyjaźń dobrocią i miłością, a nie pięściami. (…)”.

W ten sposób zaczęła w młodym Janie kiełkować życiowa misja. Od najmłodszych lat wiedział, że jego zadaniem jest służba drugiemu. Pragnął być kapłanem.

Apostoł Turynu poświęcił swoje życie sprawie biednej młodzieży i wychowania. Ówczesny Turyn pełen był zagubionych młodych ludzi. Połowa XIX wieku to czas rozwoju przemysłu oraz urbanizacji. Pośród trudności Święty zaczął tworzyć oratoria, które miały stanowić miejsce spotkania i formacji dla osób, które często były opuszczone, wyzyskiwane i zaniedbane.

Misją oratoriów było wychowanie „wzorowego obywatela i gorliwego chrześcijanina”. Koledzy księża patrzyli na niego z niedowierzaniem i dystansem, ponieważ angażował swoje siły w niegrzeczną młodzież z marginesu. Nierzadko wielkie rzeczy rodzą się pośród niezrozumienia otoczenia. Tak było i tym razem. Z pewnością posiadał pewną wrażliwość i większe zrozumienie dla wychowanków, poprzez swoje doświadczenie wychowania bez ojca.

 

Nie tylko duch, ale też ciało

Dostrzegał potrzebę integralnego spojrzenia na młodego człowieka. W życiu chrześcijanina fundamentalny jest pierwiastek duchowy, ale nie można zapominać i deprecjonować innych aspektów życia ludzkiego. Szczególną uwagę zwracał na potrzebę ruchu, spontaniczności i zabawy. „Trzeba się starać, aby młodzieży wypełnić czas różnymi aktywnościami”. Potrzeba zorganizować swoim podopiecznym czas, który będzie pełen pozytywnych doświadczeń, aby odciągnąć ich od nudy i bezczynności. To właśnie bezczynność uważał za największego wroga, który trapi ówczesnego człowieka. Dlatego w oratoriach organizował teatr, turystykę czy zabawy. Przypisywał wychowankom konkretne zadania, aby uczyli się odpowiedzialności. Szczególną rolę dostrzegał w sporcie.

Sport, który jest mądrze ukierunkowany może w fantastyczny sposób pomóc kształtować charakter człowieka. Dzięki systematycznemu zaangażowaniu w wysiłek fizyczny można doskonalić się w pracowitości, męstwie, uczciwości, cierpliwości czy szacunku do rywala. To dobre narzędzie w celu nabywania cnót. Dobrze rozumiał to św. Jan Bosko. Mówił, że “boisko bardziej przyciąga niż kościół”, a sport to doskonałe narzędzie wychowawcze, które może pomóc prowadzić do Boga.

Kapłan stworzył autorski system wychowawczy, który nazywał prewencyjnym. Wielką rolę przypisywał nauczycielom. Według Świętego, zadaniem wychowawcy jest ukochać to, co lubi młodzież, aby młodzież kochała to, co lubi wychowawca. W ten sposób łatwiej trafić do ich serca i budować serdeczną więź. Tworzy się przestrzeń zaufania i możliwość ukazania perspektywy Boga, który pragnie indywidualnej i bliskiej relacji z każdym człowiekiem.

Dzięki Apostołowi Turynu znamy pierwszy krok, który warto zrobić, jeżeli chcemy „łowić” młodzież dla Pana Boga. „Wystarczy” pójść na boisko z młodymi i pograć z nimi w piłkę, a potem po prostu słuchać. A następnie mądrze i konsekwentnie im towarzyszyć.



Czytaj także:
Czy warto być uczciwym? Legendarny gest włoskiego piłkarza


POLSKIE GWIAZDY, KTÓRE WIERZĄ W BOGA
Czytaj także:
15 polskich gwiazd, które nie wstydzą się wiary w Boga


PIŁKARZE PRZYZNAJĄCY SIĘ DO WIARY
Czytaj także:
13 piłkarzy, którzy nie wstydzą się Boga. Jeden z nich ochrzcił kolegę… w basenie [GALERIA]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.