Paula została zgwałcona, ale czuła, że jej poczęte w ten sposób dziecko nie jest niczemu winne. Po urodzeniu synka napisała list do osób, które namawiały ją do aborcji i opublikowała go w sieci.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
To miał być dzień jak każdy inny. Po zajęciach Paula chciała wyjść z wieczorem z kolegą, którego znała ze studiów. W trakcie spaceru wydawał jej się bardzo uprzejmy, więc kiedy zaproponował, żeby wstąpili po drodze do jego mieszkania nie widziała powodów, żeby się nie zgodzić.
„Co zamierasz z tym zrobić?”
Chłopak szybko jednak zaczął dotykać Paulę w sposób, jakiego sobie nie życzyła. Postanowiła jak najszybciej wyjść, ale wtedy pojawił się jego współlokator, który zagrodził jej drogę. Trzymał w ręce pistolet. Reszty tego, co się stało, dziewczyna wolałaby nie pamiętać.
Kilka tygodni później spoglądała z niedowierzaniem na pozytywny test ciążowy. Mówi, że paradoksalnie tym, co poczuła była radość i odpowiedzialność za ukryte w niej życie. Kiedy jednak zaczęła dzielić się tą wiadomością z najbliższymi przyjaciółmi, widziała ich współczujące spojrzenia i słyszała wciąż to samo pytanie: co teraz zamierzasz z tym zrobić?
Za każdym razem brała głęboki oddech i odpowiadała: zamierzam wybrać radość.
Czytaj także:
“Moja żona została zgwałcona. Aborcja nie wchodziła w grę”
Prawo do kochania swojego dziecka
Ciąża była zagrożona, a Paula cały czas modliła się o życie dla swojego dziecka. Pewnego razu, kiedy odkryła, że znowu silnie krwawi i siedziała przerażona, niepewna tego, czy serce jej synka nadal bije, pewna osoba, która twierdziła, że jest jej życzliwa postanowiła udzielić jej „rady”. „Zajmij się tym, zanim będzie za późno. Pozbądź się tego dziecka diabła” – powiedziała jej.
Pielęgniarka w szpitalu poinformowała o gwałcie pracowników opieki społecznej, którzy spytali Paulę, co zamierza zrobić z dzieckiem po porodzie. „W takich sytuacjach lepiej żyć bez czegoś, co przypomina ci to, co się stało” – usłyszała od jednego z nich.
„Bycie w ciąży jest trudne samo w sobie. Jest jeszcze trudniejsze, kiedy musisz bronić prawa do kochana swojego własnego dziecka” – pisze Paula.
Dał mi powód do życia
Mały Caleb niedawno skończył roczek i jest bardzo pogodnym dzieckiem. Kiedy jego mama zabierała go do domu opieki dla starszych osób, zawsze rozbawiał wszystkich zebranych. Innym razem wzięła go na przyjęcie organizowane dla dzieci z uboższych rodzin – tam również wszyscy cieszyli się, mogąc się z nim pobawić.
Paula patrząc na swojego synka nie może zrozumieć, dlaczego dla kogoś jego życie miałoby być mniej ważne. „Nie potraficie sobie wyobrazić, dlaczego ktokolwiek miałby chcieć dziecka, które wy postrzegacie jako bezwartościowe i odrażające, a kiedy zorientowaliście się, że ja je kocham, zaczęliście nękać jego i mnie zachęcając, abym dokonała aborcji. Caleb mnie uratował, dając mi powód, żebym żyła, pomimo tego jak bardzo gwałt mnie zniszczył” – mówi.
Nie czuje jednak nienawiści do ludzi, którzy ją skrzywdzili. „Wiedzcie, że wam wybaczam i modlę się za was. Modlę się, żebyście zobaczyli swój błąd i odkryli prawdę. Modlę się, żebyście spotkali dziecko, które w dobry sposób zmieniło moje życie. Modlę się, żebyście doświadczyli Boga poprzez moje dziecko – za każdym razem, kiedy on się uśmiecha, czuję bardzo mocno Bożą miłość – pisze na blogu.
Na jednym za zdjęć, jakie Paula opublikowała na Facebooku jej synek nosi wyjątkową koszulkę. „Sprawdziłem DNA. Bóg jest moim ojcem” – głosi napis na niej.
Czytaj także:
“Spotkałam się z tym, który mnie zgwałcił. Chciałam spojrzeć mu w oczy”