separateurCreated with Sketch.

Zero jedzenia, tylko… piwo? Post à la XVII-wieczni mnisi!

MONKS BEER
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
J-P Mauro - 20.03.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Brzmi jak wyzwanie? W dodatku specyficzne? To „tylko” post, jaki stosowali XVII-wieczni mnisi, by zwiększyć uważność i jasność myślenia. Zero jedzenia, samo… piwo.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wielki Post to czas pokuty i duchowej refleksji, podczas którego katolicy na całym świecie podejmują różnego rodzaju postanowienia czy posty. „Luksusami”, z których najczęściej rezygnujemy w tym czasie są media społecznościowe, słodycze, wszelkie urządzenia elektroniczne czy kawa. Inni odmawiają sobie spożywania mięsa nie tylko w piątki, ale przez cały Wielki Post. Ale to nie przebije hardcorowego poszczenia XVII-wiecznych mnichów, którzy na okres 40 dni przechodzili na dietę płynną.

Wielki Post i... piwo Salvator

W XVII wieku paulini z południowych Włoch przenieśli się do klasztoru Neudeck ob der Au w Bawarii. Surowa reguła klasztoru wymagała od braci powstrzymania się od stałych pokarmów przez cały Wielki Post, co naturalnie wymagało znalezienia właściwej metody odżywiania na 40 dni. Bazując na swojej wiedzy, mnisi doszli do wniosku, że piwo - nazywane przez nich „płynnym chlebem” – może być podstawą ich diety w tym czasie.

Zakonnicy warzyli specjalne, mocne piwo, które zapewniało im wysoki poziom węglowodanów i składników odżywczych, co zapobiegało niedożywieniu. Warzony przez nich napój wkrótce stał się oryginalnym produktem browaru Paulaner. W 1634 roku otrzymał nazwę „Salvator” od „Sankt Vater”.

Piwo jako wielkopostna ofiara

Dumni ze swojego wynalazku mnisi wkrótce zaczęli się jednak martwić, że napój jest zbyt pyszny, by można go było uznać za wielkopostną ofiarę. Z nadzieją na pozytywne rozstrzygnięcie ich wątpliwości, wysłali do Ojca Świętego beczkę ze swoim złocistym trunkiem, by ten zdecydował, czy to odpowiedni napój na okres Wielkiego Postu.

Podczas długiej podróży z Bawarii do Rzymu piwo zepsuło się. Kiedy skosztował go papież, uznał, że jest tak obrzydliwe, że jego spożywanie można śmiało uznać za rodzaj wielkopostnej ofiary. Dał mnichom zielone światło, by z czystym sumieniem spożywali złocisty napój w ramach 40-dniowego postu.

40 dni bez stałych pokarmów, tylko… piwo

Obecnie piw Paulaner można skosztować w 70 krajach, jest też ono jednym z ważniejszych trunków podczas monachijskiego Octoberfest. „Salvator” jest znany i lubiany na całym świecie, ale mało kto wie o jego „postnych” początkach.

W 2011 roku J. Wilson, redaktor gazety z Iowa, usłyszał historię „Salvatora” i postanowił sprawdzić na własnej skórze postne tradycje XVII-wiecznych mnichów. We współpracy z lokalnym browarem udało się odtworzyć piwo zbliżone smakiem do „Salvatora”, które Wilson mógłby spożywać przez okres Wielkiego Postu, a także w Wielkim Tygodniu.

Lubiący wyzwania dziennikarz nie zapomniał jednak o dbaniu o zdrowie – aby uniknąć zagrożeń przez cały okres tej specyficznej diety przebywał pod kontrolą lekarza. Uzyskał także pozwolenie od swoich przełożonych na spożywanie piwa w ramach lunchu w pracy. W ciągu tygodnia pił je cztery razy dziennie, zaś w soboty i w niedzielę – pięć. I choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że przez ponad 40 dni Wilson chodził podchmielony, to sam zainteresowany opisał to doświadczenie jako rodzaj… transformacji.

Napój na Wielki Post? Piwo!

Na blogu Wilson opisał ludzkie ciało jako „niesamowitą maszynę”, która – nawet jeśli wypełni się ją śmieciowym jedzeniem i zaniedba”, wciąż może „wspinać się po górach, biegać w maratonach, a także funkcjonować bez jedzenia przez dłuższy czas”. Oczywiście pierwsze dni tego specyficznego postu były dla niego najtrudniejsze, zmagał się z ostrym głodem, ale w miarę upływu czasu zauważył zmianę:

Moje ciało zmieniło biegi, w miejscu głodu pojawiła się uważność. Znalazłem się w tunelu jasnego umysłu. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś podobnego.

W czasie Wielkiego Postu Wilson stracił na wadze 11 kg, nauczył się też – jak przyznaje – samodyscypliny. Gdy na blogu opisał swoje doświadczenie, otrzymał wiele próśb o udzielenie wywiadu, ale konsekwentnie opierał się pokusie korzystania z propozycji. Wolał koncentrować się na doświadczeniu jasności umysłu i nowego spojrzenia na wiarę, co było przecież celem podjęcia tego postu. Co ciekawe, pod koniec postu Wilson przyznał, że paradoksalnie największą pokusą były dla niego właśnie media. A po 40 dniach uznał, że taka forma poszczenia à la XVII-wieczni mnisi jest możliwa.

Uświadomiłem sobie, że po takim poście mnisi byli bardziej świadomi swojego człowieczeństwa i niedoskonałości. Aby ponownie skupiać się na Bogu, corocznie podejmowali taki rodzaj postu, nie tylko jako formę poświęcenia, ale także po to, by na nowo odkrywać swoje braki i udoskonalać się.

Katolicy i poszczenie w Wielkim Poście

Oczywiście katolicy nie są zobowiązani do rezygnacji ze stałych pokarmów na okres Wielkiego Postu.

Wszyscy jednak jesteśmy wezwani do pokuty w tym czasie na wzór 40-dniowego postu Chrystusa na pustyni. Zdrowy, dorosły katolik jest zobowiązany do ścisłego postu w Środę Popielcową oraz w Wielki Piątek (zachęca się też do kontynuowania postu przez Wielką Sobotę aż do Wigilii Paschalnej). Za odpowiednią formę ścisłego postu uznawane jest spożywanie w ciągu dnia jednego większego i dwóch mniejszych posiłków.

W liście duszpasterskim z 1966 roku o formach poszczenia Konferencja Episkopatu USA napisała:

Katolik ma obowiązek zachowania postu w Środę Popielcową, która otwiera okres Wielkiego Postu, a także w Wielki Piątek, gdyż tego dnia Chrystus umarł za nasze grzechy.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.