Tak powstali Rycerze Kolumba. Tak uformowani mężczyźni mieli na celu dbać o chrześcijańskie rodziny, troszczyć się o ubogich i nieść świadectwo życia Ewangelią społeczeństwu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Michael McGivney
Michael McGivney urodził się 12 sierpnia 1852 roku w Waterbury w USA. Był najstarszym z trzynaściorga dzieci Patricka i Mary – głęboko wierzących katolików, imigrantów z Irlandii. Zafascynowany przykładem proboszcza rodzinnej parafii już jako trzynastolatek przejawiał powołanie do kapłaństwa.
Nie otrzymał jednak zgody ojca na rozpoczęcie studiów w seminarium, dlatego po zakończeniu podstawowej edukacji przyjął się – wzorem ojca – do pracy w fabryce. Rodzicielskie błogosławieństwo na rozpoczęcie formacji seminaryjnej otrzymał dopiero wtedy, gdy po trzech latach pracy autentyczność jego powołania nie ulegała wątpliwości.
Czytaj także:
Chłopiec uzdrowiony przez wstawiennictwo założyciela Rycerzy Kolumba. Watykan uznaje cud
Po kilku latach niespodziewana śmierć ojca spowodowała, że mimo dobrych wyników w nauce Michael musiał odejść z seminarium i powrócić do rodzinnego domu, aby pomóc utrzymać rodzinę. Opuszczał seminarium z przekonaniem, że nie wznowi już formacji kapłańskiej.
Jednak wieść o jego sytuacji dotarła do uszu lokalnego biskupa, który zorganizował dla niego stypendium i po kilku miesiącach wysłał go na studia do Baltimore, do najstarszego wyższego seminarium duchownego w USA. 22 grudnia 1877 roku przyjął święcenia kapłańskie i został wysłany jako wikariusz do parafii Najświętszej Maryi Panny w New Haven.
Duszpasterz
Na miejscu zastał piękny, nowo wybudowany, ale mocno zadłużony kościół pod opieką schorowanego proboszcza, który wkrótce potem ze względów zdrowotnych musiał opuścić parafię, pozostawiając na głowie neoprezbitera wszystkie obowiązki.
Ksiądz McGivney uczynił z parafii centrum życia katolickich rodzin, które silnie angażował w szeroko zakrojone akcje charytatywne, pracował z miejscową młodzieżą, posługiwał w pobliskim więzieniu i z wielką determinacją promował abstynencję poprzez krzewienie kultury oraz popularyzację sportu.
Tak mocne zaangażowanie świeckich w działanie parafii – popularne dopiero po Soborze Watykańskim II – stanowiło w XIX wieku zupełnie nowy model funkcjonowania.
Wcześniej w życie parafii niemal zupełnie nie angażowali się mężczyźni – zwykle zajęci wycieńczającą pracą w jednej z pobliskich fabryk lub też całkowicie odżegnujący się od Kościoła za namową którejś z licznych antyreligijnych grup. Liczebności mężczyzn w kościelnych ławach nie sprzyjały również silne antykatolickie uprzedzenia amerykańskiego społeczeństwa oraz powszechna bieda wśród katolików.
W obliczu tego problemu ks. McGivney postanowił założyć grupę dorosłych mężczyzn formujących się w wierze, opiekujących się sobą wzajemnie i troszczących się o los katolickich rodzin. Tak powstali Rycerze Kolumba, którzy z małej parafialnej grupy rozrośli się do największej na świecie organizacji katolickich mężczyzn.
Rycerze Kolumba
Jego marzeniem było to, aby Rycerze działali w każdym kościele. W tej sprawie, ciesząc się zgodą i poparciem biskupa diecezji hartfordzkiej, odwiedzał parafie w całej diecezji i wśród świeckich mężczyzn i ich proboszczów szerzył idee miłosierdzia oraz jedności – najważniejszych zasad, jakie stanęły u podstaw nowej męskiej organizacji.
Głównym celem ks. McGivneya było stworzenie wspólnoty mężczyzn, którzy będą kierowali się nauczaniem Kościoła w codziennym życiu i którzy dzięki przyjaźniom zawartym we wspólnocie pozostaną odporni na pokusy społecznego awansu, jakie stawiały przed nimi popularne organizacje rozkwitające w antykatolickim społeczeństwie.
Tak uformowani mężczyźni mieli na celu dbać o chrześcijańskie rodziny, troszczyć się o ubogich i nieść świadectwo życia Ewangelią społeczeństwu.
Czytaj także:
Wkrótce beatyfikacja założyciela Rycerzy Kolumba. To największa katolicka organizacja dla mężczyzn
Ewangelizator
Ksiądz McGivney był świetnym katechetą i ewangelizatorem. Znana jest historia Chipa Smitha – dwudziestojednolatka, który pod wpływem alkoholu zastrzelił policjanta i został skazany na karę śmierci. Kapłan regularnie odwiedzał oczekującego na wykonanie wyroku mężczyznę, rozmawiał z nim o wierze i udzielał mu sakramentów.
Tuż przed śmiercią pod wpływem przyjaźni z katolickim kapłanem Smith nawrócił się, zmieniając się do tego stopnia, że był kochany nawet przez współwięźniów i strażników, którzy opłakiwali go w dzień powieszenia. W drodze na szubienicę towarzyszył mu ks. McGivney.
Inna historia dotyczy Alidy Harwood, córki sławnego w całym kraju protestanckiego pastora, która nawróciła się pod wpływem rozmów z ks. McGivneyem i jego katechez i w tajemnicy przed wszystkimi przychodziła słuchać mszy św. w parafii NMP. Gdy jej nawrócenie wyszło na jaw, protestanckie New Haven uznało to za skandal obyczajowy, którego powagę podsycała reputacja sławnego ojca. Gdy w wyniku śmiertelnej choroby Alida została przykuta do łóżka, prosiła o katolickie sakramenty i ostatnią rozmowę z ks. McGivneyem.
Po siedmiu latach posługi w New Haven ks. McGivney został mianowany proboszczem w niedalekim Thomaston, w parafii św. Tomasza. Ogromny kościół nie pomieścił wszystkich parafian zgromadzonych na jego pożegnalnej mszy św. Było to wydarzenie tak wielkiej rangi, że nawet lokalne gazety wysłały na mszę św. swoich reporterów.
W Thomaston ks. McGivney zajął się tym, co potrafił czynić najlepiej – ewangelizował parafian, dbał o religijne wykształcenie najmłodszych katolików i angażował dorosłych, szczególnie mężczyzn, na rzecz życia parafii. Po kilku latach posługi, w czasie pandemii grypy azjatyckiej, która opanowała wielką część USA, 14 sierpnia 1890 roku, dwa dni po swoich 38. urodzinach, ks. McGivney zmarł w opinii świętości.
Droga do świętości
Proces badania życia i dziedzictwa ks. McGivneya trwał ponad 100 lat. W tym czasie – głównie dzięki Rycerzom Kolumba, którzy realizowali jego misję troski o rodzinę – postać amerykańskiego kapłana i jego inicjatywa były coraz bardziej rozpoznawalne i cenione.
„Obyście, zachowując wierność wizji ks. Michaela McGivneya, nie ustawali w poszukiwaniu nowych dróg bycia zaczynem Ewangelii w tym świecie i stanowili siłę duchową odnowy Kościoła w duchu świętości, jedności i prawdy” – pisał do Rycerzy Kolumba w 2003 roku Jan Paweł II.
Wreszcie w 2008 roku papież Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności cnót założyciela Rycerzy Kolumba i mianował go czcigodnym sługą Bożym. Niespełna miesiąc później w czasie pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych w homilii wygłoszonej w Nowym Jorku papież powiedział:
„Musimy tu wspomnieć o wyjątkowych osiągnięciach wzorowego, amerykańskiego kapłana, sługi Bożego ks. Michaela McGivneya, którego wizja i zapał doprowadziły do ustanowienia Rycerzy Kolumba (…)”.
W lutym 2020 roku papież Franciszek, przyjmując na audiencji Radę Dyrektorów Rycerzy Kolumba, podkreślał cel, który przyświecał ks. McGivneyowi. „Wasz Zakon dowiódł wierności wizji swojego założyciela, czcigodnego sługi Bożego ks. Michaela McGivneya, którego chrześcijańskie zasady miłosierdzia i braterstwa zainspirowały do niesienia pomocy najbardziej potrzebującym” – mówił.
Trzy miesiące później, w maju tego roku, papież Franciszek zatwierdził cud przypisywany jego wstawiennictwu. Beatyfikację ks. McGivneya zaplanowano na 31 października 2020 roku.
Czytaj także:
Niech przyszły błogosławiony wyprosi ci łaskę. Dołącz do tej nowenny!