Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Pokora” Szczepana Twardocha to świetnie napisana powieść. Śląsk, jego burzliwa historia, wojna są tu „tylko” tłem. To książka o poszukiwaniu siebie, tożsamości, a nade wszystko o samotności.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Echa najnowszej powieści Szczepana Twardocha „Pokora” nieco przycichły. Fani pisarza żyją premierą – skądinąd świetnego – serialu „Król” na podstawie jego powieści. Warto jednak na chwilę wrócić do „Pokory”.
„Pokora” Szczepana Twardocha
Fani pisarza nie będą zawiedzeni. W „Pokorze” Twardoch zabiera czytelnika w podróż w czasie – znowu na Śląsk. Tym razem cofamy się do 1918 r. Kończy się I wojna światowa, wraz z nią la belle epoque. Stary świat umiera. A nowy? Nowy rodzi się w bólach. Przez pokonane Niemcy przetacza się rewolucja. Ale nie tylko przez nie.
Rewolucja dzieje się także w sercu i głowie głównego bohatera. Jest nim Alois Pokora (nazwisko jest tu nie bez znaczenia, ale o tym za chwilę). W wojennych walkach odniósł rany. Ze szpitala wychodzi wprost na ulice zrewoltowanego Berlina.
I zaczyna poszukiwać swojego miejsca w świecie. Szukać siebie samego.
Kim jest Alois Pokora?
„Nie należę do tego życia” – mówi Alois. W innym miejscu dodaje: „Żyłem, a czułem się, jakbym nie żył”. Bohater poszukuje swej tożsamości – i to w kilku wymiarach. Nie czuje przynależności do konkretnej wspólnoty narodowej. Jest Polakiem, Niemcem, a może Ślązakiem? Właściwie wszystko jedno.
Ma udowadniać Polakom, że jest dobrym i godnym bycia Polakiem po tym, jak włożył tyle pracy w to, by stać się Niemcem…? Targają nim burze. Przechodzi wiele trudów, cierpień, by w pewnym momencie stwierdzić: „Nie chcę być po żadnej stronie…”.
Ale chętnych do przeciągania na swoją stronę nie brak. W jednej z końcowych scen od gimnazjalnego kolegi, Smilo, Alois po latach usłyszy:
U nas masz to już załatwione, wszedłeś w nasz prawdziwy niemiecki spór o kształt rzeczywistości, może i byłeś spartakusowcem, ale niemieckim, może i byśmy cię za to rozstrzelali, ale jak Niemca.
Zostaw bycie Polakami twoim braciom, twojemu ojcu, im to wychodzi samo z siebie. Ty włożyłeś tyle pracy w to, żeby być Niemcem, prawdziwym Niemcem, prawdziwszym nawet niż ci do niemieckości urodzeni, bo z wyboru.
Czytaj także:
Twardoch wraca z „Królestwem”. Jeszcze lepsze niż „Król”!
O czym jest „Pokora” Twardocha?
Narodowość to nie jedyne pole, na którym Pokora poszukuje siebie. Bohater nie czuje przynależności do rodziny. Właściwie nie ma z nią żadnego kontaktu. W dzieciństwie, jako jedyny z licznego rodzeństwa, poszedł do szkoły. Jego niechybną przyszłością była praca na kopalni, ale lokalny duchowny dostrzegł w nim potencjał, który szkoda marnować.
Jak się później okaże, nie tylko o inteligencję chodziło (nie będę spojlerować). Alois wyrywa się z biedy, ucieka od roboty na grubie, idzie do gimnazjum, co jest dla niego szansą na lepsze życie, ale… On wcale tego nie chciał. Nie wyrywał się do lepszego świata. Został do niego wypchnięty, a ten świat – jak stwierdza bohater – okazał się „okrutnym miejscem”.
Alois nie ma domu. „(…) od kiedy ukończyłem dziesięć lat, zawsze bezdomny, niczego nie zawdzięczam mojemu tatulkowi (…)”. Poszukuje swego miejsca na świecie, nigdzie nie czuje się „u siebie”, co chwila rusza w drogę, szuka dalej, co niekiedy wiąże się z diametralnymi zmianami w jego życiu.
Bohater poszukuje tożsamości także na bardzo intymnym polu – w relacjach miłosnych. Wchodzi w toksyczny, niszczący związek z Agnes, ma też inny, intrygujący epizod.
Czytaj także:
Polska z perspektywy wsi, bezdroży i przysiółków. Czyli jaka?
Szczepan Twardoch „Pokora”
Nazwisko Pokora nie jest „tylko” tytułem. Brak tożsamości bohatera wiąże się z niskim (czy wręcz żadnym) poczuciem własnej wartości. Jest tak pokorny, że siebie samego ma za NIC. Nieważne, że wyrwał się z totalnej biedy, jedyny z rodzeństwa poszedł do szkoły, udało mu się zyskać stopień w wojsku. Daje sobą poniżać (Agnes, Smilo), daje się wyzyskiwać (partyjni działacze).
Bycie pokornym przynosi owoce. „Alois Pokora składa się cały z nienawiści, upokorzenia i bezsilnej wściekłości”. Tak, jak jego ojca, tak Aloisa, wypełnia gniew. Bo nie może stanąć za sterami samego siebie. Wszystko, czego potrzebował to zwykłe, szare życie. Takie małe. I przez chwilę wydaje mu się, że takie życie prowadzi. Szybko jednak dochodzi do wniosku, że to złudzenie. „Moje życie to kłamstwo…”.
Czy Alois odnajdzie swoje miejsce na świecie? Poczuje przynależność? „Nie należę do nas. Nie należę też do nich. Nie należę do nikogo” – mówi. W innym miejscu dodaje:
(…) nie miałem w sobie tego hartu ducha, wewnętrznego poczucia godności, aby stać się kimś odpowiedzialnym za siebie, kimś samosterownym, podmiotem, nie tylko przedmiotem (…).
Czytaj także:
Ich śmierć była warta zachodu? O współczesnych bohaterach, którzy zginęli w służbie ojczyźnie
Alois Pokora – człowiek niekochany
„Pokora” to przejmująca opowieść o poszukiwaniu siebie. Jako fanka Twardocha widzę w Aloisie sporo rysów wspólnych z bohaterami „Dracha” czy „Morfiny”. To człowiek na wskroś skomplikowany, zmagający się ze sobą, światem wokół. Może denerwować, ale nie sposób mu nie współczuć.
Nie jest to może lekka lektura na wieczorny chillout, ale kawał dobrej, świetnie napisanej powieści. Śląsk, jego burzliwa historia, wojna, rewolucje to tu „tylko” tło. Dla mnie to lektura o poszukiwaniu siebie, miłości (Pokora mówi: „Ja nie jestem nikim wartym miłości”).
A nade wszystko o przerażającej samotności, która prowadzi do tego, że największym pragnieniem Aloisa jest – jak mówi w poniższym wywiadzie Twardoch – nie drugi człowiek, ale bycie zostawionym w spokoju. Jednak, jak to w książce (i w życiu też), trudno o przysłowiowy święty spokój.
*Szczepan Twardoch, “Pokora”, Wydawnictwo Literackie 2020