– Małżeństwa, w których relacje były dobre przed pandemią, z pewnym zadowoleniem przyjęły to, że teraz więcej czasu spędzają ze sobą. W małżeństwach, w których relacje były trudne wcześniej, w czasie pandemii często uległy pogorszeniu – ocenili Jerzy i Irena Grzybowscy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Rasińska (KAI): W czasie pandemii wiele małżeństw zaczęło spędzać ze sobą dużo więcej czasu niż dotychczas. Jak państwo oceniają, czy niesie to za sobą pozytywny czy negatywny wpływ na relację?
Jerzy Grzybowski: Bardzo dużo zależy od tego, jakie były relacje w danym małżeństwie wcześniej. Zazwyczaj małżeństwa, w których relacje były dobre przed pandemią, z pewnym zadowoleniem przyjęły to, że teraz więcej czasu spędzają ze sobą. Mają więcej czasu dla siebie, mogą razem spokojnie zjeść obiad, nie spieszą się rano tak bardzo jak dawniej. Nie tracą czasu na dojazd do pracy.
Niewątpliwą trudnością jest wspieranie dzieci w nauce zdalnej, ale wobec innych pozytywnych zmian w trybie życia jest to pokonywalne. Przeżywany jest lęk o zachowanie stanowiska w pracy i własną zdolność do przestawienia się na pracę zdalną. To wywołuje stres. Obserwuję jednak, że jest on pokonywany właśnie dzięki dobrym relacjom stworzonym wcześniej. Podobnie z lękiem wywołanym obawą przed zachorowaniem. Ktoś, kto przeszedł COVID, napisał do nas, że cieszył się każdym samodzielnie zrobionym oddechem, a choroba wzmocniła ich małżeństwo, bo zrozumieli kruchość życia. Ktoś inny napisał do nas, że wręcz cieszy się, że poprzez choroby Bóg co jakiś czas zwraca ich uwagę na rzeczy ważne, odwraca tę uwagę od codzienności i uczy cenić siebie nawzajem w małżeństwie.
Irena Grzybowska: Natomiast w małżeństwach, w których relacje były trudne wcześniej, w czasie pandemii często uległy pogorszeniu. Zwiększenie stresu spowodowanego pandemią powoduje, że trudne emocje są wyrażane ostrzej, niezaspokojone potrzeby bezpieczeństwa uznania, przynależności, czy zwyczajnie kochania i bycia kochanym zwiększają agresję, pretensje, oddalenie od siebie i odreagowywanie na współmałżonku swoich własnych problemów. Ktoś napisał do nas, że jego rodzice po wyjściu ojca ze szpitala po przebytym COVID przestali odzywać się do siebie. Brak wcześniejszego dialogu powoduje, że w atmosferze zagrożenia nawet drobne napięcia działają jak iskra w beczce prochu i mogą prowadzić do rozpadu małżeństwa. W wielu rodzinach dzieci najbardziej boją się teraz nie wirusa, ale żeby rodzice się nie rozwiedli.
Małżeństwo w pandemii: problemy
Z jakimi problemami obecnie najczęściej borykają się pary?
Przede wszystkim z nieumiejętnością rozmawiania ze sobą, z brakiem wzajemnego zrozumienia trudnych sytuacji, jakie przeżywają, brakiem wzajemnej wrażliwości i wyrozumiałości w sytuacji szoku psychicznego, jaki w mniejszym lub większym stopniu przeszedł każdy. Spotykamy się też z poczuciem beznadziejności wśród wielu osób, czyli utratą sensu.
Po pandemii czeka nas fala rozwodów czy może baby boom?
J.G: Byłbym ostrożny z wróżeniem. Może być jedno i drugie.
Czy mają państwo jakieś rady dla par w kryzysie?
I.G: Przede wszystkim potrzebna jest świadomość, że w sytuacji kryzysu potrzebny jest dystans do własnych emocji. Zauważanie, jak często, i o ile częściej niż przed pandemią, wyrażamy swoje trudne emocje, w sposób pośredni odreagowując na współmałżonku swoje własne lęki i napięcia. Potrzebna jest świadomość, że mój mąż czy żona jest także człowiekiem, który, podobnie jak ja, przeżywa trudne emocje, i podobnie jak ja nie zawsze potrafi sobie z nimi poradzić. Potrzebna jest też świadomość, że niemal każde małżeństwo potrzebuje w trudnym okresie wsparcia, podtrzymania na duchu, czasem po prostu bycia wysłuchanym przez bliską osobę. Najważniejszą radą dla par w kryzysie jest nie ulegać trudnym uczuciom lęku, rozdrażnienia, rozczarowania, zawodu, jakie się pojawiają. Mamy prawo przeżywać takie uczucia, ale powinny być pod naszą kontrolą.
J.G: Ogromne znaczenie ma zdolność zawierzenia Panu Bogu. Dla mnie ważne okazały się w tym czasie słowa Psalmu 33: „Oto oczy Pana nad tymi, (…) co ufają Jego łasce, aby ocalił ich życie od śmierci i żywił ich w czasie głodu” (Ps 33, 18-19). Wtedy Pan Bóg dopuszczał głód, dziś dopuszcza pandemię, ale żywi tych, co ufają Jego łasce. Szukamy dziś, w jaki sposób nas „żywi” nie tyle w czasie głodu, co w czasie pandemii. By się odnaleźć w aktualnej sytuacji potrzebne jest odczytywanie i zauważanie Pana Boga w świecie również w tych wydarzeniach. Szukamy, do czego nas zachęca, wręcz mobilizuje. To jest ważne dla moich osobistych relacji z Panem Bogiem, ale rzutuje także na nasze relacje w małżeństwie i w rodzinie.
Kryzys w związku: pomoc
Gdzie szukać pomocy, gdy nie potrafimy już sami wypracować porozumienia w związku?
I.G: Najpierw w kręgu przyjaciół, bliskich osób. Czasem zwykłe pogadanie, jeśli nie osobiste, to przez telefon, czy przeze Skype’a zmniejsza intensywność trudnych emocji i może pomóc w odkryciu, że z trudnymi problemami nie jest się samemu. Można szukać pomocy w poradniach psychologicznych typu „Pracownia dialogu” czy „Intra”. Niektóre z nich prowadzą pomoc tylko osobiście, niektóre także w sposób zdalny. Warto jednak być ostrożnym w wyborze ośrodka pomocy, gdyż wiele z nich doradza rozwód jako najlepsze rozwiązanie kryzysu. Czas pandemii to czas pogłębiania się lub ujawniania u wielu osób depresji. Dotyka to także małżonków. Konieczna jest wtedy pomoc psychiatry. W sytuacjach mniej dramatycznych wsparciem w nauce komunikacji w małżeństwie są nasze rekolekcje i warsztaty. Mam na myśli „Spotkania Małżeńskie”. W okresie, gdy nie można prowadzić naszych zajęć „na żywo”, przeszliśmy na pracę zdalną. Potrzebne było dostosowanie naszych metod do pracy zdalnej. Okazało się, że kontakt osobowy z małżeństwem jest możliwy także zdalnie, że monitor nie musi być „bezduszną szybą dzielącą ludzi”. Z jednego z Ośrodków Spotkań Małżeńskich przyszła opinia, że podtrzymywanie kontaktu między małżeństwami w sposób zdalny uchroniło je przed depresją.
J.G: Po jednych z warsztatów prowadzonych zdalnie przysłane zostały do nas m.in. takie świadectwa: „odkąd wyprowadziły się od nas dzieci, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Te warsztaty pomogły nam na nowo zbudować nasze relacje”; „odkryłem, że nie potrafię poradzić sobie z przebaczeniem”, „potrzebuję zadbać o to, by nie przerywać żonie, gdy chce mi coś ważnego powiedzieć. Informacje o aktualnie prowadzonych przez nas warsztatach lub rekolekcjach znajdują się na www.spotkaniamalzenskie.pl
Małżeństwo vs. dzieci w pandemii
A jak wyglądają relacje z dziećmi w tym czasie? Czy rodzice poświęcają im więcej czasu i uwagi?
I.G: Wiele znanych nam rodzin przeszło na edukację domową. Nakłada ona na rodziców większą odpowiedzialność za naukę dzieci, niż w przypadku zdalnej edukacji szkolnej. W związku z tym rodzice poświęcają dzieciom więcej czasu i uwagi. Zmniejsza to napięcia w relacjach domowych, zwiększa kontrolę nad korzystaniem przez dzieci z komputera. „Wolę, żeby moje dzieci były niedouczone niż uzależnione” – mówi jedna z naszych znajomych. Poza tym zwiększona odpowiedzialność rodziców za naukę dzieci przynosi rozmowy z nimi na tematy z przedmiotów szkolnych, których się uczą. Zwiększa się w ten sposób kontakt rodziców z dziećmi. Wymaga to większej wrażliwości, umiejętności dialogu z dziećmi. Ktoś opowiadał nam, że jako rodzice pokłócili z dziećmi na temat obowiązków domowych. I najmłodsze dziecko powiedziało: „Mamo, usiądźmy i spokojnie porozmawiajmy o tym”. Widać, że „złapało” coś z rozmów rodziców, którzy uczestniczą w jednej ze wspólnot „Spotkań Małżeńskich”.
Poza tym rodzice, którzy sami więcej pracują w domu i mogą dzielić czas w sposób nienormowany godzinami, częściej wychodzą z dziećmi na spacery, więcej dbają o sposób spędzania przez dzieci czasu, co jest szczególnie ważne w sytuacji oficjalnego zamknięcia lodowisk czy basenów. Zwiększony czas spędzany z dziećmi ograniczył jednak czas małżonków dla siebie, na dbanie o swoje relacje. To z kolei jest zagrożeniem.
J.G: Ktoś z naszych znajomych podzielił się z nami: „Nie modliliśmy się dawniej razem. Lęk i poczucie zagrożenia spowodowało, że zaczęliśmy wszyscy razem, z całą trójką dzieci, modlić się wieczorem. Poczucie zagrożenia zmniejszyło się, ale dzieci nadal pilnują wspólnej modlitwy”. Jednak znów są to sytuacje indywidualne. Gdyż wiele rodzin przestało chodzić do kościoła.
Uruchomienie telefonu zaufania dla młodzieży mówi, że znaczna część młodzieży, zwłaszcza nastoletniej, nie ma tego wsparcia w domu. Wiemy o poczuciu beznadziejności znacznej części młodzieży, szczególnie z rodzin rozbitych.
„Spotkania Małżeńskie” 2021
Czy odbędą się zaplanowane na luty warsztaty dla liderów ośrodków „Spotkań Małżeńskich”?
I.G: Rok temu zaplanowaliśmy, że w lutym tego roku w podwarszawskich Laskach odbędą się warsztaty dla liderów ośrodków „Spotkań Małżeńskich” po to, by nakreślić kierunki dalszego rozwoju naszego Stowarzyszenia. Gwałtowna zmiana sytuacji spowodowała całkowitą reorientację tego wydarzenia. Zamiast planowanych ok. 50 uczestników „na żywo”, przewidywane jest przeprowadzenie zdalne międzynarodowego Zjazdu Liderów, na który zapisało się ponad 200 osób odpowiedzialnych za „Spotkania Małżeńskie” w 13 krajach. Na tym zjeździe podsumujemy miniony rok pracy. Będzie to refleksja nas tym, co pandemia nam, jako prowadzącym rekolekcje, zabrała, a jakie możliwości i inicjatywy otworzyła. Do czego nas zainspirowała. Będziemy rozpoznawać szanse i zagrożenia pracy zdalnej. Uważamy, że nie możemy pozostawić małżeństw bez pomocy, bez wsparcia. Nie przerywamy też naszych kursów dla przygotowujących się do małżeństwa. Zarówno małżeństwa, jak i narzeczeni podejmują pracę warsztatową w swoich domach i pracują nad tematami im zadanymi.
J.G: Od początku pandemii szczególnie ważne są dla nas słowa Pana Jezusa, że powołał nas „…abyście szli i owoc przynosili…”. My dodajemy: „…także w czasie pandemii”. Zachęcając naszych animatorów do rozwijania „Spotkań Małżeńskich” w czasie pandemii dedykujemy też słowa proroka Izajasza: „Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: odwagi!” (Iz 35,3).
*Irena i Jerzy Grzybowscy stworzyli lub zainspirowali powstanie 27 Ośrodków Spotkań Małżeńskich w Polsce oraz drugie tyle w innych krajach. W Ośrodkach tych prowadzone są tzw. weekendy rekolekcyjnych dla małżeństw, a w niektórych także przygotowanie do sakramentu małżeństwa pod nazwą Wieczory dla Zakochanych i Rekolekcje dla Narzeczonych. Spotkania Małżeńskie są międzynarodowym katolickim stowarzyszeniem ze statutem zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską. Irena i Jerzy Grzybowscy są autorami licznych publikacji dotyczących małżeństwa, przygotowania do małżeństwa i duchowości małżeńskiej. Małżonkowie z wykształcenia są geografami. Mają dwie córki.
Czytaj także:
Spotkania Małżeńskie, czyli złota recepta na dialog
Czytaj także:
Małżeńska komunikacja. Te 4 zasady pomogły nam uporządkować codzienne rozmowy