separateurCreated with Sketch.

Ilona Adamska: Jeśli kobieta żyje w zgodzie ze sobą, promieniuje pięknem [wywiad]

ILONA ADAMSKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Piękno pochodzi od Boga. Potrafi nie tylko przyciągać wzrok, ale także przemieniać ludzkie serca – mówi w rozmowie z Aleteią Ilona Adamska.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ilona Adamska – redaktor naczelna magazynu „Imperium Kobiet”, motywatorka, autorka książek, modelka. Trzy lata temu całkowicie zmieniła swoje życie dzięki spowiedzi generalnej i nawróceniu. Dziś udowadnia, że piękno, elegancja i kobiecość idą w parze z wiarą i bliską relacją z Bogiem.

Anna Gębalska-Berekets: Córka Króla może być piękna, elegancka, kobieca?

Ilona Adamska: Córka Króla powinna być piękna i elegancka. Dumna z tego, że jest córką Boga. Wiele kobiet uważa, że osobie wierzącej nie przystoi chodzić w ładnej sukience czy butach na wysokim obcasie. A przecież piękno pochodzi od Boga. Potrafi nie tylko przyciągać wzrok, ale także przemieniać ludzkie serca. Wystarczy przypomnieć sobie historię Estery i tego, jak jej piękno i majestatyczne oblicze przemieniło usposobienie króla. Ewa Grodzka, moja serdeczna znajoma, pisze w książce Królowo Małżeństw, módl się za nami, że historia tej Żydówki uratowała naród przed zagładą i powinna być drogowskazem dla każdej z nas. Jej piękno, połączone z modlitwą, stało się przecież narzędziem ocalenia.

Da się obserwować piękno i nie oceniać?

Kilka dni temu wrzuciłam na swój fanpage na Facebooku filmik, który w trzy dni uzyskał ponad 11 tysięcy wyświetleń. Powiedziałam w nim takie zdanie: „Zamiast być sędzią, lepiej być obserwatorem, bowiem ktoś, kto rzuca błotem, sam nie ma czystych rąk”. Ocenianie jest nierozerwalnie związane z lękiem i niskim poczuciem własnej wartości. Im bardziej kochający i wyrozumiali jesteśmy w stosunku do siebie, tym łatwiej akceptujemy innych, patrzymy na nich z miłością i zachwytem.

To jak obserwować innych z miłością?

Przestań porównywać się z innymi. Skoncentruj się na tym, co dobre w twoim życiu. Pamiętaj, że Bóg jest najczulszym Tatą, który zawsze Cię kocha, który – jak pisze ks. Dominik Chmielewski w książce Jego miłość Cię uleczy – „Zawsze patrzy na Ciebie z największą miłością, który Cię nie potępia. Nigdy nie załamuje się z powodu Twoich upadków ani też z tego powodu nie zniechęca się do Ciebie, nie przestaje w Ciebie wierzyć”. Bóg patrzy na nas z największą miłością. Pamiętając o tym, nie będziemy zazdrościć, bo będziemy czuć się wyróżnieni. Nie będziemy oceniać, bo będziemy czuć się wyjątkowi. Poza tym nauczmy się cieszyć z sukcesów innych. Bądźmy więc wdzięczni za to, co daje nam życie.

Ostatnio przeczytałam taką sentencję: „Umiejętność obserwowania bez oceniania jest najwyższą formą inteligencji”. Jak nauczyć się tej sztuki?

Zacznijmy w ludziach dostrzegać Boga. Kochajmy siebie, pielęgnujmy w sobie wdzięczność za wszystko, co nam daje życie. Przez wdzięczność uwielbiamy naszego Ojca i pomnażamy spokój w sercu. Św. Paweł nalegał, by kształtować w sobie „wdzięczne usposobienie”: „Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!” (Ef 5,20), „I bądźcie wdzięczni!” (Kol 3,15). Uczę się tego każdego dnia, od kiedy trzy lata temu nawróciłam się i powróciłam do Boga.

Dekolt, długość spódnicy, wysokość obcasów – to częste kryteria przy pierwszej ocenie kobiety. Jak daleko posuwamy się w naszych ocenach? Bardziej to dotyczy mężczyzn czy kobiet?

Wszyscy oceniamy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Niestety kobiecej ocenie często towarzyszy zazdrość. Dzisiejszy świat lansuje tani blichtr, nadmierny konsumpcjonizm, ale też zafałszowany obraz kobiecego piękna, który wpędza wiele kobiet w kompleksy. Panie coraz częściej wpadają przez to w pułapkę operacji plastycznych, chcą się upodobnić do dziewczyn z kolorowych magazynów. Zatracają poczucie rzeczywistości, stając się ofiarami własnych wyobrażeń na temat kobiecego piękna. A przecież nie ma ideałów. 

Wiem, że twoja wiara i prawdziwość nawrócenia są oceniane przez pryzmat zdjęć, które publikujesz…

Kilka dni temu nagrałam filmik, który był odpowiedzią na zarzuty jednego z obserwujących mój profil. Osoba ta podważała moje nawrócenie i bliską relację z Bogiem. Powodem miał być zbyt mocny makijaż, w którym prezentowałam się na zdjęciach z kulis sesji zdjęciowej. W moim życiu Bóg jest numerem jeden, ale jestem także od wielu lat modelką, która bierze udział w kampaniach reklamowych. Na co dzień zaś jestem zwyczajną dziewczyną, ubieram się na luzie. Latem uwielbiam zakładać kobiece sukienki, ale nigdy nie epatuję nagością czy głębokimi dekoltami.

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz mówił podczas jednej z katechez, że „mężczyzna chodzi na piękno kobiety”, a niedbanie o swoje piękno jest grzechem. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Oczywiście! Uważam, że każda z nas powinna dbać o równowagę pomiędzy pięknem zewnętrznym a wewnętrznym. O harmonię duszy i ciała. Potrzeba dbania o siebie jest naturalną potrzebą człowieka. Ważne jednak, aby umieć zachować w tym wszystkim umiar. Aby nasze lustro nie stało się naszym bożkiem. Żebyśmy nie popadli w narcyzm i samozachwyt. Papież Franciszek powiedział, że makijaż nie jest niczym złym, pod warunkiem, że nie próbujemy pod nim ukryć naszej prawdziwej twarzy. Dlatego uważam, że jeśli kobieta żyje w zgodzie ze sobą, promieniuje pięknem.

Z jakimi stereotypami dotyczącymi katoliczek spotykasz się najczęściej? Jak z nimi walczyć?

Myślę, że walka nie jest potrzebna. Pewnych rzeczy i tak się nie zmieni. Trzeba żyć w zgodzie ze sobą i nie przejmować się tym, co myślą o nas inni. Doskonale wiem, że mój wygląd, moja praca odbiegają od wizerunku typowej katoliczki. Często słyszę słowa: „Ty, wierząca? Wcale na taką nie wyglądasz”. Wielu osobom bycie katoliczką kojarzy się z czymś mało atrakcyjnym. Swoją postawą chcę pokazywać, że można chodzić w ładnych sukienkach, w ulubionych szpilkach, być kobietą z klasą, elegancką, modnie ubraną, będącą równocześnie blisko Boga. Wyznaję zasadę św. Jana Marii Vianneya: „Nie mów ludziom o Bogu, kiedy nie pytają. Ale żyj tak, by pytać zaczęli”.

I często pytają?

Tak!

Jak przeżywać swoją kobiecość z Bogiem i w zgodzie z wiarą?

Nie zapominaj, że jesteś ukochaną, umiłowaną córką Króla. Patrz na Maryję, która jest wzorem prawdziwej kobiecości i czystego piękna. Każdego dnia chodź za rękę z Panem Bogiem. On Cię będzie prowadził, pokazywał, co oznaczają hasła: piękno, kobiecość, skromność. Każdego dnia na modlitwie szukaj w sobie boskiej cząstki. Prawdziwe piękno pochodzi z głębi duszy i można je osiągnąć poprzez dobre życie, zgodne z przykazaniami. Nie utożsamiaj piękna tylko z poczuciem atrakcyjności i nie uzależniaj swojego poczucia wartości od powodzenia u mężczyzn.

Beata Kołodziej, która prowadzi warsztaty z kobiecości (m.in. w Opactwie Benedyktynów w Tyńcu) w swojej książce Czas na kobiecość, czyli podróż do samej siebie, zauważa, że świat wskazuje nam różne skuteczne sposoby na to, abyśmy stawały się atrakcyjne dla mężczyzn. Ale to oznacza zaakceptowanie faktu, że jesteśmy „dla kogoś” i „po coś”. To jest właśnie mechanizm, który wpędza kobiety w problemy. Pani Beata pisze: „Brnąc w meandry atrakcyjności, niepostrzeżenie sprowadzamy się do funkcji służebnej, czyli przedmiotu pożądania niezidentyfikowanej widowni. Bądźmy poważni – tu naprawdę nie chodzi o osobę kobiety ani o jej piękno. Chodzi o użycie jej dla chwilowej przyjemności i bez zobowiązań. Kobieta tak wykorzystana i następnie zmieniona na «lepszy model» już nie czuje się ani piękna, ani atrakcyjna. Każda z nas powinna rozumieć, że bycie przedmiotem pożądania, towarem luksusowym itp., prowadzi w rzeczywistości do konsumpcji, a nie do relacji. A kobietom zależy przede wszystkim na relacji, i to relacji miłości. Ona jest prawdziwym pragnieniem kobiecego serca”. Żaden człowiek nie pokocha nas taką miłością, jaka jest potrzebna do bycia w pełni szczęśliwą. Pragnienie miłości może nasycić jedynie Bóg. Żaden człowiek nie zaakceptuje cię w taki sposób, żebyś mogła na tej akceptacji zbudować poczucie własnej wartości.

Kiedy zapytano Stanisławę Celińską, jak dba o siebie, ona odpowiedziała: „Modlę się!”. A jak ty dbasz o siebie na co dzień?

Odmawiam różaniec. Rozmawiam z Maryją i proszę Ją, by przemieniała mnie zewnętrznie i wewnętrznie i nauczyła mnie pokory i ufności do Jej Syna. Poza tym uprawiam regularnie sport. Ćwiczę boks, pływanie i gram w koszykówkę. Staram się pilnować tego, co jem, choć przyznaję bez bicia, że moją największą słabością są słodycze. Od kiedy się nawróciłam, odstawiłam także całkowicie alkohol.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!