separateurCreated with Sketch.

Wątpliwości katolika z Afganistanu: „Panie, zasnąłeś?”

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jak się jest teraz w Afganistanie, nachodzą człowieka takie wątpliwości. Kiedy na lotnisku w Kabulu wybuchła bomba, pomyślałem: "Gdzie wtedy był Bóg? Nie może spać przez cały czas" – mówi Alberto Cairo, fizjoterapeuta z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Jestem katolikiem, ale czasem moja wiara się chwieje. Łapię się na tym, że pytam: Panie, co robisz? Patrzysz tu czy zasnąłeś? Jak się jest teraz w Afganistanie, nachodzą człowieka takie wątpliwości. Kiedy na lotnisku w Kabulu wybuchła bomba, pomyślałem: Gdzie wtedy był Bóg? Nie może spać przez cały czas!” – mówi Włoch Alberto Cairo, fizjoterapeuta z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

Ma 69 lat, z czego 31 – po ukończeniu nauki w specjalistycznym instytucie rehabilitacji „La Nostra Famiglia” w Bosisio Parini w prowincji Lecco i pracy w Południowym Sudanie – spędził w Afganistanie, pomagając niepełnosprawnym (lista jego pacjentów liczy 210 tysięcy nazwisk). W rozmowie z Gerolamo Fazzinim, która ukaże się 2 września na łamach czasopisma „Credere”, Cairo opowiada o dramatycznej sytuacji w kraju i o tym, jak wiara pomaga mu w najtrudniejszych chwilach.

Po opuszczeniu kraju przez odpowiedzialnego za misję sui iuris o. Giovanniego Scalese, przez siostry od Matki Teresy i siostry pracujące w NGO „Pro bambini di Kabul”, Cairo jest jednym z niewielu katolików – „może jedynym” – którzy zostali w Afganistanie.

„Kiedy ambasady zaczęły zachęcać cudzoziemców do wyjazdu, wiele osób zastanawiało się nad tym, co ze mną będzie. Zawiesiłem wtedy na drzwiach napis: „Nie wyjeżdżam!”. Zapewnienie, że chcę zostać, dodaje sił moim współpracownikom”.

Sytuacja w Afganistanie jest teraz niesłychanie trudna: „Do niedawna ludzie czuli niepokój i rozpacz – mówi ostatni katolik z Afganistanu. – Dzisiaj doszło do tego przerażenie. Inaczej niż 25 lat temu, kiedy talibowie przejęli władzę po raz pierwszy, jest teraz więcej informacji. Ludzie mieli nadzieję, że powrót talibów przynajmniej przyniesie pokój – w zamian za wolność. Stało się inaczej. Talibowie nie panują nad terrorystami. Dlatego bardzo wiele osób chce uciekać. Nie jest zapewnione nawet bezpieczeństwo”.

Cairo, który dużą część swojego życia poświęcił na służbę Afgańczykom przyznaje, że czuje ogromny smutek. „Nigdy nie widziałem tak zdesperowanych ludzi. Blisko dziesięciu moich współpracowników zdecydowało się opuścić kraj, w tym młode kobiety, znakomicie wykształcone. Panuje wszechobecna nieufność. Żyjemy w ogromnej trwodze”.

Mimo to Cairo jest przekonany, że jedyną drogą jest dialog z talibami. „Trudno cokolwiek prognozować co do przyszłości tego kraju, ale zważywszy, że ich rządy potrwają jeszcze długo, należy sobie życzyć, żeby były mniej restrykcyjne i bardziej otwarte niż za pierwszym razem. Międzynarodowa wspólnota powinna czuwać nad ochroną praw. Powiem więcej: niedługo zainteresowanie krajem przygaśnie. W tej sytuacji niezwykle ważne jest, by świat nadal z uwagą przyglądał się Afganistanowi”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.