separateurCreated with Sketch.

Różaniec na wtorek: Dotknij, proszę, naszych ran i poniżenia [czułe rozważania]

ROSARY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Daj mi dostrzegać, gdy drugi człowiek nie ma siły zawołać. Pokaż mi, jak być obok, jak słuchać, jak pić razem z cierpiącym z kubka bezradności. Jak kochać…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wtorek: część bolesna różańca

Historia z części bolesnej mogła nam spowszednieć, jeśli nie zauważyliśmy do tej pory, że opowiada o niewyobrażalnej przemocy, jakiej nikt nie powinien być ofiarą. Jeśli uwierzymy tej części nas samych, która przyzwyczaiła się do bólu i nauczyła się go nie czuć, nigdy w naszym sercu nie wykiełkuje współczucie.

Serce, które na skutek cierpienia zalało się goryczą, a potem skamieniało, nie potrafi się przejąć, gdy komuś dzieje się krzywda. Tylko żywe serce jest zdolne do empatii i działania, by krzywdy było mniej.

Dlatego gdy zaczynamy rozważać tę część, warto przystanąć na chwilę i sprawdzić, jaki obraz Boga nas przez nią przeprowadzi. Czy takiego, który reżyseruje przemoc, a który nie ma z chrześcijaństwem nic wspólnego, czy Tego, który przyjął doświadczenie okrucieństwa i zła, by powiedzieć, że tak nie wolno czynić nikomu. Więcej, sam staje najbliżej tych, którzy poznają cierpienie w jego najróżniejszych przejawach. Fizycznych, emocjonalnych, psychicznych czy duchowych.

Chce otworzyć nasze serca na współczucie.

Tajemnica 1: Modlitwa w Ogrójcu

Pewnie wiedziałeś już dużo wcześniej, że razem z cierpieniem przychodzi wielkie osamotnienie. Świat pełen ludzi, Bóg – wszyscy wydają się tak odlegli, kiedy to, co się dzieje, jest nie do pomieszczenia. Za dużo i za trudno. Pocą się ręce. Ogarnia panika. W pustej głowie wiadomo tylko, że nie istnieje alfabet, w którym można by nadać rozpaczliwą prośbę o pomoc do kogokolwiek.

Dziękuję Ci, że prosiłeś o wsparcie. Że zabrałeś do oliwnego gaju apostołów. Pokazałeś, że wolno potrzebować wsparcia. I nawet jeśli drugi człowiek „zaśnie”, nie zrozumie i nie będzie umiał pomóc, mogę przyjąć obecność.

Mówisz mi, że choćby nie wiem jak było trudno, Ty nigdy nie zaśniesz ani się nie zdrzemniesz, gdy ból przepełnia mnie po brzegi. I wtedy, gdy mu uwierzę, że Ciebie obok mnie nie ma – powiesz głosem jasnym jak świt: „Jestem”.

Daj mi dostrzegać, gdy drugi człowiek nie ma siły zawołać. Pokaż mi, jak być obok, jak słuchać, jak pić razem z cierpiącym z kubka bezradności. Jak kochać.

Tajemnica 2: Biczowanie Pana Jezusa

Tak delikatnie kładłeś ręce na ludzi. By ich leczyć, podnosić, dodawać otuchy. Tak wrażliwy na dotyk byłeś, czując, kto dotknął choćby Twojego ubrania. Nie pozwoliłeś, by na kobietę przywleczoną przez tłum spadły kamienie. Martwiłeś się, gdy ludzie byli głodni i bałeś się, że zasłabną w drodze.

Tak blisko byłeś potrzeb ludzkiego ciała. Tak się troszczyłeś, by chronić jego granic. Myślę o tym, gdy spada na Ciebie grad rózg. Gdy nie masz gdzie się skryć przed brutalną siłą.

Dotknij, proszę, ran i poniżenia ludzi, którzy byli popychani, szarpani i bici. Jako dorośli i jako małe dzieci. Pomóż odnaleźć własną godność tym, których granice były (być może wielokrotnie) naruszane przemocą, także seksualną.

Tym, którzy uznali, że można ich tak traktować i że Ty na to pozwalasz. Pomóż im opłakać razem z Tobą dramat ich bezbronności, opuszczenia i zawodu na drugim człowieku.

Wiem, że jesteś – kiedy kładę komuś dłoń na ramieniu, gdy przytulam dziecko, gdy dotykam z miłością.

Tajemnica 3: Cierniem ukoronowanie

Gdy jeden oblany jest krwią, drugi się śmieje. Gdy jeden ma związane ręce, drugi na niego pluje. Niepojęte, że bezbronność, zamiast współczucia, spotka okrucieństwo i wyśmianie.

Proszę Cię Jezu, byś wchodził w historie upokorzenia i zawstydzenia. Moje i każdego, którego zobaczono złym okiem. Którego wrażliwe kawałki obito i wystawiono na widok publiczny prześmiewczo, kłamliwie i bez litości.

Osłoń kochającym spojrzeniem to, co zostało we mnie zdeptane i pokazane w krzywym zwierciadle. Pomóż zobaczyć, jak ubierasz mnie w lśniącą bielą szatę i diadem Twojego dziecka. Daj mi znaleźć ukojenie w prawdzie, że sytuacje poniżenia nie mówią czegoś o mnie, ale o tych, którzy nie umieli zachować się po ludzku.

Wspieraj mnie miłującą obecnością, abym stawała w obronie człowieka wyśmianego i odrzuconego. Abym przyodziewała bliskich docenieniem i ubierała w szacunek uznaniem ich zasług. Bym uważnie chroniła godność dzieci, które wstyd pamiętają długo, i dorosłych wokół mnie.

Tajemnica 4: Dźwiganie krzyża

Poznałeś do ostatniego kamienia i ziarenka na drodze, czym jest przeciążenie aż do utraty sił. Wyrzucałeś tak otwarcie faryzeuszom, że nakładają na ludzi ciężary nie do uniesienia; na koniec włożyli na ramiona wszystkie ciężary świata. Przyjąłeś z miłości do mnie, żebym nie zwątpiła, gdy świat się będzie na mnie walił w różnych momentach życia – że wiesz, jak to jest.

I po to, bym wiedziała, że nie jestem dla Ciebie za ciężka, nie jestem „kłopotem”. Nie boisz się tego, ile ważę, i ile ważą moje problemy, połamane relacje i to wszystko, czego nie umiem.

Przychodzisz, by stawało się lżej. Bym oddała Ci swój ciężar. Bym mogła nie oczekiwać od siebie niemożliwego. Uczyć się nowego. Spojrzeć z akceptacją na to, co potrzebuję zostawić, bo odbiera mi życie.

Pilnuj mnie, bym nie powiedziała nikomu, „taki twój krzyż” albo „wola Boża”. Chroń przed zobojętnieniem, które znieczula, ale też wewnętrznie zabija. Ucz mnie po kawałku, że współczucie polega na odejmowaniu drugiemu ciężaru.

Tajemnica 5: Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Gdybym zapomniała kiedyś, że moje życie ma wartość, przypomnij mi, co dla mnie zrobiłeś. Pewnie kochałeś swoje życie. Miałeś ulubione kąty. Najbliższych ludzi. Ulubione smaki i pory dnia. Poczucie sensu istnienia. Niewyczerpane pokłady energii, by dawać innym nadzieję.

A jednak umarłeś za mnie, z tej samej miłości, przez którą się dla mnie urodziłeś. Kiedy myślę, że nic już nie ma sensu, patrzysz mi w oczy i wiem, że nie mogę tak łatwo z siebie rezygnować.

Kiedy myślę, że moje życie nie ma większego znaczenia, uśmiechasz się z niedowierzaniem i pokazujesz na ciele pamiątki tego, jak wyryłeś mnie na obu swych dłoniach. Otwarłeś serce. Gdy przytłacza mnie zło, jakie nieraz wynika z moich dobrych intencji, mówisz: „Odwagi, wszystko poniosłem. Pomogę ci nauczyć się inaczej”.

Daj mi, tak jak Ty, angażować się w bliskość. Mówić do bliskich ludzi otwartym tekstem. Wypowiadać tak bezbronne i odważne słowa. „Zależy mi na tobie”. „Kocham cię”. „Tęsknię”. „Przepraszam”. „Nie wiem”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.