Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Ja tutaj nic nie znaczę” – powtarzała, gdy ktoś dziękował jej za dobre serce. Pomoc chorym i cierpiącym była dla niej priorytetem. „Maria Bolognesi nigdy się nie poddawała” – podkreślił kard. Angelo Amato podczas mszy beatyfikacyjnej w 2013 roku.
Maria Bolognesi
Maria Semiolo urodziła się 21 października 1924 roku we wsi na północy Włoch jako nieślubne dziecko. Ojciec, który także był nieślubnym dzieckiem, odmówił poślubienia jej matki. Na wychowanie Marii znaczący wpływ miała babcia, to ona uczyła wnuczkę pacierza, opowiadała o Bogu.
Kiedy dziewczynka miała 5 lat, jej matka wyszła za mąż za Luigiego Bolognesiego. Od tamtego czasu Maria używała już nazwiska ojczyma. Sytuacja finansowa rodziny nie była najlepsza. Zdarzało się, że brakowało jedzenia, i to nawet przez kilka dni.
Niedożywienie miało wpływ na stan fizyczny i psychiczny dziewczynki. Maria nie była w stanie zdać do drugiej klasy, w związku z tym rodzice zdecydowali o przerwaniu nauki.
„Płakałam z radości”
Dziewczynka pragnęła jednak przystąpić do Pierwszej Komunii świętej. Chodziła na katechezy i duchowo przygotowywała się do tego uroczystego wydarzenia.
W tym czasie jej matka, Giuseppa, zachorowała na zapalenie opon mózgowych i była na łożu śmierci. Maria nie wiedząc, co ma zrobić, poprosiła o radę siostrę zakonną, która powiedziała jej, że tylko Jezus może uzdrowić matkę, jeśli tylko do Niego się o to zwróci. W modlitwie Maria obiecała Jezusowi, że będzie dobra, jeśli On przywróci zdrowie rodzicielce. Jej prośba została wysłuchana.
Mając 8 lat Maria przystąpiła do Pierwszej Komunii świętej. Wspomina to wydarzenie tak: „Płakałam z radości. Wreszcie moje małe serce niesie również Jezusa Eucharystycznego (...)".
Maria miała trudne dzieciństwo, opiekowała się młodszym rodzeństwem i była świadkiem tego, jak ojczym bił jej matkę. Ale najgorsze miało dopiero nadejść.
Szatańskie pokusy i pierwsza wizja Jezusa
Kolejne dziesięć lat było dla niej koszmarem. Została opętana przez szatana. Zła siła uniemożliwiała jej wejście do kościoła, jej ubrania były rozciągane przez niewidzialną siłę, co powodowało przerażenie wśród jej bliskich i przyjaciół.
Ani błogosławieństwa kapłanów ani woda święcona nie pomagały. Zabrano ją do szpitala psychiatrycznego. Rodzina podejrzewała, że cierpi na chorobę psychiczną. W drodze do placówki pobłogosławił ją miejscowy biskup.
Po dotarciu na miejsce lekarze stwierdzili, że dziewczyna jest zdrowa. Nękania ze strony szatana zdarzały się coraz rzadziej. Maria znowu chodziła do kościoła, uczestniczyła we mszy świętej, poszła do spowiedzi.
W wieku 18 lat pierwszy raz zobaczyła Jezusa. Zbawiciel poprosił ją o pomoc w nawróceniu dusz, modlitwę oraz podjęcie pokuty. Przepowiedział jej liczne cierpienia. Zapewnił, że dziewczyna nauczy się czytać, a jej matka, która nieustannie bluźniła, stanie się dobrą kobietą.
Maria gorliwie modliła się również o nawrócenie swojego szwagra. Często powtarzała: "Jezu, daję ci całe moje serce". O widzeniach z Chrystusem opowiedziała kierownikowi duchowemu, ks. Bassiano Paiato. Duchowny zasugerował jej pisanie pamiętnika.
Rozmowa z szatanem
Druga wizja odbyła się 8 maja 1942 roku. Wówczas Jezus oznajmił jej, że w regionie Crespino będzie wojna. Powiedział, że w przyszłości otworzy ona prywatną szkołę, zacznie nosić czarny habit i będzie naśladowała życie św. Gemmy Galganii.
Maria Bolognesi zaczęła pocić się krwią, a Jezus wyjaśnił jej, że to forma pokuty, dla nawrócenia dusz. Doznawała wielu cierpień i szykan, szatan poddawał ją pokusom, przybierał różne postaci, aby nakłonić ją do nieposłuszeństwa.
Ostatnie kuszenie miało miejsce 15 maja 1949 roku. "Widzę, że nic innego nie mogę zrobić. Muszę cię opuścić na zawsze. Twoja miłość do Niego (Jezusa – przyp. red.) sprawia, że drżę. Wszystko było bezużyteczne. Palę się, nie mogąc cię dotknąć (...). Ten, którego kochasz, nie pozwala mi już cię kusić. Bądź pochłonięta przez Tego, który obiecał tobie wieczne szczęście".
Pod koniec tego dialogu z szatanem Bolognesi usłyszała głos Jezusa mówiący: "Szatanie, to jest twoja ostatnia pokusa. Już nie wrócisz". Potem w kłębach dymu diabeł zniknął.
Stygmaty i spotkanie z duszami czyśćcowymi
Na ciele Marii pojawiły się stygmaty, doznawała również bólu biczowania. 25 stycznia 1954 roku wspominała w swoim pamiętniku o sączącej się ranie na prawej ręce. W każdy piątek ukazywał się jej Jezus.
W latach 1957-1963 nadal bardzo cierpiała, a mimo to angażowała się w dzieła miłosierdzia, posługiwała w szpitalu, opiekowała się chorymi. Zbawiciel zabierał ją do nieba i czyśćca, mogła także odczuwać ból dusz czyśćcowych.
Utrzymywała mistyczne relacje z ojcem Pio – zakonnik z Pietrelciny miał odwiedzać ją nawet po swojej śmierci.
Maria Bolognesi zmarła 30 stycznia 1980 roku z powodu kolejnego zawału serca. 7 września 2013 roku została przez papieża Franciszka ogłoszona błogosławioną.
Źródła: mysticsoftthechurch.com; brill.com; R. Kowalewski, Błogosławiona Maria Bolognesi. Mistyczka cierpienia, Kraków 2015.