separateurCreated with Sketch.

Figurki z gliny, a światła z muszelek: o. Pio sam budował szopkę na każde Boże Narodzenie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Figurki lepił sam, z gliny. Dzieciątko poprawiał wielokrotnie i wciąż nie był zadowolony. Kładł Maleńkiego na dłoni i mówił: „Wciąż nie jest taki, jak chciałem!”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Przygotowania do obchodów Bożego Narodzenia weszły na ostatnią prostą. Wigilia tuż, tuż, i wreszcie będziemy mogli ucieszyć się nie tylko z rodzinnych spotkań i spokojnych chwil przy rodzinnym stole, ale przede wszystkim z narodzenia samego Boga. Świętujemy przecież dlatego, że rodzi się Jezus!

A gdyby w tych ostatnich dniach spróbować zrobić coś, co o. Pio robił od najwcześniejszych lat dzieciństwa?

Ojciec Pio i Boże Narodzenie

Ojciec Pio kochał Boże Narodzenie. Ta miłość do małego Jezusa zaczęła się wcześnie, bo jeszcze w Pietrelcinie. Chłopiec z wielką czułością myślał o rodzącym się Dziecku i do duchowych przygotowań dołączał konkretną robotę. Każdego roku, razem z przyjaciółmi, przygotowywał szopkę.

Wszystko w niej było prawdziwe, ale maleńkie. Święta Rodzina miała swoją kuchnię i tyciutką niszę na żłóbek. Figurki lepił sam, z gliny. Dzieciątko poprawiał wielokrotnie i wciąż nie był zadowolony. Kładł Maleńkiego na dłoni i mówił: „Wciąż nie jest taki, jak chciałem!”.

W szopce koniecznie musiało być światło. Francesco był przekonany, że mały Jezus nie lubi ciemności, więc dbał o to, aby mały Jezus nie musiał bać się potworów, które w nocy z pewnością mogłyby go wystraszyć.

Nie było elektryczności, ani zmyślnych łańcuchów z lampkami na baterie, których możemy użyć dzisiaj. Światełka do szopki powstawały z muszelek. Luigi Orlando, odważny kolega, usuwał ślimaki z muszli, a Francesco napełniał je oliwą, umieszczał w środku knoty i razem zapalali lampki.

Wieczerza wigilijna – krok po kroku

Bożonarodzeniowe szopki ojca Pio

Ojciec Pio zawsze czekał na Boże Narodzenie. „Nie potrafię wyrazić, co czuję w sercu tej najszczęśliwszej z nocy – pisał. – Wszystkie święta kościelne są piękne... Wielkanoc, owszem, tak, jest świętem chwały... ale Boże Narodzenie ma jakąś delikatność, jakąś słodycz dziecięcą, która ujmuje całe moje serce”.

„To daremne chcieć opowiedzieć, z jakim uczuciem ojciec Pio świętuje Boże Narodzenie. Myśli o tym i liczy dni, które dzielą go od jednego Bożego Narodzenia do drugiego, już od dnia następnego po święcie. Dzieciątko Jezus ma dla niego szczególne znaczenie. Wystarczy, że usłyszy dźwięk pastorałki, kolędy, a już jego duch unosi się wysoko, jak w ekstazie” – pisał o. Ignazio de Ielsi, przełożony klasztoru w San Giovanni Rotondo w latach 1922-25.

Modlitwa do Dzieciątka Jezus, którą o. Pio odmawiał w Boże Narodzenie

O Duchu Boży,
porusz moje serce, aby adorować i kochać:
udziel światła mojemu rozumowi,
by kontemplował wzniosłość tajemnicy miłości Boga,
który uczynił się dzieckiem.
Udziel ognia mojej woli,
abym mógł nią ogrzać Tego,
który drży za mnie na sianie.

Korzystałam z książki „Ojciec Pio. Pełna biografia w 40. rocznicę śmierci” Luigiego Peroniego (wydawnictwo Rafael) oraz artykułu o. Gerarda Di Flumeriego.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.