Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przygotowania do obchodów Bożego Narodzenia weszły na ostatnią prostą. Wigilia tuż, tuż, i wreszcie będziemy mogli ucieszyć się nie tylko z rodzinnych spotkań i spokojnych chwil przy rodzinnym stole, ale przede wszystkim z narodzenia samego Boga. Świętujemy przecież dlatego, że rodzi się Jezus!
A gdyby w tych ostatnich dniach spróbować zrobić coś, co o. Pio robił od najwcześniejszych lat dzieciństwa?
Ojciec Pio i Boże Narodzenie
Ojciec Pio kochał Boże Narodzenie. Ta miłość do małego Jezusa zaczęła się wcześnie, bo jeszcze w Pietrelcinie. Chłopiec z wielką czułością myślał o rodzącym się Dziecku i do duchowych przygotowań dołączał konkretną robotę. Każdego roku, razem z przyjaciółmi, przygotowywał szopkę.
Wszystko w niej było prawdziwe, ale maleńkie. Święta Rodzina miała swoją kuchnię i tyciutką niszę na żłóbek. Figurki lepił sam, z gliny. Dzieciątko poprawiał wielokrotnie i wciąż nie był zadowolony. Kładł Maleńkiego na dłoni i mówił: „Wciąż nie jest taki, jak chciałem!”.
W szopce koniecznie musiało być światło. Francesco był przekonany, że mały Jezus nie lubi ciemności, więc dbał o to, aby mały Jezus nie musiał bać się potworów, które w nocy z pewnością mogłyby go wystraszyć.
Nie było elektryczności, ani zmyślnych łańcuchów z lampkami na baterie, których możemy użyć dzisiaj. Światełka do szopki powstawały z muszelek. Luigi Orlando, odważny kolega, usuwał ślimaki z muszli, a Francesco napełniał je oliwą, umieszczał w środku knoty i razem zapalali lampki.
Bożonarodzeniowe szopki ojca Pio
Ojciec Pio zawsze czekał na Boże Narodzenie. „Nie potrafię wyrazić, co czuję w sercu tej najszczęśliwszej z nocy – pisał. – Wszystkie święta kościelne są piękne... Wielkanoc, owszem, tak, jest świętem chwały... ale Boże Narodzenie ma jakąś delikatność, jakąś słodycz dziecięcą, która ujmuje całe moje serce”.
„To daremne chcieć opowiedzieć, z jakim uczuciem ojciec Pio świętuje Boże Narodzenie. Myśli o tym i liczy dni, które dzielą go od jednego Bożego Narodzenia do drugiego, już od dnia następnego po święcie. Dzieciątko Jezus ma dla niego szczególne znaczenie. Wystarczy, że usłyszy dźwięk pastorałki, kolędy, a już jego duch unosi się wysoko, jak w ekstazie” – pisał o. Ignazio de Ielsi, przełożony klasztoru w San Giovanni Rotondo w latach 1922-25.
Modlitwa do Dzieciątka Jezus, którą o. Pio odmawiał w Boże Narodzenie
O Duchu Boży,
porusz moje serce, aby adorować i kochać:
udziel światła mojemu rozumowi,
by kontemplował wzniosłość tajemnicy miłości Boga,
który uczynił się dzieckiem.
Udziel ognia mojej woli,
abym mógł nią ogrzać Tego,
który drży za mnie na sianie.
Korzystałam z książki „Ojciec Pio. Pełna biografia w 40. rocznicę śmierci” Luigiego Peroniego (wydawnictwo Rafael) oraz artykułu o. Gerarda Di Flumeriego.