Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
To, co poniżej przeczytasz, może cię trochę zaskoczyć. Nie chodzi tutaj o to, że "uczucia wygasły" albo "często się kłócicie". Zachęcam cię, aby spojrzeć na związek z lotu ptaka i pooglądać wzory, schematy i procesy, które się w nim dzieją. Co ważne: takie podejście eliminuje perspektywę "ty jesteś winny/winna". Tu nikt niczemu nie jest winien. W tym kluczu czytaj poniższy artykuł.
Przyczyna nr 1
Jesteście w innych obszarach rozwoju: ktoś dba o swoje bezpieczeństwo, a ktoś robi krok w kierunku zmiany
Jeśli chodzi o wprowadzanie zmian nie tylko do związku, ale i życia, lubię przywoływać obraz dziecka, które uczy się chodzić (samodzielnie, a nie podtrzymywane przez opiekunów ;)). Żeby dziecko w ogóle odważyło się na zrobienie pierwszego kroku naprzód, musi wykonać ogrom pracy związanej ze stabilnym staniem na dwóch nogach. Dopiero z tej stabilnej, bezpiecznej pozycji jest w stanie zdobyć się na odwagę i wykonać próbę pierwszego kroku.
Zobacz: żeby odważyć się na zmianę w związku, żeby pójść naprzód, trzeba poczuć się stabilnie i bezpiecznie. Jeśli masz poczucie, że w waszym związku coś stoi w miejscu, to zastanów się, czy właśnie oboje lub co najmniej jedno z was jest właśnie w okresie stabilizacji i dbania o swoje własne bezpieczeństwo.
Uwaga! Stabilności nie warto mylić ze stagnacją, a bezpieczeństwa – z nudą.
Bycie w stabilności i dbanie o bezpieczeństwo nie oznacza, że ktoś nie jest w rozwoju. Pamiętaj o uczącym się chodzić dziecku! Ono cały czas wkłada wielki wysiłek w stabilne stanie na dwóch nogach.
Jeśli jedno z was ma teraz przed sobą takie zadanie, że dba o stabilność i bezpieczeństwo, a drugie ma zadanie polegające na chodzeniu, czyli zmianach, testowaniu, próbowaniu czegoś nowego, to możecie mieć wrażenie, że się rozmijacie, a wasza relacja stoi w miejscu. Do was należy decyzja, jak chcecie to widzieć. Taka sytuacja może być piękną okazją do towarzyszenia sobie nawzajem w tych trudnych zadaniach.
Przyczyna nr 2
Żyjesz z wyobrażeniem tego, kim jest osoba, z którą tworzysz związek, a nie z rzeczywistą osobą
Według Bernie’ego i van Munchiga faza zakochania wiąże się z interpretowaniem różnych zachowań drugiej osoby niemal zawsze na jej korzyść. Na przykład: wyobraź sobie, że jesteś zakochana/zakochany i druga osoba wyznaje ci, że jest mordercą. W fazie zakochania pomyślisz sobie: "jak wspaniale, że on/-a jest taki/taka szczery/szczera. Wyznał/-a mi prawdę o swoim życiu" i szczęśliwie tworzysz związek z mordercą. W fazie rzeczywistości dochodzi do ciebie ta informacja na trochę inny sposób i stwierdzasz, że absolutnie nie chcesz już tworzyć tej relacji. Przykład oczywiście jest skrajny i właśnie nim posługują się autorzy w książce To wszystko wina twoich rodziców? Co nie gra w naszych związkach i jak to naprawić.
O ile po pewnym czasie wychodzisz z fazy zakochania, to trzymasz się kurczowo wyobrażeń o drugiej osobie, jakimi żyłaś/żyłeś. Z upływem czasu zaczynasz dostrzegać, że ta osoba jest inna, niż tobie się wydawało. Chcesz coś zmieniać, rozmawiasz o tym, żeby "wrócić do tego, co było", ale to tak nie działa. Ta druga osoba mówi ci, że to ty się zmieniłaś/zmieniłeś i ona nie widzi w sobie niczego do poprawy. Kółko się zamyka.
W takiej sytuacji można spojrzeć na związek na nowo: OK, teraz widzę tę osobę tak i tak; teraz rzeczywistość wygląda tak i tak. Czy nadal chcemy być razem? Jeśli tak, to w jaki sposób możemy ten związek na nowo poukładać?
Gdy masz wrażenie, że twój związek stoi w miejscu, to nie musi oznaczać, że on się rozpada. Obejrzyj, co się w nim dzieje, postaraj się wcielić w rolę zewnętrznego obserwatora, który może ci podpowiedzieć, gdzie postawić następny krok.