Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Sofia pochodzi z Zaporoża. Od dzieciństwa marzyła, aby zostać organistką. Najpierw pobierała lekcje gry na fortepianie w Zaporoskiej Dziecięcej Szkole Muzycznej. Potem sama uczyła się gry na organach.
Do kościoła chodziła z dziadkami ze strony mamy, Polakami. Razem odwiedzali malutką kaplicę, na miejscu której dziś stoi kościół pw. Boga Ojca Miłosiernego. – To tu przyjęłam prawie wszystkie sakramenty. W tej świątyni byłam później katechetką oraz organistką – opowiada w rozmowie z Aleteią.
Zamiast kołysanek babcia i dziadek włączali jej kasety z piosenkami religijnymi. A ona w wieku 5 lat mówiła, że jej dzieciństwo już chyba się skończyło. Wracając z dziadkiem nocnym tramwajem, po dodatkowych zajęciach muzycznych, była wyczerpana.
Sofia Miezientseva: Marzyłam o byciu organistką
Jak mówi, przeszła niezłą szkołę życia. Jej mama chciała dokonać aborcji, ale Sofia dziś żyje i walczy o swoje marzenia. O tym, że została organistką, zdecydował "przypadek".
W zaporoskiej parafii nie było organistki. Zbliżała się uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, więc poszła do księdza biskupa i zapytała go, czy mogłaby zagrać na mszy świętej. Zgodził się. – Było dużo ludzi, myślałam, że dostanę zawału serca – wspomina Sofia.
Dziewczyna wiedziała, że jej koleżanki uczyły się gry stopniowo, a tu w jednej chwili jej największe pragnienie właśnie się miało się spełnić.
Miezientseva do dziś pamięta jedną z rozmów z bp. Stanisławem Padewskim, który zapytał ją, kim chciałaby zostać w przyszłości. Gdy odpowiedziała, że organistką, duchowny stwierdził: "Będziesz nią za kilka lat". – Jego słowa dały mi wielką motywację – mówi Sofia.
Sofia Miezientseva: "Bóg daje mi siłę"
Od 2020 roku Miezientseva mieszka w Polsce. Obecnie studiuje na kierunku liturgiki i muzyki kościelnej w Wyższym Instytucie Teologicznym, pracuje też jako organistka w parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Częstochowie. Ma doświadczenie katechetyczne – przez kilka lat prowadziła lekcje religii w miejscowości Bohatyrivka (około 20 km od Zaporoża).
Znajomi często pytają ją, skąd czerpie energię na te wszystkie działania. Ona wtedy odpowiada: – Przez codzienną Eucharystię. Bóg daje mi siłę. Jestem niską i drobną kobietą, ale mam wielkie i radosne serce. Jak kiedyś stwierdził św. Jan Bosko: "Diabeł boi się ludzi radosnych" – tłumaczy.
Rower, tenis, jazda motocyklem...
W wolnym czasie Sofia jeździ na rowerze, biega, tańczy, gra na gitarze, zajmuje się też wolontariatem. – Jak się nadarzy okazja, to i motocyklem się przejadę, zagram też w tenisa – dodaje.
Dziewczyna aktywnie działa w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży. –Mam tu koleżanki i kolegów, z którymi mogę wspólnie spędzać wolny czas. Łączy nas przede wszystkim miłość do Boga i Ojczyzny. Wspólnota uczy mnie pokory i otwartości na drugiego człowieka – wyjaśnia 20-latka.
Jakie ma plany na przyszłość? Chciałaby pozostać w Polsce i dawać świadectwo swojej wiary. Na spotkaniach ewangelizacyjnych w Olkuszu i Gorzkowicach głosiła słowo Boże. –Każdy potrzebuje wspólnoty, aby wzrastać, ale to my tak naprawdę ją tworzymy i to od nas zależy, czy będzie to relacja oparta na miłości czy złośliwości – mówi w rozmowie z nami.
Czy wstydzi się mówić o wierze publicznie? – Zawsze mówię otwarcie o wierze i nie wstydzę się Jezusa – podkreśla Sofia. I dodaje: – Bycie w relacji z Jezusem jako przyjacielem znacznie ułatwia życie. Dzięki temu wiem, że nie jestem sama i to Jemu powinnam ofiarować starania, siły i talenty. Takie zaufanie nie zwalnia mnie jednak z codziennej pracy nad sobą. Życie z Bogiem jest piękne!