Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jolanta Tokarczyk: Zainteresowała mnie fotografia, na której – pracując piłą mechaniczną – tworzy pani dużych rozmiarów drewnianą rzeźbę. Zainteresowanie rzeźbą, malarstwem wyniosła pani z domu?
Sonia Nowok: Kiedy byłam dzieckiem, tata uczył mnie zasad rysunku i kompozycji. Obecnie wykonuje on inny zawód, a mama jest bardziej uzdolniona muzycznie, prowadzi szkolny chór, gra i śpiewa, ale uczy też plastyki.
W pani twórczości, rzeźbie, obrazach jest dużo elementów góralskich. Pochodzi pani z gór?
Pochodzę ze Śląska Cieszyńskiego, ale uczyłam się w liceum plastycznym w Zakopanem i tam po raz pierwszy zetknęłam się ze sztuką góralską. Od razu po szkole rozpoczęłam pracę w pracowni snycerskiej JanosikArt Grzegorza Michałka w Wiśle. Styl zakopiański przewijał się w mojej pracy równolegle z rzeźbą w drewnie. W czasie studiów na ASP mieszkałam w Krakowie, co było pewną odskocznią od góralskich klimatów. W swojej twórczości starałam się jednak spójnie łączyć elementy rękodzielnictwa ze współczesnym designem.
Jednym z elementów rękodzielniczych jest rzeźba św. Floriana. W jakich okolicznościach powstała?
Została wykonana na zamówienie straży pożarnej, ponieważ św. Florian jest patronem strażaków. Rzeźba znajduje się aktualnie w miejscowym kościele, gdzie działa ta jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej. Odbyła się nawet specjalna uroczystość połączona z odbiorem wozu strażackiego i poświęceniem mojej rzeźby.
Czym się pani inspirowała, tworząc postać świętego?
Korzystałam z informacji i zdjęć prezentujących św. Floriana. Jeśli zaś chodzi o pokazanie ludzkiej sylwetki, mam w tym zakresie doświadczenie wyniesione i ze szkoły, i z pracowni. Jak w każdej pracy artystycznej konieczna jest oczywiście wyobraźnia, ale nie zawsze trzeba się odwoływać do konkretnej fotografii czy obrazu.
Sonia Nowok o snycerstwie
Czy snycerstwo, którym również się pani zajmuje, to często uprawiany zawód?
Tworzymy raczej unikatowe produkty, zanikające w formie rękodzielniczej. Praca człowieka jest zastępowana przez maszyny, ale dla wielu osób bardziej liczy się historia, która stoi za sztuką rękodzielniczą niż przedmiot z seryjnej produkcji. Na Podhalu czy na Śląsku ten sposób uprawiania sztuki jest bardziej popularny niż w innych regionach kraju, ale nie jest już powszechny.
Dawniejsza praktyka rzemieślnicza „od ucznia do mistrza” pozwalała młodym na terminowanie i naukę od starszych. W pani przypadku też tak było?
Zdecydowanie. Za wzór stawiam wszystkich nauczycieli profesorów, którzy prowadzili mnie od czasu szkoły średniej poprzez okres studiów. W czasie praktyki zawodowej w pracowni JanosikArt, która zajmuje się snycerstwem, także sporo się nauczyłam. Aktualnie dążę do tego, by samodzielnie rozwinąć skrzydła i tworzyć na własną rękę, wzbogacona o doświadczenia zebrane w różnych środowiskach.
Widzę uzdolnienia nie tylko w kierunku dłuta, ale i pędzla. Czy to połączenie, objawiające się malarstwem na drewnie, to autorski pomysł?
Tak, to mój autorski projekt, który pojawił się trochę przypadkowo, a ponieważ już jako nastolatka rzeźbiłam w drewnie i malowałam, postanowiłam połączyć obie aktywności.
Zobacz galerię prac Soni Nowok:
Sonia Nowok: Najważniejsza jest cierpliwość, pracowitość, sumienność
Porozmawiajmy o obrazach. Janosik, jesień, okna, a nawet Indianin...
To obrazy powstałe z połączenia elementów drewna i malowania farbami. Eksperymenty strukturalne pozwalają wydobyć oryginalne materiały. Niektóre obrazy są nie tylko do oglądania, ale też do dotykania. Budują swoją wartość nie tylko kolorem, ale też strukturą drewna. To duże obrazy, w których wykorzystuję płótna o szerokości około jednego metra. Przymocowuję do nich drewniane deski, rzeźbię w nich i pokrywam farbami.
W dobie ekologii powstał też obraz na starych drzwiach od stodoły...
To płaskorzeźba, która powstała w drewnie. Z desek wykonałam podobrazie, w którym następnie wyrzeźbiłam potrzebne elementy. Obrazy mają charakter dekoracyjny, a meble (projekt licencjacki realizowałam na Wydziale Form Przemysłowych) – użytkowy. Powstały z połączenia nowoczesnego designu z rzeźbionymi szufladami drewnianymi. Takie połączenie nadaje przedmiotom oryginalny charakter, ale nie jest to mebel typowo góralski, który odnajdzie się tylko w takim wnętrzu. Zyskuje ponadczasowy charakter.
Jakimi cechami powinien się charakteryzować twórca, aby mógł zajmować się sztuką snycerstwa i rzeźbiarstwa?
Jedną z najważniejszych jest cierpliwość, pracowitość, sumienność, ale też wynikająca stąd pasja. Jeśli brakuje tych elementów, rzemiosło raczej się nie uda. Ja mogę nazwać siebie pasjonatką, ta praca sprawia mi przyjemność i tracę poczucie czasu, zajmując się projektami. Jeśli cieszymy się pracą, jest ona produktywna.
Sonia Nowok: Operowanie dłutem musi wejść w nawyk
Mamy zatem czynnik ludzki, a jaki powinien być czynnik przedmiotowy? Jakie drewno jest polecane do dużej snycerki, a jakie do małych form dekoracyjnych?
Najczęściej korzystałam z drewna lipowego, które jest miękkie i ma strukturę łatwą do obróbki. Twardy materiał, jak drewno dębowe, również pozwala uzyskać ciekawe efekty, choć aby wykonać rzeźbę z dębu, potrzeba więcej siły, wprawy i czasu.
Różne gatunki drewna mają różną kolorystykę i usłojenie, więc to również trzeba brać pod uwagę. Ważny jest np. kierunek prowadzenia dłuta. Jeśli robimy to zgodnie z usłojeniem, otrzymamy czysty, lśniący ślad, a jeśli na odwrót, materiał szarpie się i strzępi i trudno wykonać atrakcyjną rzeźbę. Operowanie dłutem musi wejść w nawyk, jak nauka pisania czy rysowania.
W mniejszych formach dekoracyjnych czy obrazach lubię korzystać ze starych desek z recyklingu, jak wspomniane drzwi od stodoły czy drewno ze starego tarasu. Są one w pewien sposób przetworzone, stare drewno wygląda inaczej niż świeże z tartaku. Lubię stare deski, za którymi idzie historia, mają ciekawą kolorystykę i noszą ślady czasu. Takie drewno wymaga jednak innej obróbki, trzeba je najpierw wyszczotkować, aby wydobyć usłojenie i aby materiał zyskał wtórną atrakcyjność.
Jakie farby wykorzystuje pani do malowania na drewnie?
Zarówno na płótnie, jak i na drewnie maluję farbami olejnymi. Jeśli chodzi o formy użytkowe, jestem zwolenniczką impregnatów na bazie olejów, które wnikają w głąb i zabezpieczają, a także ciekawie wydobywają usłojenie i kolorystykę, podkreślając wartości drewna. To trochę jakby podkręcić jego kontrast. Impregnaty wykorzystuję do form użytkowych np. mebli, a obrazy czy formy artystyczne maluję farbami olejnymi, olejami do drewna, ponieważ nie ma obawy, że drewno będące eksponatem się zniszczy.
Statuetki dla skoczków narciarskich
Małe formy, lampiony, a nawet bombki choinkowe też robi się z drewna. Czy wykonanie takiego drobiazgu jest mniej pracochłonne, czy biorąc pod uwagę liczbę detali, jest to wymagające zadanie?
Wszystko ma swoje wady i zalety. Przy drobnych przedmiotach musimy wykazać się większą precyzją i cierpliwością. Mały element snycerski rzeźbi się szybciej. Przy dużych elementach potrzeba mniej precyzji, ale więcej siły. Osobiście mam problem z dużymi formami – trochę brakuje mi siły, trochę się boję dużych narzędzi, a w przypadku małych form używam bezpieczniejszego dłuta, ale muszę poświęcić więcej czasu. Z małymi narzędziami też mogą zdarzyć się niebezpieczne sytuacje, wbicie dłuta w rękę czy w nogę, ale nie są to na ogół groźne wypadki.
Drewniane narty to przedmiot w sam raz na śnieżną zimę. Podobnie jak trofea dla skoczków narciarskich...
Narty zostały wykonane w technice podobnej do intarsji, poprzez łączenie różnych gatunków drewna. Zrealizowałam projekt na zlecenie jednej z firm, która właśnie takie narty wytwarza, uwspółcześniając tradycyjne rzemiosło. Statuetki są rzeźbione ręcznie i powstają w pracowni w Wiśle. Co roku, z racji organizowania tam zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich, wykonujemy takie statuetki dla skoczków. Innym ciekawym projektem, realizowanym w pracowni w Wiśle, było drewniane trofeum wykonane dla Golec uOrkiestra z okazji 20-lecia zespołu.
Zdarzyło się też wykonanie fragmentu ogrodzenia dla Zespołu Szkół Plastycznych w Zakopanem. Po modernizacji szkoły wokół zrobiono ogrodzenie, w których elementami przęseł miały być formy rzeźbiarskie wykonane przez uczniów, absolwentów i nauczycieli. Jest to płaskorzeźba przedstawiająca motyw nawiązujący do przysłowia „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”, co osobiście traktuję jako przejaw przywiązania do miejsca w którym dojrzewałam. Dołożyłam więc swoją cegiełkę, a raczej deskę do tego projektu.