Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kula wystrzelona przez rosyjskiego żołnierza przeszyła Milenie szczękę, uszkadzając również język i struny głosowe. Z powodu odniesionych obrażeń dziewczynka nie jest w stanie obecnie głośno mówić. Na całe szczęście pocisk nie uszkodził tętnicy szyjnej ani układu nerwowego.
"Przed wojną Milena trenowała gimnastykę akrobatyczną. Pokazała mi kilka nagrań ze swoich występów" – relacjonuje reporter CNN, Ivan Watson. "Obecnie dziewczynka ledwie może się poruszać" – dodaje.
16 marca Milena wraz z siostrą, mamą i babcią uczestniczyły w ewakuacji cywilnych mieszkańców z oblężonego, bombardowanego Mariupola. Poruszały się autem w towarzystwie dwójki innych mieszkańców miasta, mijając bez przeszkód kolejne punkty kontrolne wojsk okupacyjnych.
Wreszcie ok. południa rodzina dotarła w okolice miasta Wasyliwka, na południe od Zaporoża. Tam rosyjscy żołnierze bez ostrzeżenia otworzyli ogień w kierunku wypełnionego cywilami pojazdu.
"Zaczęli do nas strzelać z karabinów maszynowych. Zatrzymaliśmy się. Podwożący nas kierowca wyszedł z samochodu z rękoma uniesionymi w górze. Wtedy zobaczyłam, że jedna z moich córek jest ranna" – wspomina matka Mileny, Jelena.
Mali pacjenci z głęboką traumą
Gdy Rosjanie zorientowali się, że ranili dziecko, udzielić mieli dziewczynce pierwszej pomocy. Nastepnie zabrali ją do szpitala w okupowanym mieście Tokmak, na południe od Wasyliwki. Tam Milena przeszła ratującą jej życie operację.
Jak podaje Ivan Watson, tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni do placówki w Tokmaku trafiło dziewięcioro dzieci rannych w wyniku działań wojennych. "Przypadki są bardzo różne, urazy głowy, postrzały. Niektórym dzieciom musieliśmy amputować kończyny. Wszystkie mają głęboką traumę" – powiedział w rozmowie z reporterem dr Iwan Anikin z miejscowego szpitala.
"Całe szczęście obrażenia, które odniosła Milena, nie powinny w dłuższej perspektywie rzutować na jej sprawność fizyczną. Dziewczynka pozostaje jednak w złym stanie psychicznym. Płacze, boi się głośnych dźwięków" – dodał lekarz.
"Wracajcie do siebie" – zaapelowała na koniec reportażu Jelena Uralova do rosyjskich żołnierzy. "Po co oni do nas przyjechali? To mordercy. Nasze życie ich nie obchodzi. Wszystko im jedno do kogo strzelają" – dodała kobieta.
***
Według (znacząco niepełnych, jak się podkreśla) danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) od początku rosyjskiej inwazji zginęło w Ukrainie 1119 cywili, a kolejnych 1790 zostało rannych. W liczbie tej zawiera się co najmniej 90 zabitych dzieci (stan na 27.03). Wyższe szacunki podaje jednak strona ukraińska, wedle której w samym Mariupolu zginąć miało przeszło 3000 mieszkańców, a łączna liczba najmłodszych ofiar śmiertelnych ma być nie mniejsza niż 143 osoby.
Oblężony od niemal miesiąca Mariupol odcięty jest od dostaw wody, prądu, gazu, lekarstw i żywności. Nieprzerwanie trwa w nim ostrzał i bombardowanie budynków mieszkalnych, a także korytarzy i konwojów humanitarnych. Uszkodzeniu ulec miało ok. 90% zabudowy miasta, w tym 30% zostało całkowicie zburzone. Informacje nt. liczby uwięzionych w Mariupolu cywilów wahają się między 100 a nawet 400 tys. mieszkańców. Na razie udało się ewakuować jedynie ok. 60 tys. z nich. W ostatnich dniach z miasta docierać zaczęły sygnały o przypadkach zgonów z powodu głodu i odwodnienia.
16 marca Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał rosyjską agresję na Ukrainę za nielegalną i zażądał jej natychmiastowego zakończenia. Na rozpatrzenie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym czeka oskarżenie o popełnianie przez Rosję zbrodni wojennych. Według stanu na 24 marca kraj ten podejrzewa się o dopuszczenie się 2427 takich przypadków od początku inwazji. Przedstawiciele Rosji nie stawili się do tej pory na wysłuchaniu stron przed Trybunałem.