Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Cudowny sługa Boży: Joanna, wdzięczna matka
To cudowny sługa Boży! Jak Bóg przez niego to wszystko poukładał! W marcu 2020 roku mój syn dostał wypowiedzenie umowy o pracę. Był załamany, miał spory kredyt na samochód, a aktualna sytuacja w kraju nie była łatwa: ciągłe zwolnienia i brak perspektyw na nową pracę.
„Przez przypadek” usłyszałam o słudze Bożym ojcu Wenantym, znalazłam nowennę i prosiłam go o wstawiennictwo za moim synem. Propozycja pracy jakby sama do niego przyszła. Skończyło się wypowiedzenie, a już następnego dnia pracował w nowym miejscu i tym samym nie musiał martwić się o spłatę kredytu.
Będę szczęśliwa, kiedy ojciec Wenanty zostanie wyniesiony na ołtarze, a ja będę polecać tę nowennę każdemu w potrzebie. Bóg zapłać, cudowny sługo Boży, za pomoc mojemu synowi.
Niezwykle skuteczny: Halina, Bydgoszcz
Nasza historia jest skomplikowana. Przez półtora roku modliliśmy się z mężem o dobrą pracę dla niego. Sprawa była trudna, bo mąż ma 50 lat i pracował w firmie, gdzie dobrze zarabiał. Jednak coraz bardziej ta praca go męczyła, stresowała – odbierała zdrowie i radość życia.
Trudno jednak rzucić dobrze płatną pracę bez żadnych widoków na inną. Rozpoczęliśmy więc modlitwę za wstawiennictwem ojca Wenantego. Po jakimś czasie mąż dostał wypowiedzenie. Miał trzymiesięczny okres wypowiedzenia, kiedy nie musiał świadczyć pracy, otrzymał też odprawę. Cieszył się, że może odpocząć, choć był w nas niepokój o przyszłość. Prosiliśmy ojca Wenantego, żeby pomógł mężowi znaleźć nową, dobrą pracę, która przyniesie pożytek nam i innym.
Kiedy już wydawało się, że otwierają się nowe perspektywy, wybuchła epidemia koronawirusa i wszystkie możliwości zostały zamrożone. Firmy nie tylko nie zatrudniały nowych pracowników, ale zwalniały dotychczasowych. Odczekaliśmy kolejne trzy trudne miesiące, nieustannie prosząc ojca Wenantego o pomoc. I udało się. Od czerwca mąż ma dobrą, ciekawą, niezwykle rozwijającą pracę. Pomaga innym firmom stanąć na nogi.
Dziękujemy ojcu Wenantemu za pomoc w tym naprawdę niełatwym przypadku – i ze względu na wiek męża, i na wymagania. Okazało się też, że w czasie, gdy prosiliśmy ojca Wenantego o pomoc, ja również dostałam możliwość dodatkowej pracy w dobrej firmie, gdzie mogę się rozwijać, a w mojej stałej pracy dostałam podwyżkę. Ojciec Wenanty jest niezwykle skuteczny, nawet jeśli czasem trzeba poczekać trochę na rezultat.
Nagrodzona wytrwałość: Wdzięczna czcicielka
Sześć razy modliłam się nowenną do sługi Bożego ojca Wenantego Katarzyńca. Do modlitwy zachęciła mnie koleżanka, z którą rozmawiałam o trudnościach w poszukiwaniu pracy. Wyczerpałam własne możliwości: pomysły, znajomości – pracy dla mnie wciąż nie było, pomimo niewielkiego wówczas bezrobocia.
Gdy kończyły się pieniądze, pomyślałam, że to już ostatni moment. Skorzystałam z rady koleżanki i z pokornego narzędzia w postaci nowenny do sługi Bożego. W jej ostatnim dniu rozpoczęłam pracę.
Znajoma poleciła mnie kiedyś w swojej firmie i działania rekrutacyjne właśnie przyspieszyły. Cieszyłam się z nowego zajęcia i środków do życia, choć to nie była praca moich marzeń – w zupełnie innej dziedzinie niż do tej pory. Nie do końca rozumiałam, dlaczego trafiłam do środowiska, gdzie zarobki były dość wysokie, ale rodzaj pracy nie po linii mojego wykształcenia czy talentów.
Wkrótce moje pytania kierowane do Boga doczekały się odpowiedzi: przyszła pandemia i ze względu na niepewne czasy firma nie przedłużyła ze mną umowy po okresie próbnym. Zostałam bez pracy, jednak zarobione pieniądze (większe niż kiedykolwiek zarabiałam) umożliwiły mi godne przetrwanie.
Zaczęłam kolejne nowenny. Rozpoczynałam je, gdy pojawiała się nadzieja na nową pracę. Czasem w ostatnim dniu modlitwy otrzymywałam odpowiedź negatywną po rozmowie kwalifikacyjnej, ufałam więc, że to nie była praca, której dla mnie chciał Bóg.
I znów, gdy kończyły się pieniądze, przychodziła pomoc – a to zasiłek od państwa dla tych, którzy stracili pracę w wyniku pandemii, a to jakieś niespodziewane kieszonkowe od krewnej. Kiedy modliłam się słowem Bożym, wiedziałam, że Pan Bóg się o mnie troszczy. Otrzymywałam zapewnienie, że On nie da mi zaznać niedostatku. I dawał po temu dowody.
W ostatniej chwili, gdy już musiałam się zapożyczać, przyszła propozycja pracy, i to w dwóch miejscach naraz. Są to bardzo wartościowe prace, gdzie mogę się realizować i robić coś dobrego. Ich otrzymanie poprzedziła nowenna do ojca Wenantego.
Dlatego bardzo mu dziękuję za wstawiennictwo i polecam nowennę innym osobom. Dodam jeszcze, że czas poszukiwania dobrej pracy pozwolił mi zdać się na Bożą Opatrzność, ufać, stawać się bardziej pokorną i dyspozycyjną. Przyniósł więc duchowe owoce.
Dziękuję ojcu Wenantemu i osobom, które go promują, bo ulotka z nowenną dotarła kiedyś i do mnie!
Wymarzona praca: Alina, Płock
Po studiach pierwszego stopnia postanowiłam poszukać pracy. Wiedziałam, że nie będzie ona zgodna z moim wykształceniem. Szukałam jak we mgle czegoś, w czym mogłabym się odnaleźć. Składałam CV. Byłam na jednej rozmowie rekrutacyjnej, ale wkrótce minął wyznaczony czas, po którym firma miała dać odpowiedź. Nikt więcej nie odpowiadał na moje CV.
Rozpoczął się drugi miesiąc poszukiwań i byłam już zrezygnowana, nie wiedziałam, co mam robić. Trafiłam w internecie na modlitwę do ojca Wenantego, w której oddałam Bogu ten problem. Po kilku godzinach zadzwonił telefon z propozycją pracy w firmie, w której byłam na rozmowie rekrutacyjnej.
Pracuję na tym stanowisku już ponad rok i śmiało mogę powiedzieć, że jest to wymarzona praca dla mnie. Mam w zespole bardzo miłych ludzi, którzy cierpliwie wszystkiego mnie uczyli, a kierownik jest wyrozumiały i mnie docenia.
Poza samą pracą ojciec Wenanty wyprosił mi z pewnością wiele łask potrzebnych do wypełniana moich obowiązków z nią związanych – wszystko było dla mnie nowe, a szybko się wdrożyłam. Podsumowując: ojciec Wenanty jest niesamowitym, błyskawicznym orędownikiem w sprawie pracy!
Odwiedziny sąsiadki: Bogusława, Lublin
Gdy czytałam miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”, który otrzymałam wraz z książeczką Nowenna do sługi Bożego o. Wenantego Katarzyńca, bardzo zadziwiła mnie jego osoba. Byłam akurat w trudnym okresie finansowym – straciłam pracę. Szczerze modląc się do ojca Wenantego, prosząc o wstawiennictwo do Boga o łaskę otrzymania pracy, odmówiłam nowennę.
Po jej skończeniu minęły trzy dni, kiedy przyszła do mnie sąsiadka – w zupełnie innej sprawie. Nie wiedziała, że straciłam pracę i jak się potem okazało, wcale nie myślała, że zapyta mnie, czy chciałabym podjąć pracę jako sprzątaczka w zakładzie, gdzie ona pracuje. Ta myśl przyszła jej nagle. Ucieszyłam się i na drugi dzień rano tam pojechałam. Było to 18 lutego 2019 roku, a od następnego dnia rozpoczęłam pracę i nadal tam pracuję.
W dalszym ciągu modlę się do ojca Wenantego, jak również odmawiam modlitwę, prosząc naszego Pana o wyniesienie ojca Wenantego na ołtarze. Jestem głęboko przekonana, że to właśnie on wyprosił swoim wstawiennictwem łaskę pracy dla mnie.
Jest to fragment publikacji: Celina Woryna, „Cuda sługi Bożego Wenantego Katarzyńca. Świadectwa i modlitwy”, Wydawnictwo WAM. Tytuł, lead i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl.