Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Z wakacjami bywa tak jak z nowym rokiem: sam fakt, że nadchodzą, nie sprawia, że nagle wszystko staje się łatwe, a stare problemy samoistnie się rozwiązują. Kiedy żyjemy w rodzinie, urlop to z jednej strony moment, gdy wreszcie możemy pobyć razem bez codziennych obowiązków. A z drugiej – gdy potrzeby i odmienności nas wszystkich muszą się zmieścić w jednym miejscu i czasie.
Jak możemy sobie pomóc, by rodzinny wypoczynek nie zamienił się w ciąg kolizji i trudności?
Urlopowy realizm
Bardzo przydaje się realizm, czyli niezakładanie, że dzięki urlopowi radykalnie się pozmienia, jak kto ma. Członkowie rodziny skłonni do narzekania – będą narzekać, łatwopalni – będą się denerwować. A ci, którzy reagują obrażaniem się, pewnie strzelą focha kilka razy, zanim jeszcze dojedziemy na miejsce naszego wypoczynku.
Ponieważ przed urlopem na ogół ludzie doświadczają spiętrzenia pracy, zadań i rzeczy do załatwienia, zaczynają go już w stanie ograniczonych zasobów. Łatwiej wtedy o zły humor, sprzeczki i sytuacje, gdy wszyscy mają wszystkiego dość. Wyjazd, który miał być przyjemnością, staje się kolejnym obowiązkiem.
Porozmawiajmy o wakacyjnych marzeniach
Dobrze jest pozwolić sobie wiedzieć, jak kto w rodzinie ma i podarować temu zatrzymanie. Można to zrobić także w rozmowach poprzedzających wyjazd, gdy zapytamy siebie i innych, czego najbardziej potrzebujemy i jakie mamy wakacyjne marzenia.
Pozwoli to nam najpierw lepiej wyobrazić sobie wspólny czas i go zaplanować, bez prób uszczęśliwiania wszystkich na siłę. Być może część zamierzeń potrzebujemy odpuścić, zadbać natomiast z wyprzedzeniem o takie wakacyjne scenariusze, w których zaopiekujemy się naszymi wrażliwymi miejscami.
Dobrze też zapytać siebie, czego chcemy od naszych wakacji. Czego konkretnie chciałbym czy chciałabym doświadczyć, jakie potrzeby zaspokoić – jednocześnie biorąc pod uwagę realia miejsca, w którym będziemy. W górach z rodziną trudno nam będzie poleżeć, a nad polskim morzem przeżyć survivalowe emocje.
Na czym nam zależy?
Jeśli decydujemy się na wspólne spędzenie czasu, to ważne pytanie dla nas jako rodziców będzie brzmiało: na czym nam zależy w naszej rodzinie? Bo jeśli chcemy pogłębić relacje, to bardziej niż upakowanego atrakcjami grafiku będziemy potrzebowali zwolnienia tempa, uważności na siebie nawzajem i zaciekawiania się drugim człowiekiem: „Jak ty masz? Co o tym myślisz?”. Bez takiej ciekawości wobec bliskich trudno nam będzie zmieścić ich potrzeby we wspólnej przestrzeni.
Nawet jeśli przed wyjazdem doświadczamy natłoku spraw, dobrze rozmawiać „na zapas” i o ogóle (np. dokąd i po co jedziemy), i o szczegółach (ile pieniędzy mamy do wydania albo jak będziemy spędzać wieczory), by trochę „na sucho” przygotować się do szukania rozwiązań dla tych obszarów, które mogą być konfliktowe. Możemy przy tym szukać, jak uwzględnić jak najwięcej różnych potrzeb, zamiast myśleć w kategoriach albo-albo.
Wreszcie odpocznę
W bardzo trudnej sytuacji stawia własną rodzinę ktoś, kto wyjeżdża na wspólny urlop z planem, by „wreszcie odpocząć” – zwłaszcza jeśli praktyka dbania o własny dobrostan nie jest dla niego czy niej elementem codziennej rutyny. Jeśli cały rok mama albo tata w rodzinie hołduje zasadzie wiecznej zajętości, a teraz nadchodzi pora, by to sobie „odbić”, to spokojnie możemy uznać takiego członka rodziny za wyłączonego z rodzinnego urlopu.
Jeśli mamy duże potrzeby w obszarze regeneracji z powodu chronicznego przeciążenia, lepiej wówczas z punktu widzenia rodziny, byśmy najpierw skorzystali z kilku dni samotnego ogarnięcia siebie, niż czynili innych odpowiedzialnymi za nasz odpoczynek i oczekiwali, że wszyscy się tej potrzebie podporządkują. Że dzieci przestaną być dziećmi i potrzebować rodziców – marudzić, płakać, mówić, że bolą je nogi.
Działania w podgrupach
Możemy też wplatać w rodzinny czas na wakacjach mikroodpoczynki dla każdego: umówić się z mężem/żoną na taką godzinę w ciągu dnia, gdy możemy zrobić coś przyjemnego w pojedynkę.
W naszej rodzinie, w której między dziećmi starszymi i najmłodszym są duże różnice wieku, sprawdzają się także „działania w podgrupach”. Nie wszystko da się zrobić razem, ale da się dostępnym czasem tak podzielić, byśmy nie musieli naginać możliwości wszystkich do jakiejś z góry narzuconej marszruty.
Poczujmy radość życia
Pomóc w przeżyciu rodzinnych wakacji może nam fakt, że zapamiętujemy najbardziej nie zabytki i nie to, ile zwiedziliśmy czy ile zjedliśmy lodów. Ale zapamiętujemy klimat, jaki udaje się nam podczas wakacji stworzyć. To, że się śmiejemy i wygłupiamy. To, że można się nie spieszyć, jedząc śniadanie, i patrzeć przy filiżance kawy na las.
Im mniej w nas wakacyjnej spiny, by przeżyć to wszystko, co „ludzie na Insta” albo nasi sąsiedzi, tym więcej miejsca na zauważanie piękna, przyjemności, tego, co nas ubogaca i karmi.
Taka postawa zauważania drobiazgów i radości życia na urlopie jest czymś absolutnie bezcennym. Gdy rozwijamy nasze poczucie szczęścia z faktu bycia żywymi ludźmi, robi się lepiej nie tylko nam samym, ale „osmotycznie” zasilamy nasze relacje i bliskich nam ludzi, którzy nie muszą czuć się odpowiedzialni za nasze szczęście. Ale o tym już w następnym tekście.