separateurCreated with Sketch.

„Nie jestem grzeczna ani ułożona, ale Bóg taką mnie chce”. Poznajcie dziewicę konsekrowaną, która wymyka się stereotypom!

dziewica konsekrowana
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna Malec - 04.07.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Choć swoją drogę porównuje do statusu, jaki można ustawić na Facebooku: „to skomplikowane”, to niecały miesiąc temu, przy pełnej ludzi katedrze, pięknym głosem wyśpiewała: „Zostałam poślubiona Temu, któremu służą aniołowie”.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Jak mówi, prędzej zaprzyjaźniłaby się z Synami Gromu niż ze stereotypową dziewczyną z kościoła. Ma charakter. Taki, który ludzie nazywają wybuchowym. Potrafi postawić na swoim, jest konkretna, konsekwentna, wie, czego chce. Ma ognisty temperament. Czasem musi wykrzesać z siebie nadludzkie siły, by nie krzyknąć na pacjentów, którzy podchodzą do okienka przychodni, w której pracuje. Albo by nie być niemiłą dla niemiłych dla niej ludzi, np. w autobusie.

„Poślubiona Temu, któremu służą aniołowie”

Dokładnie 6 czerwca tego roku, w szczecińskiej katedrze, tam, gdzie można ją także spotkać na co dzień, Elżbieta została włączona do stanu dziewic konsekrowanych. Jej historia pokazuje, że nie trzeba być idealną, by być poślubioną Chrystusowi.

Ela jest lekko po czterdziestce. Ma krótko przystrzyżone włosy, boki ogolone prawie na zero. Bo tak właśnie lubi. – Nie jestem grzeczna ani ułożona. Nie wszystkim odpowiada moja fryzura, a ja wolę prostotę, wolę coś, co nie zajmuje mi czasu. Choć kiedyś miałam naprawdę długie włosy… Ale dziś czuję się piękna. Widzę to piękno w sobie – mówi.

Na co dzień nosi długą dżinsową spódnicę, a od niedawna na prawej dłoni obrączkę.

Z dnia konsekracji pamięta głównie obrzędy, choć na co dzień stara się rozumieć i zapamiętywać wszystko, co dzieje się podczas liturgii. Ale ten dzień był szczególny. – Nasze włączenie do stanu dziewic było częścią większej uroczystością Kościoła. Przypadało w 50-lecie naszej diecezji i w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Spotkaliśmy się na dziękczynieniu Maryi. Normalny, pracujący dzień, poniedziałek, a mimo wszystko tak wielu ludzi przyszło świętować. To było dla mnie fantastyczne wydarzenie, bo ci ludzie nie przyszli do kościoła z naszego powodu, ale z okazji święta Maryi, Patronki naszej archidiecezji.

Życiem opowiadać o Bogu

A to właśnie wpisuje się w to, jak Elżbieta chce żyć – nie zwracać uwagi na siebie, ale swoim życiem opowiadać o Bogu. Choć, jak przyznaje, nie jest to najłatwiejsze zadanie. – Największym polem, by mówić nie słowami, a czynami o Bogu, jest praca. Czasem wychodzi mi to z lepszym, a czasem z gorszym skutkiem.

Przyznaje, że mówienie „w mały sposób o wielkich rzeczach” jest dziś bardzo potrzebne. – Matka Teresa mówiła, że możemy być jedyną Biblią, jaką ludzie przeczytają. A najtrudniej jest dawać takie świadectwo właśnie w codzienności. Patrząc na mój charakter i temperament, częściej zastanawiam się, jak nie zareagować, jak nie zrobiłby Jezus. I to jest trudne przedsięwzięcie! Jak się zachować, kiedy ktoś na mnie np. krzyczy, a przy okienku w przychodni to się zdarza często. Wiem, że by reagować tak, jak zareagowałby Jezus, potrzebuję jeszcze długiej pracy. Bo ja mam serce, jakie mam. Ale wiem, że chcę być święta – dodaje.

I podkreśla, że chcę być po prostu szczęśliwa. A szczęście daje jej właśnie bycie z Jezusem.

Czy zawsze miała taki plan na życie? – Głos Pana Jezusa słyszałam od zawsze. Był to głos zapraszający, by robić coś dla Niego. A potem odkryłam, że to nie polega na tym, by cały czas być w coś zaangażowaną, ale by po prostu być – w świecie dla Jezusa.

„Moja droga? To skomplikowane”

Jej droga, jak sama mówi, jest skomplikowana. Nigdy nie czuła głębokiego pragnienia, by założyć rodzinę. Samotność nie była dla niej nigdy nicością, nie była pytaniem o to, co zrobić z życiem, bo to akurat wiedziała. – Wiedziałam, do Kogo iść, by to życie nie było puste. Pan Bóg wypełnia je w sposób doskonały. Tylko On jest w stanie wypełnić moje tęsknoty. Głęboko tego doświadczam.

Większość czasu, jeszcze w rodzinnej miejscowości w okolicach Opola spędzała, angażując się w pracę na rzecz swojej parafii. A potem dziewięć lat spędziła w zakonie. To właśnie z siostrami jadwiżankami trafiła do Szczecina. – W tym mieście na nowo zapłonęłam miłością do Pana Boga. Wiedziałam, że chcę iść tam, gdzie On mnie posyła.

Konsekracja do stanu dziewic była dla niej naturalną koleją rzeczy. – Panu Bogu nic się z rąk nie wymyka. Nie umiem przejść obojętnie wobec takiego miłosierdzia Boga, bo tym jest dla mnie konsekracja. Miłosierne serce Boga, które tak bardzo mnie kocha, że chce mnie na taką wyłączność.

Antyfona, którą zaśpiewała w dniu konsekracji: „Zostałam poślubiona Temu, któremu służą aniołowie, którego piękno podziwiają słońce i księżyc”, była jej osobistym magnificatem. I niewypowiedzianym szczęściem. – Otrzymałam od Boga dar śpiewu. A to był najwłaściwszy moment, by Mu wyśpiewać wdzięczność, a wszystkim ogłosić, że jestem poślubiona Chrystusowi. No bo komu mam to zaśpiewać, jak nie Temu, który mnie wybrał? To był śpiew z głębi mojego wnętrza.

Ma naturę buntowniczki. Ale takiej, która szuka rozwiązania w każdej sytuacji. Dlatego kiedy tydzień przed konsekracją dowiedziała się, że musi właściwie natychmiast opuścić wynajmowane mieszkanie, bez skrupułów powiedziała: „Jezu, Ty mi za tydzień zakładasz obrączkę i ślubujesz mi miłość, wierność i uczciwość małżeńską, to jaki z Ciebie uczciwy małżonek? Zaopiekuj się teraz mną”. – On cały czas mnie pyta, czy Mu ufam. A jak ja miałabym Mu nie ufać? Nie wiem jeszcze, jakie będzie rozwiązanie tej sytuacji, ale wiem, że Bogu nic nie wymyka się spod kontroli.

Być wierną Jezusowi

Życie dziewicy konsekrowanej to życie w wieczystym ślubie czystości, który jednak wykracza daleko poza cielesność. – W dzisiejszym świecie takie decyzje są trochę dziwaczne. Czystość widzę również jako wierność. Wiem, że chcę żyć w wierności wobec jednej osoby, Jezusa – mówi.

I podkreśla, że modli się za osoby, wśród których żyje. – Myślę, że część ludzi jeszcze nie wie, jak mnie teraz ugryźć. Jestem postawiona w środowisku, w którym wiele osób żyje w kolejnych związkach czy w tak zwanych związkach partnerskich. Modlę się, by byli wierni uczciwości w swoich relacjach. To jest bardzo skomplikowana rzeczywistość.

Jej życie wygląda tak, jak życie wielu osób. Pracuje, mieszka sama, ma zwyczajne problemy. Ma też swoją wspólnotę – Świeckich Uczniów Krzyża. I ma też pewność, której wielu nie ma. Że Bóg chce dla nas jak najlepiej. – Na swoim obrazku konsekracyjnym umieściłam słowa św. Pawła: „W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28). Dla mnie nie ma innej opcji. Dla mnie nie istnieje świat bez Boga. To jest moja jedyna pewność na tym świecie. Bóg nie jest głuchy i obojętny. Wiem, że On mnie chce, dlatego założył mi obrączkę na palec.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!