Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Myślenie o byciu mamą przed narodzinami dziecka i po nich to jeden wielki kontrast. Bo chociaż w teorii jesteśmy w stanie przygotować się na pewne rzeczy, na przykład kupując laktator na problemy z karmieniem piersią, tak rodzicielska rzeczywistość zaskakuje niemal na każdym kroku.
Gdy jeszcze marzyłam o macierzyństwie, miałam w głowie plan. Wyobrażenia. Oczekiwania. Ale też pewną przestrzeń znaków zapytania i nieświadomości. Dziś, jako mama trzech synów, mogę śmiało przyznać się do tego, że jest wiele kwestii, których się nie spodziewałam – i tych cudownych, jak płatki róż, ale i bolesnych, jak zranienia kolcami. Jakich?
Będę samotna
Brzmi to bardzo smutno, ale macierzyństwo – paradoksalnie – bywa naznaczone samotnością. Choć ci mali ludzie stale są gdzieś obok, jest wiele takich sytuacji, kiedy czujesz za nich główną odpowiedzialność. Nawet przy ogromnym wsparciu męża, rodziny. Podświadomie wiesz, że są momenty, w których możesz liczyć tylko na siebie. Bycie mamą to przepiękna, ale i bardzo obciążająca misja.
Będę niedoskonała
Nawet bardziej niż kiedyś. Ja na przykład jestem z natury osobą łagodną i cierpliwą. I okazało się, że nie zawsze potrafię być taka dla moich dzieci. Krzyczę, i wielokroć nie mam ochoty czekać. Czasem siebie nie poznaję. Wciąż upadam i wciąż się podnoszę. Każdego dnia! Macierzyństwo odkrywa nasze najgorsze cechy (Spokojnie, te najlepsze na szczęście też!). Perfekcjonizm? Lepiej o nim zapomnieć.
Będę zmęczona
Podobno kawa jest dobra na wszystko, ale… na krótko. To chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy, które robią w macierzyństwie mocno pod górę. Zmęczenie. Inne niż kiedyś, bo zarwanej nocki zwykle nie można odespać do południa, a w weekend pospać dłużej też się nie da. Trochę jest tak, że zmęczenie jest takim matczynym towarzyszem, z którym trzeba nauczyć się żyć i znaleźć na niego swoje sposoby.
Będę przebodźcowana
Temat przebodźcowania dotyka mniej lub bardziej każdego z nas. Żyjemy w biegu, z telefonami, zapracowani. Ale odkąd zostałam mamą, czuję się bombardowana bodźcami z dużo większą mocą. W natłoku dziecięcych pytań, płaczu, śmiechu i krzyku trudno zebrać myśli. Jest tęsknota za ciszą i spokojem. Za samą sobą. Ogromna.
Będę potrzebna
Stale, częściej niż myślałam. Do rzeczy bardzo zwyczajnych, jak zmiana pieluchy, ale też nadzwyczajnych, jak towarzyszenie w życiowych wyborach. Jest w tym nieustannym byciu na rodzicielskiej warcie także dużo dobra. Dużo sensu. Przekonania, że swoim życiem daję im poczucie bezpieczeństwa, narzędzia do prawidłowego wzrastania i więź, która kształtuje człowieka na całe życie.
Będę krytykowana
Nieustannie. Za mniejsze wybory, jak rodzaj kaszki na dobranoc, ale i te większe, jak liczba dzieci, na którą się zdecydowałam. Niektóre komentarze łatwo puścić mimo uszu, inne zapadają głęboko w serce. Najważniejsze, to mieć wewnętrzne przekonanie, że żyjemy zgodnie z naszym pragnieniem, zgodnie z tym, co jest najlepsze dla naszej rodziny – i tego się trzymać.
Będę dzielna
W macierzyńskim trudzie nieraz okazuje się, że w sytuacji krytycznej dostajemy niezwykłą siłę do przeniesienia jakiegoś ciężaru. Mamy zmagające się z chorobą dziecka płaczą z bezsilności, by za chwilę wstać i uchylić mu nieba na ziemi, zorganizować światową zbiórkę pieniędzy na leczenie i walczyć o każdy uśmiech. Otoczyć otuchą kogoś bezbronnego. Bycie mamą to także odnajdywanie w sobie pokładów takiej siły, o jakiej wcześniej nie miałyśmy pojęcia.
Będę wyjątkowa
Ilekroć patrzę w oczy niemowlęcia świdrujące mnie swoją radością tylko dlatego, że jestem, tylekroć czuję, że dla niego naprawdę jestem najważniejsza. Ilekroć słyszę, jak mój syn woła mnie, bo właśnie udało mu się pierwszy raz w życiu jechać na rowerze bez trzymanki, wiem, że jego radość się potęguje, gdy może się tym podzielić właśnie ze mną. W całej tej szarej otoczce codzienności dla naszych dzieci naprawdę jesteśmy wyjątkowe i… niezastąpione!
Będę kochana
I to jak! Doświadczenie miłości dziecka jest czymś, co trudno porównywać. Przynosi ono ukojenie dla wszelkich odstępstw od idealnego wyobrażenia o macierzyństwie. Okazuje się, że dziecięca miłość tego ideału zupełnie nie potrzebuje. Chce prawdziwej mamy. Tej jednej, jedynej, swojej. Będąc nią czuję się kochana od stóp do głów, ale także uczę się miłości od dzieci. Zupełnie innej, bezinteresownej, wyrozumiałej i rozbrajającej w swej prostocie.