Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Niczego nie pragnąć i niczego nie odrzucać, przyjmować wszystko, co Bóg nam zsyła. Ale uważajmy! Zawsze i tylko z miłości, bo Bóg nas kocha i chce zawsze wyłącznie naszego dobra” – powiedział papież Franciszek podczas audiencji ogólnej 28 grudnia. W swojej katechezie nawiązał do postaci św. Franciszka Salezego, biskupa i doktora Kościoła, którego czterechsetna rocznica śmierci przypada właśnie dziś.
400-setna rocznica śmierci św. Franciszka Salezego
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry i jeszcze dobrych świąt Bożego Narodzenia! Obecny okres liturgiczny zaprasza nas do zatrzymania się i refleksji nad tajemnicą Bożego Narodzenia. A ponieważ dziś przypada czterechsetna rocznica śmierci św. Franciszka Salezego, biskupa i doktora Kościoła, możemy zaczerpnąć inspirację z niektórych jego myśli, bo sporo napisał na temat Bożego Narodzenia.
W związku z tym mam przyjemność ogłosić, że dziś ukazuje się list apostolski upamiętniający tę rocznicę. Nosi on tytuł „Wszystko należy do miłości” nawiązując do charakterystycznego wyrażenia świętego biskupa Genewy. Tak zresztą napisał on w „Traktacie o miłości Bożej”:
„W Kościele świętym wszystko należy do miłości, żyje się w miłości, czyni się dla miłości i pochodzi z miłości” (Przedmowa, tłum. M. Bronisława Bzowska, Kraków 2002, s. 20). Obyśmy my wszyscy mogli pójść tą bardzo piękną drogą miłości! Spróbujmy zatem zagłębić się nieco w tajemnicę narodzin Jezusa, „w towarzystwie” św. Franciszka Salezego. W ten sposób łączymy dwa upamiętnienia.
Dzieciątko w żłobie, nie na tronie
W jednym ze swoich licznych listów skierowanych do św. Joanny Franciszki de Chantal, pisze: „Wydaje mi się, że widzę Salomona na jego wspaniałym tronie z kości słoniowej, złoconym i rzeźbionym, który nie miał sobie równego w żadnym królestwie, jak mówi Pismo Święte (1 Krl 10, 18-20); widzę, krótko mówiąc, tego króla, który nie miał sobie równych w chwale i wspaniałości (por. 1 Krl 10, 23). Ale wolę po stokroć bardziej widzieć drogie Dzieciątko w żłobie niż wszystkich królów na ich tronach”[1].
Piękne jest to, co mówił. Jezus, Król wszechświata nigdy nie zasiadał na tronie: urodził się w stajni, owinięty w pieluszki i położony w żłobie; wreszcie umarł na krzyżu i zawinięty w prześcieradło został złożony w grobie.
Istotnie ewangelista Łukasz, opowiadając o narodzinach Jezusa kładzie duży nacisk na szczegóły dotyczące żłóbka. Znaczy to, iż jest to bardzo ważne nie tylko jako szczegół logistyczny, lecz jako element symboliczny, żeby zrozumieć jakiego rodzaju Mesjaszem jest Ten, który narodził się w Betlejem, jakiego rodzaju królem, kim jest Jezus.
Dziecię leżące w żłobie
Patrząc na żłóbek, patrząc na krzyż, patrząc na Jego życie, na Jego prostotę możemy zrozumieć, kim jest Jezus. Jezus jest Synem Bożym, który nas zbawia, stając się człowiekiem, tak im jak my, ogołociwszy się z chwały i uniżając samego siebie (por. Flp 2,7-8). Tę tajemnicę widzimy konkretnie w centralnym punkcie szopki, czyli w Dzieciątku leżącym w żłobie.
To jest „znak”, który Bóg daje nam na Boże Narodzenie: był nim wtedy dla pasterzy w Betlejem (por. Łk 2, 12), jest nim dzisiaj i będzie nim zawsze. Kiedy aniołowie zapowiadają narodziny Jezusa: „Idźcie i szukajcie Go" oraz „znak jest taki: znajdziecie Dzieciątko leżące w żłobie”. Tym znakiem, tronem Jezusa jest ten żłóbek lub droga podczas Jego życia, gdy przepowiadał, lub krzyż na końcu Jego życia. To jest tron naszego Króla.
Styl Boga
Ten znak pokazuje nam „styl” Boga. A co jest stylem Boga? – nie wolno o tym nigdy zapominać: jest nim bliskość, współczucie i czułość. Nasz Bóg jest bliski, współczujący i czuły. W Jezusie widoczny jest ten styl Boga. Poprzez ten swój styl Bóg przyciąga nas do siebie.
Nie bierze nas siłą, nie narzuca nam swojej prawdy i sprawiedliwości, nie uprawia wzglądem nas prozelityzmu. Chce nas pociągnąć z miłością, z czułością, ze współczuciem. W innym liście św. Franciszek Salezy pisze:
„Magnes przyciąga żelazo, a bursztyn słomę i siano. Otóż czy to jesteśmy żelazem z powodu naszej zatwardziałości, czy też jesteśmy słomą z powodu naszej słabości, musimy dać się przyciągnąć temu niebiańskiemu Dziecięciu”[2].
Nasze zapytania, nasze słabości rozwiązują się jedynie przed żłóbkiem lub przed Jezusem, lub przed krzyżem: Jezusem obnażonym, Jezusem ubogim, ale zawsze w Jego stylu bliskości, współczucia i czułości. Bóg znalazł środek, by przyciągnąć nas niezależnie od tego, jacy jesteśmy: miłością. Nie jest to miłość zaborcza i egoistyczna, jak to często niestety bywa z ludzką miłością.
Jego miłość jest czystym darem, czystą łaską, jest wszystkim i wyłącznie dla nas, dla naszego dobra. I tak nas przyciąga, z tą swoją miłością rozbrojoną a także rozbrajającą. Kiedy bowiem widzimy tę prostotę Jezusa, my również zrzucamy broń pychy i idziemy tam pokornie, by prosić o zbawienie, by prosić o przebaczenie, by prosić o światło dla naszego życia, by móc iść naprzód...
Nie zapominajmy o tronie Jezusa: żłóbek i krzyż, to jest tron Jezusa.
Ubóstwo Jezusa
Kolejnym aspektem wyróżniającym się w żłóbku jest ubóstwo. Kiedy widzimy, jak wiele pieniędzy jest wydawanych na próżność, tyle pieniędzy wydawanych jest ze względu na światową próżność, tyle wysiłku, badań z powodu próżności, a Jezus ukazuje się nam w pokorze. Święty Franciszek Salezy pisze:
„Mój Boże, ileż świętych uczuć rodzi w naszych sercach to narodzenie! Przede wszystkim jednak uczy nas doskonałego wyrzeczenia się wszelkich dóbr, całego przepychu [...] tego świata. Nie wiem, ale nie znajduję żadnej innej tajemnicy, w której czułość i surowość, miłość i karność, słodycz i szorstkość tak słodko się mieszają”[3].
To wszystko widzimy w żłóbku. Tak, bądźmy czujni, by nie popaść w światową karykaturę Bożego Narodzenia, to jest problem, bo Boże Narodzenie jest tym, które widzimy w żłóbku, ale dzisiaj dostrzegamy także inne „Boże Narodzenie”, będące światową karykaturą Bożego Narodzenia, które sprowadza Boże Narodzenie do ckliwego, konsumpcyjnego świętowania. Potrzebujemy świętowania, ale nie jest to Boże Narodzenie, będące czymś innym.
Miłość Boga nie jest miodowa, ukazuje to nam żłóbek Jezusa. Miłość Boga nie jest to obłudną dobrotliwością, pod którą kryje się dążenie do przyjemności i wygód. Nasi dziadkowie, którzy zaznali wojnę, a także głód, dobrze to wiedzieli: Boże Narodzenie to radość i świętowanie, z pewnością, ale w prostocie i surowości.
Niczego nie pragnąć i niczego nie odrzucać
I zakończmy myślą św. Franciszka Salezego, którą podjąłem również w Liście Apostolskim. Podyktował ją siostrom wizytkom - pomyślcie tylko! - na dwa dni przed śmiercią i powiedział:
„Czy widzicie Dzieciątko Jezus w żłóbku? Przyjmuje wszystkie utrapienia pogody, zimno i wszystko, na co Ojciec zezwala, by stało się Jego udziałem. Nie odrzucał drobnych pieszczot Matki, które mu dawała i nie napisano, aby kiedykolwiek sam wyciągał swoje ręce ku piersi swej Matki, ale pozostawia wszystko jej opiece i przezorności. Podobnie i my nie powinniśmy niczego pragnąć ani niczego nie odmawiać, przyjmując wszystko to, co Bóg nam ześle, chłód i niedogodności pogody”[4].
Drodzy bracia i siostry, jest w tym zawarta wspaniałe nauczanie, która przychodzi do nas od Dzieciątka Jezus poprzez mądrość św. Franciszka Salezego: niczego nie pragnąć i niczego nie odrzucać, przyjmować wszystko, co Bóg nam zsyła.
Ale uważajmy! Zawsze i tylko z miłości, bo Bóg nas kocha i chce zawsze wyłącznie naszego dobra. Patrzymy na żłóbek, który jest tronem Jezusa, patrzymy na Jezusa na ulicach Judei i Galilei, głoszącego orędzie Ojca, i patrzymy na Jezusa na innym tronie - na krzyżu. Taką drogę oferuje ci Jezus, ale jest to droga szczęścia.
Wam wszystkim i waszym rodzinom, raz jeszcze dobrych Świąt Bożego Narodzenia i dobrego początku Nowego Roku!
[Do wiernych z Polski]
Serdeczne pozdrawiam Polaków. Zbliżając się do końca obecnego roku, zachęcam was do dziękczynienia Bogu za Jego dobroć i miłosierdzie. Niech miłość Boga, która objawiła się w Betlejem przyniesie pocieszenie naszym sercom dotkniętym dramatem wojny w Ukrainie i innych miejscach świata. Pragnę też podziękować narodowi polskiemu za całą pomocą, jaką niesie narodowi ukraińskiemu. Pamiętajmy, że w historii ludzkości ostatnie słowo należy do Boga, ponieważ „wszystko należy do miłości”. Każdemu i każdej z was, rodzinom polskim i ukraińskim, które aktualnie znajdują się w waszej ojczyźnie, z serca błogosławię.
PRZYPISY:
1. Alla madre di Chantal, Annecy, 25 dicembre 1613, in Tutte le lettere, vol. II (1619-1622), a cura di L. Rolfo, Paoline, Roma 1967, 402-403 (Œuvres de Saint François de Sales, édition complète, Annecy, Tome XVI, 120-121).
2. A una religiosa, Parigi, verso il 6 gennaio 1619, in Tutte le lettere, vol. III (1619-1622), a cura di L. Rolfo, Paoline, Roma 1967, 10 (Œuvres de Saint François de Sales, édition complète, Annecy, Tome XVIII, 334-335).
3. A una religiosa dell’abbazia di Santa Caterina, Annecy, 25 o 26 dicembre 1621, in Tutte le lettere, vol. III (1619-1622), a cura di L. Rolfo, Paoline, Roma 1967, 615 (Œuvres de Saint François de Sales, édition complète, Annecy, Tome XX, 212).
4. Entretiens spirituels, Dernier entretien [21]: red. RAVIER – DEVOS, Paryż 1969, 1319.
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP
KAI/ks