separateurCreated with Sketch.

„Święty Augustyn nic mi w tej kwestii nie pomógł”. Pomogła natomiast św. Tereska

Święta Teresa z Lisieux
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W drodze - 27.06.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nie dopuszczał z ich strony najmniejszego wybryku, najmniejszej pomyłki, ponieważ przestał dopuszczać do nich wobec samego siebie. Zrozumiałam wtedy, że najwięksi nawróceni byli jednocześnie najbardziej surowi, najtwardsi, najbardziej bezkompromisowi. Ty byłaś czystością, niewinnością…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Fragment książki „Święci «psychologowie»”, Isabelle Prêtre, wydawnictwo „W Drodze”.

ŚWIĘCI PSYCHOLOGOWIE

Pochwycona przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus

Ty, Tereso od Dzieciątka Jezus i Świętego Oblicza, Ty, Tereso Martin, moja Teresko, zajmujesz szczególne miejsce w moim życiu i moim sercu. Jesteś kimś więcej niż przyjaciółką, jesteś moją siostrą. Pojawiłaś się w moim życiu niczym błyskawica. Błyskawica miłości. Wiedziałam, że jesteś szybka. Ale nigdy nie pomyślałabym, że aż do tego stopnia! Czy wiesz, w jaki sposób rektor Lisieux, ojciec Raymond Zambelli, rozpoznał twój podpis, podpis twojej obecności, kiedy poprosiłam go o zaszczycenie przedmową książki, którą zamierzałam o tobie napisać? Zadał mi jedno pytanie. Tylko jedno pytanie: Jak cię poznałam? Musiałam zwierzyć się z dziwnego i wspaniałego wrażenia… To ty przybyłaś do mnie. On rozpoznał twój sposób działania i się uśmiechnął.

Wygląda na to, że zawsze działasz w taki właśnie sposób, wkraczasz w życie ludzi, którzy nawet o tym nie wiedząc, potrzebują ciebie. Przychodzisz rzucić swój deszcz róż… 

Znasz prawdę. Nie wiedziałam na twój temat absolutnie niczego. Z powodu głupiego myślenia „co ludzie powiedzą” nie miałam wobec ciebie szczególnej sympatii ani nawet chęci spotkania się z tobą. Wyobrażałam sobie ciebie, tak jak opisywali cię ignoranci lub podążający za tobą fanatycy… Trochę naiwną, na pewno cudowną, ale dziecinną… A ja, która kochałam jedynie świętych nawróconych, tych, którzy moim zdaniem znali prawdziwe życie i którzy z pełną znajomością faktów zwracali się już na zawsze ku Bogu, w najmniejszym stopniu nie interesowałam się młodą dziewczyną, którą uważałam za czystą i romantyczną. 

Daleka od swojej legendy

Nie mogłam bardziej się pomylić. Przepraszam! Nie mogłam wiedzieć, ja, która cię nie znałam, do jakiego stopnia przemienisz moje życie, do jakiego stopnia staniesz się dla mnie, pośród wszystkich świętych, najwspanialszą osobą, najbardziej doświadczoną, która usunie z mojej duszy smutki i skrupuły. 

Nie mogłam wiedzieć, do jakiego stopnia byłaś wielka! I tak daleka od swojej legendy. Nie mogłam wiedzieć, że potrzeba będzie zaledwie krótkiej chwili, aby pokazała światu, jak bardzo jesteś miłością i inteligencją, do jakiego stopnia jesteś teologiem, filozofem, psychologiem! 

„Przeczytasz wszystko”

Byłam w Deauville… A ponieważ Boże drogi są nieprzeniknione, postanowiłam pewnego dnia pojechać do Lisieux. Weszłam więc do Karmelu. Twojego Karmelu. Byłam na mszy, podczas której usłyszałam twój głos mówiący we mnie: „Przeczytasz wszystko, co napisałam, a potem napiszesz o mnie książkę”. Właśnie tak rozpoczęła się nasza historia. 

Poszłam do księgarni po drugiej stronie ulicy i kupiłam wszystkie książki o tobie. Pokochałam cię od pierwszej sekundy i nigdy już cię nie opuszczę. Byłaś osobą, na którą czekałam, nie wiedząc o tym…

Resztę znasz… Tak bardzo cię pokochałam, tak bardzo odczuwałam twoją cudowną obecność, tak wiele przeczytałam lub usłyszałam w moim sercu udzielonych przez ciebie rad, tak wiele otrzymałam przez różne znaki, twój deszcz róż… że nie tylko napisałam książkę, o której mówiłaś, ale pokochałam wszystkich członków twojej rodziny. Twoich rodziców, twoje siostry, a nawet wujka i ciocię. Krótko mówiąc, dzisiaj również uważam się za członka twojej rodziny i wiesz, jak bardzo jej dziękuję, ponieważ na różnych poziomach wszyscy oni mi pomogli! 

„Mała dziewczynko, której nigdy nie miałam”

Był taki czas – i ten czas trwał długo – kiedy nie mogłam się bez ciebie obejść. Towarzyszyłaś mi wszędzie, przez twe książki, miłość, znaki, nasze rozmowy i twoje myśli. Nieustannie cię czytałam i wciąż czerpałam z tych stronic siłę, by żyć i myśleć. Jeździłam czasem do Lisieux na krótkie rekolekcje, aby być w tym miejscu, które znało twoje kroki. Ale wiedziałam, że byłaś wszędzie. Przez własne doświadczenie dowiedziałam się, jak bardzo byłaś kochająca i potężna. 

W tej chwili nie posiadamy już tak stałej i silnej więzi, ponieważ musiałaś, jak sądzę, zaopiekować się innymi osobami, a nigdy nie robisz rzeczy połowicznie. Ale jesteśmy złączone miłością niczym dwie siostry i modlę się do ciebie, mówię i wzywam cię bardzo często. A ty zawsze przychodzisz. Naprawdę możemy kochać tylko tych, którzy podobni są do nas samych, a ja pod pewnymi względami jestem do ciebie podobna.

To właśnie dlatego, że jestem do ciebie podobna (ty, o której myślałam, że jesteś tak bardzo inna!) w tym, co najważniejsze, mogłaś tak bardzo mi pomóc. I to dlatego, że byłaś tak wielka, a ja taka mała, mogłaś mnie trzymać za rękę i pomagać mi iść naprzód lub wyciągnąć mnie z przeżywanych przeze mnie kryzysów.

A teraz tobie, której zdjęcia pośród innych, których kocham, wytapetowały moje biuro… Matko czułości, pomimo swoich dwudziestu czterech lat; mała dziewczynko, której nigdy nie miałam i której spojrzenie daje schronienie w nieskończoności; Joanno d’Arc Karmelu, która błogosławi artystów; pisarko, która ofiarowałaś światu swoje myśli, zamknięta w celi, przy świetle świecy, opowiem ci krótko, ponieważ inaczej potrzebowałabym tysiąca lub dwóch tysięcy stron, o wszystkim tym, co mi ofiarowałaś.

Nieuleczalny pokój serca lub absolutna ufność w Jezusie Chrystusie

Bez względu na to, co robię lub co mogę zrobić, nic i nikt nigdy nie powstrzyma mnie przed rzuceniem się w ramiona Miłosierdzia i świadomością, że jestem kochana i usprawiedliwiona. Brak ufności Bogu jest grzechem ciężkim, choć może się wydawać to zadziwiające.

Ty, Tereso, czysta, która nigdy nie popełniłaś grzechu ciężkiego, to ty i tylko ty na zawsze odsunęłaś ode mnie wszelaki lęk, wyrzuty sumienia, niepokój. Święty Augustyn, którego bardzo kocham, nic mi w tej kwestii nie pomógł. Wręcz przeciwnie. Ten, który żył z dala od Chrystusa, który kochał kobiety, przyjemności, luksus, nigdy nie podniósł się po kradzieży gruszek… A kiedy się nawrócił, stał się tak samo surowy dla innych, jak dla samego siebie. Nie dopuszczał z ich strony najmniejszego wybryku, najmniejszej pomyłki, ponieważ przestał dopuszczać do nich wobec samego siebie. Zrozumiałam wtedy, że najwięksi nawróceni byli jednocześnie najbardziej surowi, najtwardsi, najbardziej bezkompromisowi. Ty byłaś czystością, niewinnością… I byłaś wielkością, współczuciem, inteligencją, otwartością umysłu, boską wyrozumiałością.

Inni święci posiadali doświadczenie swojego życia, ty miałaś już doświadczenie życia wiecznego. Byłaś w głębi duszy jedyną, która mogła mi pomóc i przemówić do mnie, ponieważ nienawidzę zatwardziałości i zamkniętych umysłów.

Wiem, dlaczego Bergson, wielki, wspaniały umysł, tak bardzo cię kochał… I kocham cię dokładnie w taki sam sposób. Napisałaś: „Gdybym popełniła wszystkie możliwe zbrodnie, miałabym zawsze tę samą ufność”. Tak bardzo bałaś się u progu śmierci, że grzesznicy będą uważali się z góry za potępionych, zamiast rzucić się w ramiona Miłości…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.