separateurCreated with Sketch.

Proboszcz zabrał parafian na Pol’and’Rock Festival. „Ja się tam czuję jak u siebie, jak w swojej parafii”

Ks. Grzegorz Szczygieł MS na Przystanku Jezus
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Najczęściej pojawiał się temat biskupów zaangażowanych w politykę. Ludzie mają żal, bo zachowania hierarchii odpychają ich od Kościoła. We wcześniejszych latach pojawiały się zarzuty wobec księży o wykorzystywanie seksualne albo nadużycia finansowe. Inny wymiar to indywidualne spotkania w parafii, gdzie ludzie zostali źle potraktowani przez swojego proboszcza. Ci ludzie tęsknią za Kościołem, ale nie mają bodźca, który pomógłby im wrócić.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Ewangelizacja na polach Pol’and’Rock Festival jest łatwiejsza niż w rodzinie, pracy czy wśród znajomych” – mówi ks. Grzegorz Szczygieł MS, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Saletyńskiej w Krakowie, który zabrał 15 parafian na Przystanek Jezus. „Dzielenie się normalnością – to mój pomysł na ewangelizację” – dodaje Marta Zajchowska, która po raz piąty wzięła udział w takiej ewangelizacji.

„Potrzebujemy doświadczenia wyjścia na zewnątrz”

Przemysław Radzyński: Skąd pomysł, żeby proboszcz zabrał swoich parafian na Przystanek Jezus, czyli wydarzenie ewangelizacyjne towarzyszące festiwalowi Pol’and’Rock?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Kościół z natury jest misyjny – takie zadanie Chrystus dał Apostołom. Pilność tego zadania wynika z czasów, w jakich dziś żyjemy. Sporo osób odchodzi od Kościoła. Ale o Kościele przyszłości nie będą decydowali ci, którzy z niego odejdą, ale ci, którzy w nim pozostaną i ci, którzy do niego przyjdą. Kościół tworzą ludzie, którzy odpowiedzieli na głos wołania, zaproszenia, które zostało przyjęte. Dlatego dziś trzeba w Kościele ludzi, którzy mają doświadczenie w zapraszaniu do swojej wspólnoty.

Widzę, że wspólnoty tworzące naszą parafię dobrze ze sobą współpracują. Ale myślę, że w tym momencie potrzebują też doświadczenia wyjścia na zewnątrz. A świetnym miejscem nauczenia się ewangelizacji, czyli wychodzenia na zewnątrz jest właśnie Przystanek Jezus.

Czy Pol’and’Rock Festival nie wydaje się jednak najbardziej hardcorowym miejscem ewangelizacji?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Wiele osób przed naszym wyjazdem miało obawy: co ja tam będę robił? Kogo tam spotkam i co będę mówił? Ale z doświadczenia wiem, że ewangelizacja na polach Pol’and’Rock Festival jest łatwiejsza niż w rodzinie, pracy czy wśród znajomych. Tam z natury panuje atmosfera otwartości, dialogu, wychodzenia sobie na przeciw i zabawy. To jest świetne miejsce na podejście do kogoś, rozpoczęcie rozmowy i opowiedzenie mu Ewangelii.

To jest właśnie druga rzecz ważna w ewangelizacji – o czym mówić? Trzeba uznać i nazwać łaskę, która została mi dana. Spotkanie z drugim człowiekiem wymaga ode mnie, abym przyjął to, co Pan Bóg zrobił w moim życiu i potrafił o tym opowiedzieć. To nie jest dziś proste. Mamy zakompleksione chrześcijaństwo. Jesteśmy przekonani, że Pan Bóg działa, ale na pewno nie u nas; święci są gdzieś, ale nie u nas; cuda są gdzieś, ale nie u nas. W takim razie nie ma o czym mówić. Żeby wyjść z Ewangelią, trzeba najpierw uznać ją w sobie – że jestem częścią historii zbawienia, że Jezus przychodzi, aby mnie zbawić, że moje życie zmienia się pod wpływem łaski. Mogę o tym powiedzieć innym ludziom, nawet jeśli to nie są rzeczy spektakularne.

Dzielić się normalnością

Marto, dlaczego Ty jeździsz na Przystanek Jezus?

Marta Zajchowska: W tym roku byłam po raz piąty. Były takie Przystanki, na które jeździłam bardziej dla siebie, żeby doświadczyć żywego Kościoła, który tam jest i wychodzi na zewnątrz, ale też wzmocnić w nim samą siebie i nauczyć się tego, co ja mogę dać innym.

A w ostatnim czasie moją osobistą misją jest to, żeby wyjść do ludzi i pokazać im, że Kościół jest normalny, żeby spotkali kogoś, kto jest taki sam, jak oni – tak samo żyje, tak samo pracuje, a dodatkowo chodzi jeszcze do kościoła. Zależy mi na tym, żeby zobaczyli we mnie normalną osobę i zwykły Kościół, który o nic nie oskarża i do niczego nie zmusza. Na Przystanku Jezus mogą spotkać więcej takich ludzi, którzy żyją na co dzień ewangelicznymi wartościami i spokojnie z nimi porozmawiać. Może dzięki temu, w przyszłości, z mniejszymi oporami przyjdą do swojego parafialnego kościoła. Dzielenie się normalnością – to mój pomysł na ewangelizację.

Kogo Ksiądz zabrał na tegoroczny Przystanek Jezus?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Przedstawicieli największych wspólnot z parafii: małżeństwo z Domowego Kościoła z trójką dzieci (w tym najmłodsze trzyletnie), przedstawicieli Rady Parafialnej z jej przewodniczącą, reprezentantów Saletyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, wspólnoty modlitewnej Młode Wino, spotkań ekumenicznych Taize, młodzież z Oazy i siostrę zakonną. Łącznie 15 osób.

To jest cenne, bo to doświadczenie zarówno samej ewangelizacji jak i współpracy w ewangelizacji. Mam nadzieję, że jedno i drugie wyda owoce. Podobne sytuacje i mechanizmy, których doświadczyliśmy tam, można zastosować w miejscu pracy czy na spotkaniu z przyjaciółmi.

Ks. Grzegorz Szczygieł MS na Przystanku Jezus

„Tematy są naprawdę grube”

Powiedzcie proszę czego doświadczyliście, jak ta ewangelizacja na Pol’and’Rock Festival wygląda?

Marta Zajchowska: Są dwa rodzaje spotkań. Jedne oparte na small talk’u, w którym pytamy się skąd ktoś przyjechał, czym się zajmuje itd. Zostawiamy dobre wrażenie. Oni często dziękują za naszą obecność na festiwalu i mówią, że fajnie byłoby zobaczyć taki Kościół w innych miejscach – pozytywny i otwarty.

Ale zdarzają się też głębsze rozmowy. Ludzie otwierają się, bo spotkali w końcu osobę, która miała czas i ochotę ich wysłuchać. Mają bardzo dużą potrzebę mówienia o sobie. Przystanek Jezus przez lata obecności na festiwalu zbudował zaufanie, więc gdy ktoś widzi naszą plakietkę to wie, że może się przed nami otworzyć z najważniejszymi dla siebie sprawami. A tematy są naprawdę grube…

Czyli jakie?

Marta Zajchowska: To są codzienne problemy. Spotykamy ludzi, którzy są w różnych kryzysach, którym rozpadły się związki albo mają trudności z dorastającymi dzieciakami, pogrążeni w depresji albo mierzący się z innymi chorobami.

Czasem są to ludzie uzależnieni od alkoholu, narkotyków, hazardu i innych, a rozmowa na Przystanku jest pierwszym krokiem do tego, żeby znaleźć pomoc w rozwiązaniu swojego problemu. Często te rozmowy bardzo szybko schodzą na temat Pana Boga i Kościoła. Zaczynają się od tłumaczenia, dlaczego nie są w Kościele i opowiadają historie, które spowodowały, że odeszli.

Z jakich powodów ludzie najczęściej odchodzą z Kościoła?

Marta Zajchowska: W tym roku najczęściej pojawiał się temat biskupów zaangażowanych w politykę. Ludzie mają żal, bo zachowania hierarchii odpychają ich od Kościoła. We wcześniejszych latach pojawiały się zarzuty wobec księży o wykorzystywanie seksualne albo nadużycia finansowe. Atakowane jest najbardziej to, co aktualnie nagłaśniają media. Inny wymiar to indywidualne spotkania w parafii, gdzie ludzie zostali źle potraktowani przez swojego proboszcza. Ci ludzie tęsknią za Kościołem, ale nie mają bodźca, który pomógłby im wrócić.

Proboszcz na festiwalu

A jakie jest doświadczenie ewangelizacji na muzycznym festiwalu z perspektywy proboszcza wielkomiejskiej parafii?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Sporo zajęć proboszcza zajmuje administracja. A proboszcz to przecież funkcja kapłańska, związana z sakramentem święceń. Trudne dla mnie jest to, że tyle czasu zajmuje mi zarządzanie dobrami materialnymi i załatwianie spraw formalnych. Esencją kapłaństwa jest posługa ludowi Bożemu, w tym ewangelizacja, chociaż ona jest zadaniem całego Kościoła, nie tylko kapłanów. Dlatego wyjazd na Przystanek Jezus jest dla mnie oddechem.

Na Przystanku Jezus byłem w tym roku po raz dziesiąty. Po tych latach mogę powiedzieć, że to jest mój dom. Jako ksiądz nie czuję się jako ktoś z zewnątrz festiwalu. Jestem w stanie słuchać praktycznie każdej muzyki granej na festiwalowej scenie, bo różne gatunki towarzyszą mi od bycia nastolatkiem. Ja tam czuje się u siebie – jestem nie tylko „obywatelem” Przystanku Jezus, ale też Pol’and’Rock Festival. Pola festiwalowe to miejsce, w którym najbardziej lubię chodzić w sutannie, chociaż ona jest tam najbardziej ryzykowna, bo najbardziej prowokująca.

Poza tym nosi Ksiądz glany i długie włosy.

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań na festiwalu jest o to, czy jestem prawdziwy. Ale po tym pytaniu często zaczynają się ważne rozmowy. Czasami bywają agresywne, ale wbrew pozorom na festiwalu jest bardzo dużo sympatii do chrześcijan, o ile tylko my nie zachowujemy się arogancko i napastliwie. Ja się tam czuję jak u siebie, jak w swojej parafii.

Ks. Grzegorz Szczygieł MS na Przystanku Jezus

Okno Życia, grill i czyste toi-toi'e

Ewangelizacja na Przystanku Jezus to głównie indywidualne spotkania z festiwalowiczami?

Marta Zajchowska: Na Przystanku Jezus jest też namiot a pod nim scena. Organizowane są koncerty uwielbieniowe, w tym roku były seanse serialu The Chosen, a w ciągu dnia różne spotkania i warsztaty. Tym razem nacisk położono na wsparcie psychologiczne – były warsztaty o radzeniu sobie z emocjami czy pomocy osobom w kryzysie samobójczym. To jest ważne, że w Kościele dostrzega się potrzebę edukacji, także w tych obszarach.

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Żeby zainicjować rozmowę trzeba na siebie zwrócić uwagę. To jest coś w rodzaju marketingu. Nasza grupa parafialna przygotowała Okno Życia wykonane z kartonu. To rzeczywistość powszechnie kojarzona. Na festiwalu była to forma zabawy, okazja do zrobienia sobie zdjęcia. Natomiast po przejściu tego okna my proponowaliśmy modlitwę czy rozmowę. I tam działo się dużo.

Taki gadżet to kwestia kreatywności. Co roku można wymyślać coś nowego, albo powielać sprawdzone metody. Jednym z takich pomysłów było kiedyś rozpalenie grilla pod festiwalowym supermarketem. Każdy mógł przynieść do nas swoją kiełbaskę i ją usmażyć. Ten proces chwilę trwa, więc zawsze było 5-10 minut na rozmowę.

Inny imponujący pomysł ewangelizatorów z Przystanku Jezus, esencjonalnie chrześcijański, to czyste toi-toie, które po każdym użyciu są sprzątane przez księży, siostry zakonne i świeckich. Znalezienie czystej toalety na festiwalu nie jest proste. Służba pełna miłości wobec ludzi, którzy – nierzadko pijani czy odurzeni – potrzebują załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, to ewangelizacyjny pomysł-perła. Taka posługa otwiera serca i tworzy dobry klimat do rozmowy.

Jaki wpływ te doświadczenia mają na Waszą wiarę i życie w Kościele?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Odpowiedzią niech będzie słowo „drapieżnik”. Drapieżnik poluje na inne zwierzęta. W tej metaforze nie chodzi o to, żeby kogoś dopaść, zagryźć i zjeść. Chodzi o to, żeby mieć w sobie taki instynkt ewangelizacyjny, gotowość do wykorzystania każdej sytuacji, żeby głosić ewangelię, jak myśliwski instynkt drapieżnika. Marzeniem jest dla mnie chrześcijanin, który tak się przełamie i nabędzie takiej sprawności, że każda sytuacja, w której się znajduje, będzie okazją do świadczenia o Chrystusie, którego spotkał.

Marta Zajchowska: Dla mnie w tym roku Przystanek Jezus był trudny, nawet ze względu na pogodę – było zimno i padało. Ale to jest czas mierzenie się z samym sobą, aby wyjść do ludzi, którzy dzięki mnie mogą spotkać Boga. To był czas konfrontowania się ze zwykłym, ludzkim „nie chcę mi się”. Ale zawsze wracam napełniona czasem rekolekcji i ewangelizacji. Zawsze jest tak, że jak dajemy, to dostajemy. Czasami wydawało mi się, że nie mam nic do powiedzenia, a to ja zostałam ubogacona jakąś rozmową.

Ks. Grzegorz Szczygieł MS na Przystanku Jezus

Co dalej? Jak to doświadczenie z Przystanku Jezus może zostać wykorzystane w parafii?

Ks. Grzegorz Szczygieł MS: Sprecyzowanych planów na razie nie ma. Najbardziej zależy mi na budowaniu mentalności ewangelizacyjnej. Ale ta mentalność przyniesie konkrety. Nie chciałbym, żeby ewangelizacja została zamknięta w eventach, ale żeby działa się cały czas i wszędzie, gdzie jestem.

Gdy jako ksiądz błogosławię małżeństwo, a później zostaję zaproszony na przyjęcie weselne, to ostrzegam młodych, że wyjdę nad ranem. Każde wesele to jest mały Woodstock, bo jest wszystko, co jest na festiwalu – muzyka, alkohol i ludzie. Ja akurat jestem abstynentem, ale jeśli ludzie zobaczą przy stole księdza, który siedzi sam, to przychodzą i zaczynają mówić o swoich bardzo ważnych sprawach. Często jest to kapłan spotkany po latach. Po kilku kolejkach opowiedzenie swojego życia jest łatwiejsze. Nie potrzeba stwarzać ekstra sytuacji do ewangelizacji – wystarczy wykorzystywać te, które przynosi nam codzienność.

Jeśli chodzi o parafię, to jesienią i wiosną organizujemy festyny. Czasami trafiają na nie ludzie, którzy nie przychodzą w niedzielę do kościoła. To jest okazja do spotkania takiego samego, jak na festiwalu.

Marta Zajchowska: Doświadczenia z Przystanku Jezus otwierają nas na spotkania w naszych wspólnotach, gdzie łatwiej opowiedzieć o działaniu Boga w naszym życiu czy zaproponować komuś modlitwę.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!