Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na progu wojny
Lata 80. to szczyt zimnej wojny. Napięcie między dwoma mocarstwami – USA i ZSSR sięga zenitu. Sowieci najechali Afganistan. Inne państwa zbojkotowały planowane Igrzyska Olimpijskie w Moskwie. Wojsko radzieckie produkuje pociski balistyczne i rozbudowuje arsenał atomowy. Na dodatek Rosjanie zestrzeliwują cywilny samolot Korean Air 007, który z nieznanych przyczyn wleciał w sowiecką przestrzeń powietrzną.
NATO nie czeka na agresję, ale przygotowuje się do obrony. Umieszcza własne głowice nuklearne bliżej granic ze Związkiem Radzieckim. Świat szykuje się na wojnę atomową.
MAD
Tak USA, jak i ZSRR są gotowe na wojnę ostateczną. Oba państwa działają zgodnie z doktryną Mutual Assured Destruction (MAD). Polega ona na tym, że w razie ataku atomowego jednego państwa drugie odpowie z całą mocą, uderzając swoimi zasobami bomb atomowych.
Gdyby ten scenariusz został zrealizowany, nie wiadomo, jak wyglądałaby Ameryka i Europa. W 1983 r. mogło się to stać rzeczywistością.
Atak USA na Związek Radziecki
Ppłk Stanisław Pietrow pełnił we wrześniu dyżur w centrum dowodzenia Sierpuchow-15 pod Moskwą. Monitorował systemy wczesnego ostrzegania. Satelity, które należały do Rosji, miały zarejestrować atak nuklearny, dyżurny powiadomić dowództwo, a ono odpowiedzieć własnymi rakietami.
Kilka minut po północy 26 września 1983 r. systemy zarejestrowały wystrzelenie jednego pocisku balistycznego przez USA. Pietrow uznał to za błąd komputera. Jedna rakieta nie była zgodna z doktryną MAD. Stany Zjednoczone zadałyby tylko minimalne straty, a same naraziłyby się na pełnoskalowy odwet sowietów.
Komputer zarejestrował po chwili jeszcze cztery rakiety. Mimo to ppłk Pietrow uznał atak zaledwie pięcioma rakietami za nielogiczny.
Poczułem, że nogi mam jak z waty. Spojrzałem na swoich podwładnych – na początku cisza, widzę, jak ludzie się we mnie bezradnie wpatrują, a zaraz potem panika, krzyki, niemal nie zniszczą stanowisk. Zacząłem rzucać mięsem, kazałem im natychmiast wrócić do roboty, zaraz potem poczułem, że muszę podjąć chyba najważniejszą decyzję w życiu. Czułem się jakbym siedział na rozgrzanej patelni. – wspominał po latach Pietrow.
O krok od katastrofy
Gdy pułkownikowi udało się zapanować nad chaosem, podjął decyzję. Być może najtrudniejszą w swoim życiu. Nie poinformował dowództwa o ataku i stwierdził, że to błąd systemu.
Pomyślałem jednak: nikt nie zaczyna ataku jądrowego za pomocą pięciu rakiet! Poza tym nie startowałyby one z jednej bazy – wspomina oficer.
Jego decyzja okazała się słuszna. To rzeczywiście był błąd systemu. W stronę ZSSR nie leciały żadne pociski. Decyzja pułkownika uratowała świat od 3. wojny światowej.
Zapomniany bohater
Mimo iż Stanisław Pietrow zapobiegł katastrofie, dowództwo skupiło się na tym, że złamał procedurę. Zamiast nagrodzić go za odwagę i mądrość, wielokrotnie go przesłuchiwano i odsunięto od służby. W wieku 45 lat przeszedł na emeryturę. Cała sprawa została utajniona.
Ujrzała światło dzienne dopiero w 1998 r. Po wielu latach Pietrow został uhonorowany za swój bohaterski czyn kilkoma nagrodami. A na pamiątkę jego odważnej decyzji 26 września jest obchodzony jako Dzień dla Całkowitej Likwidacji Broni Jądrowej.
Źródło: Wikipedia, nowastrategia.org