Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Miał 5 dni, gdy został porzucony przez matkę
W jednym z ostatnich odcinków „Kuchennych rewolucji” widzowie poznali 22-letniego Daniela, który pochodzi ze wschodniej Ukrainy. Wychowywali go babcia z dziadkiem. Matka porzuciła go, gdy miał zaledwie 5 dni. Ojca też nigdy nie poznał. „Może nie poszczęściło mi się z rodzicami, ale mam najlepszych dziadków” – mówił rozmówca Magdy Gessler.
Gdy Daniel miał 13 lat, Rosjanie zaatakowali Donbas. Żołnierze wywieźli go na Krym i zmusili do pracy. Wykupiła go stamtąd babcia. „W 2014 r., kiedy do nas przyszła wojna, nikt nie wiedział, co robić. [...] Chodziłem wtedy po mieście z moim przyjacielem i podszedł do nas jeden pies, drugi pies... a później ja zdążyłem uciec do klatki, a on nie. Zagryzły go na śmierć. Zginęli w wojnie nasi nauczyciele. [...] W 2014 r. Rosjanie powiedzieli, że będzie ewakuacja. Gdy miałem 14 lat zabrali mnie do Krymu i zmusili do pracy. Mieszkaliśmy w barakach i jedliśmy to, co dawali” – opowiadał w programie telewizyjnym.
„Połowa mojego życia to wojna”
Traumatyczne wydarzenia w jego życiu odcisnęły piętno na jego psychice. „Połowa mojego życia to wojna. Nie wiem, kiedy ona się skończy, dlatego śpieszę się żyć” – podkreślił 22-latek.
Chłopak chciał się zgłosić do wojska, aby pomóc rodakom w walce z armią rosyjską. Usłyszał jednak, że „ktoś teraz walczy za wolność Ukrainy, a ktoś inny musi tę Ukrainę odbudować”. Daniel przyjechał więc do Polski. Otworzył lokal, w którym sprzedawał kebaby. Rok później sprzedał knajpę i wrócił do Ukrainy. Tam zajął się produkcją doniczek ceramicznych. Po wybuchu wojny jego firma zbankrutowała. Wrócił do Polski i na stołecznym Mokotowie otworzył bar mleczny. Już jako dziecko interesował się gastronomią. W jego lokalu pracują Ukrainki, żadna z nich nie jest profesjonalną kucharką.
Od początku swojej działalności chciał, aby ceny w jego knajpce były jak najniższe i każdy jego klient mógł sobie pozwolić na zjedzenie dobrego obiadu.
„Ani ja, ani dziewczyny nie jesteśmy profesjonalnymi kucharzami. Nie mogę tego baru zamknąć, bo dziewczyny stracą pracę. Bardzo mi zależy, żeby to miejsce, gdzie przychodzą ludzie – mówiąc wprost – biedni, mogli tu zjeść tanio” – tłumaczył Daniel Magdzie Gessler.
Rewolucja w barze mlecznym
Jego bar od jakiegoś czasu świecił pustkami, więc właściciel lokalu poprosił o pomoc znaną polską restauratorkę. Bar przeszedł rewolucję i zmienił swój wystrój.
Magda Gessler zmieniła rodzaj kuchni, wprowadziła do karty dania z innych krajów. Zaproszeni na promocję lokalu goście byli zachwyceni serwowanymi potrawami. „Praca z takim właścicielem była czystą przyjemnością” – podsumowała restauratorka. Daniel podziękował Magdzie Gessler za jej pomoc. „Chciałbym podziękować, że pani pojawiła się w moim życiu. Takiego prezentu jeszcze nikt mi nie zrobił” – powiedział wzruszony 22-latek.
„Budowanie baru od zera dla takiego człowieka, jak Daniel było czystą przyjemnością” –skwitowała prowadząca „Kuchennych rewolucji”.
W rozmowie z portalem plejada.pl restauratorka opowiadała, że emocje na planie były bardzo duże i trudno było jej je opanować. „Starałam nie poddać się emocjom na planie, by na spokojnie pokazać widzom, jak można wyjść z nawet najbardziej tragicznej sytuacji, jeśli ma się pasję i cel” – tłumaczyła Gessler.
„Mam nadzieję, że historia Daniela pobudzi młodych ludzi do tego, żeby uwierzyli w siebie i nie poddawali się w realizacji swoich marzeń” – dodała.
Podkreśliła, że Daniel to wyjątkowy człowiek, który ma za sobą wyjątkowo trudną historię, ale i wyjątkowych dziadków, którzy bezwarunkowo go kochają. „Pobudzili w nim ogromny szacunek do świata i do ludzi. Dzięki temu osiągnął to, co osiągnął” – mówiła Magda Gessler portalowi plejada.pl.
Źródła: dziendobry.tvn.pl; plejada.pl; fakt.pl; plotek.pl.