Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pytanie o serce
Stojąc z Marią Magdaleną przed pustym grobem, słyszę: „Dlaczego płaczesz? Kogo szukasz?” To pierwsze pytania, jakie Zmartwychwstały zadaje człowiekowi. Ale zaraz… Czy dziś jest Wielkanoc? A nie przypadkiem pierwsza niedziela adwentu?
Z czytań adwentowych rozpoczynających rok liturgiczny, przebija tęsknota i niezaspokojone pragnienie. Przebija w sposób niejednoznaczny, bo przeplata się z ufnością, a nawet przeświadczeniem, że otrzymaliśmy wszystko, czego nam potrzeba. Jakby Słowo chciało nas przeprowadzić przez gąszcz splątanych uczuć, tęsknot i oczekiwań. Jakby chciało wydobyć z nas odpowiedź na pytanie: „Za czym w głębi serca tęsknię?”.
Tęsknota za Ojcem
Ty, Panie, jesteś naszym ojcem, odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne. Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serca nasze stają się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą zatrzęsłyby się góry.
Zstąpiłeś: przed Tobą zatrzęsły się góry. Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Obyś wychodził naprzeciw tym, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach.
Oto Ty zawrzałeś gniewem, bo grzeszyliśmy przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher.
Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. A jednak, Panie, Ty jesteś naszym ojcem. My jesteśmy gliną, a Ty naszym Twórcą. Wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich. (Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7)
Liturgia słowa, rozpoczynając nowy rok, przywołuje obraz ojca: Ty, Panie, jesteś naszym ojcem, dopowiadając: odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne (Iz 63,16). Ojciec jest początkiem, nie tylko w porządku stworzenia, ale także w dynamice naszych pragnień, skrywanych w głębinach serca. Słowo Boże naprowadza i objawia pewne treści, ale też konfrontuje nas z tym, czym żyjemy. Po pełnym ufności wyznaniu wiary w ojca i odkupiciela, zaczynamy obarczać Boga odpowiedzialnością za zło. Nie ma większego znaczenia, że jest ono skutkiem naszego grzechu: Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić? (Iz 63,16). No właśnie, czemu, skoro jesteś potężny, Ty, który zasiadasz nad cherubami? (Psalm 80,2)
Doświadczenie ojca tkwi głęboko w naszych sercach. Dla wielu z nas jest to doświadczenie braku. Są ludzie, których życie jest nieustannym poszukiwaniem ojca idealnego, dla innych motorem działania jest nieuświadomiona chęć naprawienia jego błędów. U podłoża tych dążeń leży przeświadczenie o mocy, jaką zawiera w sobie imię ojca. Dla Izajasza ową moc wyraża słowo odkupiciel.
Pomiędzy nadzieją a spełnieniem
Bracia:
Łaska wam i pokój od Boga ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu Dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was. Nie doznajecie tedy braku żadnej łaski, oczekując objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Wierny jest Bóg, który powołał was do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem, Panem naszym. 1 Kor 1, 3-9
Wewnętrzne rozdarcie i pełne napięcia oczekiwanie to stan naturalny, niemal oczywisty w naszym doświadczaniu życia. Również Ewangelia koncentruje się na momencie, w którym jeszcze nie dokonało się ostateczne wypełnienie. Inaczej rozłożone są akcenty w drugim czytaniu. Z dzisiejszego fragmentu Listu do Koryntian (1 Kor 1,3-9) emanuje radość, jaką daje życie w obfitości. Apostoł, pewny otrzymanego od Boga daru, stara się wzbudzić u adresatów świadomość bycia obdarowanym: zostaliście wzbogaceni we wszystko oraz nie doznajecie braku żadnej łaski (1 Kor 1,5.7). Nasze zbawienie już się dokonało. Przez odkupienie, którego dokonał Chrystus, uczestniczymy w życiu Bożym już teraz. Prośba psalmisty: daj nam nowe życie (Ps 80,19), została wysłuchana. Na skali, którą wyznaczają skrajne punkty „jeszcze nie” i „już”, wskaźnik wyraźnie przesuwa się w stronę „już”. Co prawda wciąż oczekujemy, ale już możemy czerpać z bogactwa łaski wzbogaceni we wszelkie słowo i wszelkie poznanie.
Uważność otwierająca na życie
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!» (Mk 13, 33-37)
Ewangelista, przytaczając słowa Jezusa nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie (Mk 13,33), używa greckiego rzeczownika kairos. W Biblii słowo to oznacza czas szczególnej łaski, wyjątkowego działania Boga, a od strony człowieka szansę i okazję, która nie powtórzy się w taki sam sposób. Z pewnością czasem takim będzie powtórne przyjście Chrystusa. Niemniej owego kairos możemy doświadczyć już dziś, co więcej, możemy doświadczać go każdego dnia.
Przesłanie dzisiejszej Ewangelii streszczają słowa: uważajcie, czuwajcie (Mk 13,33). Czuwanie, czyli trwanie bez snu (gr. agrypneo) to tutaj postawa świadomego oczekiwania na przyjście Pana. Świadomego, czyli uważnego na wszelkie słowo i wszelkie poznanie. Pan mówi do mnie każdego dnia i pozwala się poznać: w swoim Słowie, w drugim człowieku i wypowiadanych przez niego słowach oraz w wydarzeniach codziennego życia. Pozwala się poznać również w najgłębszych pragnieniach mojego serca. Warunkiem jest jedynie moja uważność.
Gdzie dziś jestem?
Początek roku liturgicznego wyzwala we mnie tęsknotę, która będzie wzbierać, aż osiągnie kulminację w wielkanocny poranek. „Kogo szukasz?” to pytanie, które wprost usłyszę przy pustym grobie. Dziś słyszę je jako pytanie o moje serce, o ukryte w nim pragnienia i tęsknoty. Adwentowe Słowo budzi mnie, drąży serce i porusza to, co w nim najgłębsze. Sprawia, że zadaję pytania: „Gdzie dziś jestem?” „Czego pragnę?” i „Za czym tęsknię?”