separateurCreated with Sketch.

Bez mszy przez 62 lata. Mimo wszystko wiara przetrwała

Polska wieś na Syberii – Wierszyna

O. Karol Lipiński wraz z mieszkańcami Wierszyny

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wierszyna to wieś na końcu świata. Albo raczej na jego początku, bo słońce wschodzi tu wcześniej niż w Polsce.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wieś ta położona jest na Syberii i zamieszkują ją prawie wyłącznie Polacy. Leży w niewielkiej dolinie, otoczona jest górami, gleby są tu urodzajne. Do Wierszyny prowadzi właściwie tylko jedna, i to bardzo wyboista, droga. Zimy są bardzo mroźne – zdarzają się temperatury nawet do -55°C. W całej wiosce zasięg telefonii komórkowej jest w jednym miejscu: na cmentarzu. Nie ma dostępu do internetu. Warunki są dość ekstremalne, ale można do nich przywyknąć.

Wszystkie święta oprócz… Wielkanocy

Wierszyna została założona w 1910 roku przez polskich osadników, którzy przybyli tutaj na emigrację. Wieś położona około 140 km od Irkucka jest fenomenem: na odległej Syberii jej mieszkańcy zachowali przez pokolenia język swoich przodków. W Wierszynie działa także polska parafia. Kościół pw. św. Stanisława został zbudowany przez polskich imigrantów już w 1915 r. Działał do 1928 lub 1929 r., gdy komunistyczne władze postanowiły go rozebrać. Odstąpiono jednak od tego zamiaru w wyniku protestów mieszkańców, choć ostatecznie bolszewicy kościół zamknęli, a jego wnętrze zdewastowali. Wiara przetrwała – kultywowana potajemnie w rodzinach. Przez 62 lata nie była tu sprawowana Eucharystia. W tym czasie jedna z mieszkanek, Magdalena Mycka, udzielała chrztu „z wody” wierszyńskim dzieciom, a mieszkańcy modlili się sami, ocalając w ten sposób polski język i rodzimą pobożność. Starali się też zachowywać katolickie święta, z wyjątkiem… Wielkanocy.

„Nie mieli kontaktu z Polską, więc nie mieli też kalendarzy i nie wiedzieli, kiedy przypada Niedziela Zmartwychwstania” – mówi o. Karol Lipiński OMI, obecny proboszcz polskiej parafii w Wierszynie.

Odrodzenie liturgii

Parafia odrodziła się po upadku komunizmu w Rosji. Pierwszym księdzem, który ponownie odwiedził wioskę, był ówczesny duszpasterz Polaków w ZSRR, ks. Tadeusz Pikus (późniejszy biskup), który w 1990 r. odprawił mszę św. w budynku wierszyńskiej szkoły. Wynegocjował także z lokalnymi władzami oddanie wiernym budynku kościoła i przywrócenie mu sakralnego charakteru – zamiast stworzenia w tym miejscu muzeum polsko-buriackiego.

„Na tę pierwszą mszę św. przyszło mnóstwo ludzi, wielu dorosłych pierwszy raz w życiu widziało księdza. Ci, którzy urodzili się po zamknięciu kościoła, mogli mieć po 60 lat i na mszy św. nigdy nie byli” – wyjaśnia ojciec Lipiński.

Dwa lata później, 19 grudnia 1992 r., odprawiono pierwszą mszę św. w odrestaurowanym kościółku. Przewodniczył jej obecny ordynariusz diecezji Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku, bp Joseph Werth. Tak w Wierszynie odrodziła się liturgia. Rzeczywistość zmartwychwstania i obecności Chrystusa w chlebie i winie na nowo jest tam obecna po wielu latach przerwy. Mieszkańcy, choć nie zawsze doceniają ten dar, to jednak codzienna msza św. z pewnością przyczynia się do uświęcania lokalnego Kościoła.

„Czy poradzę sobie w pojedynkę?”

Ojciec Karol Lipiński OMI wyjechał do Wierszyny na emeryturze, był już po siedemdziesiątce.

„Tylko jednej rzeczy się bałem, kiedy tu jechałem: czy sobie poradzę w pojedynkę. Od nowicjatu nigdy nie byłem we wspólnocie mniejszej niż 12 osób. Gdy byłem ekonomem w seminarium, było nas 180, na Świętym Krzyżu w nowicjacie ponad 40. A teraz sam – jak eremita. Ale Pan Bóg daje zawsze tyle siły, ile potrzeba” – mówi misjonarz. „Do najbliższego księdza mam 150 km” – zaznacza. 

Obecnie Wierszynę zamieszkuje ponad 500 osób. Najmłodsi z nich są szóstym pokoleniem potomków polskich emigrantów. „Podczas kolędy odwiedziłem 111 rodzin, dziewięć rodzin nie było w domu. Zatem w wiosce jest 120 rodzin. Chodziłem z ministrantem, który ma 70 lat. Frekwencja na mszy św. jest niska. Mieszkańcy Wierszyny nie są nauczeni chodzenia do kościoła, choć podkreślają swoje przywiązanie do Boga” – opowiada o. Lipiński. 

Wierszyna leży w największej diecezji świata, 32 razy większej od Polski. W dekanacie irkuckim, do którego należy, parafie są oddalone od siebie nawet o 2000 km. 

Rozmowy z o. Karolem Lipińskim OMI, proboszczem wierszyńskiej parafii można odsłuchać na Spotify.


Chcesz wspierać modlitewnie polskich misjonarzy w Wielkim Poście? Dołącz do akcji Misjonarz na Post: www.misjonarznapost.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.