Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Samo Zver jest lekarzem internistą, kierownikiem Oddziału Klinicznego Hematologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Lubljanie i laureatem prestiżowej nagrody Obywatel Europy 2021. Jest także profesorem na Wydziale Lekarskim w Lubljanie. Mimo osiągnięć, pozostaje prostym człowiekiem, oddanym swoim pacjentom. Nazywają go także Człowiekiem z dużej litery. Zmaga się także z nieuleczalną chorobą Parkinsona.
Kiedy poprosiliśmy go o przedstawienie się, odpowiedział: „Człowieka charakteryzuje coś więcej niż tylko imię, nazwisko i tytuł. Człowiek może być dobry lub zły, może być taki czy inny i określają go jego działania. Konieczne jest, abyśmy widzieli kogoś innego, nie tylko siebie, swoją rodzinę i tych, których najbardziej kochamy, ale abyśmy mieli także czas dla swojego bliźniego, który jest w gorszej sytuacji niż my” – wyjaśnia Zver.
Młodość spędził w Lubljanie. „Szkołą nie interesowałem się zbytnio. Byłem żartobliwy, powściągliwy, nie zrobiłem nic głupiego, ale byłem bezczelny. W szkole podstawowej łatwo dostawałem piątki bez nauki. Ale powiedziano mi, że byłem zbyt mądry i stałem się arogancki. Dlatego w szkole średniej przeżyłem otrzeźwiające doświadczenie, kiedy z powodu nieuczenia się spadłem z ocen celujących do dostatecznych”. Tuż przed końcem czwartej klasy Zver zdecydował się studiować medycynę. Studia ukończył w 1993 roku.
Oprócz tego, że Samo leczy ludzi, sam boryka się z chorobą Parkinsona. Jaki to właściwie rodzaj choroby? Choroba Parkinsona jest powoli postępującą chorobą zwyrodnieniową, której przyczyna jest nieznana. Jej główną cechą jest degeneracja neuronów dopaminowych, co skutkuje brakiem dopaminy w mózgu.
„Moja siła mięśni słabnie. Kiedyś dużo jeździłem na rowerze. Z łatwością przejechałem trasę z Lubljany do Kranjskiej Gory, przez Vršič do Mangart i z powrotem do Bovca. Dziś ledwo mogę dojechać z Trnowa do Centrum Klinicznego w Lubljanie, odczuwam potworny ból mięśni” – przyznaje Zver.
„Choroba jest moim towarzyszem”
„Choroba jest częścią mnie, tak samo jak moje lewe ucho. Traktuję ją jako swojego towarzysza. Prawdopodobnie też mi to dobrze zrobiło. Zdecydowanie stałem się bardziej pokorny. 10 lat temu myślałem, że jestem nieśmiertelny, że mogę wszystko, ale przecież tak nie jest”. Lekarz wiedział o chorobie od dłuższego czasu, ale ukrywał ją. Szukał odpowiedzi, myślał, że może to nie to. Przeprowadził własne badania i stwierdził, że jednak nie ma innego wytłumaczenia jego pogarszającego się zdrowia.
Choroba przyniosła także pewne zmiany w jego życiu. Kilka razy dziennie jest zmęczony i wyczerpany. Na spotkaniach wstaje i chodzi po sali. „Wszyscy wtedy trochę dziwnie na mnie patrzą i myślą, ale nie zostałem najlepiej wychowany” – żartuje Zver. Ze względu na chorobę nie może prowadzić samochodu, gdyż zażywa leki, które go czasem usypiają. „Zasypiam na wydarzeniach, które mnie nie interesują. Zasnąłem np. na egzaminie studenckim.”
Lekarz dla ludzi
Samo jest oddany swoim pacjentom. Jednak ze względu na ilość pracy i sposób, w jaki żyje dzisiaj, wie, że nie może rozmawiać z kimś poważnie chorym przez pół godziny lub godzinę. Z radością podaje im więc swój numer telefonu i umawia się, aby do niego zadzwonili.
„Nigdy w życiu nie pracowałem tyle, co teraz. Zwykle ludzie tacy jak ja to niepełnosprawni emeryci. Ale ja pracuję dalej, choć nie jest to łatwe” – podkreśla Zver.