Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kiedy mój syn z autyzmem i dyspraksją miał 14 lat, musiałam podjąć decyzję, która zmieniłaby jego życie. I jak wie każdy rodzic dziecka neuroatypowego, ciężar tak ważnego wyboru wydawał się największym ciężarem na moich nie tak szerokich barkach.
Ponieważ autyzm znajduje się w spektrum, w którym w jest też wiele osób, pokrótce wyjaśnię, jak poważna jest niepełnosprawność mojego syna.
Gdybyś go spotkał, prawdopodobnie pomyślałbyś, że jest miłym, przyjacielskim i bardzo wysokim chłopcem. To, że jest towarzyski, zaskakuje ludzi, gdy odkrywają, że jest autystyczny, ponieważ przyzwyczailiśmy się wierzyć, że osoby z autyzmem unikają sytuacji społecznych.
Mój syn jednak kocha być otoczony ludźmi, zwłaszcza dalszą rodziną i przyjaciółmi. Jego trudności wynikają z hiper lęku, który jest bardziej wyraźny w pewnych sytuacjach.
Kiedy jest w miejscach, których nie zna, jest to szczególnie ważne. Gdyby miał jechać metrem, stałby sztywno i nie słuchałby muzyki. Jest też bardzo niespokojny, gdy ludzie nie przestrzegają zasad - nie ma mowy, żeby przeszedł przez ulicę, jeśli sygnalizacja świetlna miga na czerwono. A co gorsza, jeśli ludzie oszukują podczas meczu piłki nożnej, może to doprowadzić do powodzi łez. Dlatego ma niewielu przyjaciół w swoim wieku, ale świetnie dogaduje się z młodszymi dziećmi.
Odczuwa również reakcje fizyczne na niektóre materiały i większość pożywienia, szukając pocieszenia w miękkości i tym, co jest mu znane.
Jeśli dodamy do tego jego dyspraksję - zaburzenie koordynacji, które sprawiało, że jego edukacja była niezwykle bolesna i pełna lęku – typowa ścieżka edukacyjna wydawała mu się zbyt onieśmielająca i demotywująca.
Trudna decyzja
Dlatego podjęłam decyzję, aby pomóc mu wybrać ścieżkę, która skupi się na tym, co robi najlepiej: pieczeniu. Na szczęście, mieszkając we Francji, mógł mieć możliwość rozwijania satysfakcjonującej kariery, a także przynosić do domu niekończące się croissanty dla rodziny!
W wieku 14 lat mój syn porzucił tradycyjną francuską ścieżkę edukacyjną, gdzie matematyka i gramatyka są wysoko cenione. Zamiast tego zapisałam go do katolickiego liceum zawodowego, gdzie miał skupić się na pieczeniu, jednocześnie ucząc się umiejętności zawodowych w piekarniach przez kilka miesięcy w roku.
Początkowo był zachwycony, że może porzucić twarde zasady szkolne. Matematyka i inne zwykłe przedmioty były nauczane w kontekście jego przyszłej pracy. Wszystko miało dla niego sens. Następnie trafił do szkolnej kuchni przemysłowej i mógł zakasać rękawy i zacząć piec.
Pod koniec pierwszego roku produkował wyborne bagietki; pod koniec drugiego roku był mistrzem w wypiekaniu croissantów. A ponieważ była to szkoła katolicka, pomagał również dostarczać wypieki do kościołów, a nawet do katedry Notre Dame. Prawdopodobnie był to pierwszy raz w jego życiu, kiedy poczuł, że jest wartościowy.
Widzę, że dobrze mu się wiedzie i jest szczęśliwy. Znalazł przyjaciół i jest oficjalnym towarzyszem kolegi, który jest w 90% niewidomy. Czuje się bardzo wartościowy, wykonując swoją pracę.
Obiecująca przyszłość?
Zbliżając się do 17. roku życia, mój syn ukończył wstępne szkolenie. Teraz powróci do nieco bardziej tradycyjnej edukacji, kontynuując naukę, aby zostać najlepszym piekarzem. To jest coś, czego nigdy bym sobie nie wyobrażała.
Cały proces był wyczerpujący. Próbowałam skupić się na budowaniu go, dawać mu więcej bezpieczeństwa i pewności siebie w obliczu nieznanego a jednocześnie zachęcałam go do stania się niezależnym.
Ale powodem, dla którego chciałam podzielić się historią mojego syna, jest nadzieja, że zainspiruje ona innych rodziców, którzy mają do czynienia z dziećmi, które nie pasują do schematu. To ścieżka, która czasami może doprowadzić cię do łez, niepewności i wątpliwości. W końcu podejmujesz decyzje za ukochaną osobę, a te decyzje mogą radykalnie zmienić jej życie.
Jednak gdybym miała dać jakąś radę, to posłuchałabym swojego instynktu, posłuchała swojego dziecka i spróbowała zobaczyć, co naprawdę je uszczęśliwia. Jeśli możesz się do tego dostosować, znajdziesz właściwą ścieżkę, choć być może z kilkoma wybojami na drodze.