Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
I. Fascynacja
Znam człowieka, który zebrał jakieś sto czy więcej tekstów imitujących, naśladujących, parafrazujących i parodiujących «Pana Tadeusza». Znam fascynata, który przerymował «Pana Tadeusza» w całości na nowo (po co? bo tak!). Z innymi wymieniałem cytaty, komentując współczesną rzeczywistość, wielką i małą. Znających «Pana Tadeusza» na pamięć lub niemal na pamięć – już pomijam.
To coś znaczy.
Oczywiście znam i takich (tylko z rzadka się ujawniających), dla których «Pan Tadeusz» był czytelniczą męką, albo którzy mają go za rzewne, tromtadrackie tomiszcze. Tych szczerze żałuję – i tyle.
II. Opór i nawrócenie
Są jeszcze ci, którzy czas jakiś bohatersko opierali się «Panu Tadeuszowi», po czym polegli. Mój to przypadek. Kiedy miałem lat circa dwanaście, moja śp. Mama zaczęła głośną lekturę «Pana Tadusza» przed snem. Przy pierwszej księdze nacisnąłem poduszkę na głowę – w proteście. Księgę IX przeczytałem już sam, w tajemnicy przed Mamą, wyprzedzając wieczorną lekturę, bo z ciekawości nie mogłem wytrzymać.
Wtedy zajmowała mnie głównie akcja, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dopiero przed maturą dotarło do mnie, że «Pan Tadeusz» to arcydzieło przenikające nas wszystkich, arcypolskie i arcyludzkie, bolesne i radosne, wzruszające i przerażające, wzniosłe, komiczne i przyziemne zarazem, a z tym wszystkim – przedziwnie mądre.
III. Wieszcz o wieszczu
Uświadomiłem sobie wkrótce, że podobnie odczuwa wielu. Na przykład, że zaraz po ukazaniu się poematu hrabia Zygmunt Krasiński, czyli nasz wieszcz numer trzy, pisał do ojca, hrabiego Wicusia, w ten deseń:
"Niech Papa przeczyta co prędzej «Pana Tadeusza» Mickiewicza. To jedyne dzieło w swoim rodzaju – lepsze od «Monachomachii», komiczne, pełne życia narodowego polskiego, dzieło polskie całą gębą, narodowe, wiejskie, szlacheckie – «Don Kiszot» polski – dowód nieodbyty wielkiego geniuszu. Wszystko tam się znajdzie: wady i zalety Polski, natura polska, uczucia nasze wzniosłe i śmieszności bez liku – rewolucje nasze, sejmiki, szlachta stara i młode generacje, jakobiny i doktrynery – wszystko, wszystko z taką prawdą oddane, z taką prostotą, że aż strach bierze."
Nic ująć, nic dodać. Może tylko komentarz: rugowanie «Pana Tadeusza» z listy lektur to uderzenie w to właśnie, co wyłuszczył powyżej Krasiński (też zresztą rugowany) – w serce polskiego geniuszu.
IV. Dlaczego «klasycy»
Weźmy teraz na ząb zarzut, że język «Pana Tadeusza» jest ciężki, bo niedzisiejszy, ergo niezrozumiały i przez to jako lektura nieznośny. No tak. Może ktoś rzec – z pozorem słuszności – że skoro każdy język zmienia się z czasem, to wraz z jego zmianami powinny zmieniać się standardy nauczania i lista lektur, z których starsze należy odrzucić. Otóż zjawisko starzenia się języka jest odwieczne, ale też obosieczne. Język tym wolniej się zmienia, im bardziej kładzie się nacisk na lekturę dzieł klasycznych i dbałość o mowę ojczystą. Oraz na odwrót.
Ale czy to przemawia za trwaniem przy dziełach klasycznych?
Przykład. Rzymskie imperium łączyło obywateli mówiących po grecku i po łacinie. Wszyscy uczyli się obu języków oraz arcydzieł tak greckich, jak i rzymskich, czyli greckiej «Iliady» Homera i rzymskiej «Eneidy» Wergiliusza. Św. Augustyn – Rzymianin narodzony w IV wieku – pisał w swoich «Wyznaniach» tak:
"Od lat najmłodszych zaczęto mię uczyć języka i literatury greckiej [...]. Dla czegóż nie lubiłem greckiej poezji? Sądzę, że dzieciom greckiego pochodzenia równie [łaciński] Wirgiljusz jest nieprzyjemnym, ponieważ zmuszeni są uczyć się go, jak ja [greckiego] Homera, to jest z trudnością."
Ale przecież rzymska szkoła nie mogła odstąpić od nauczania arcydzieł obu języków. Mimo że w epoce św. Augustyna «Iliada» i «Eneida» były już znacznie starsze od naszego «Pana Tadeusza», ich język zaś oderwał się bardzo od mowy codziennej. Ich znajomość zapewniała jednak imperium spoistość, dając – przynajmniej obywatelskiej elicie różnych pokoleń i regionów – wspólne punkty odniesienia. Elity owe żyły dziełami swoich klasyków. To zjawisko przetrwało zresztą upadek imperium i trwa do dziś.
Za trwanie kulturowej wspólnoty, która jest podstawą współodczuwania, trzeba płacić trudem – w sumie niewielkim – nauki w pocie czoła. Choćby uczniów chwilowo odrzucało. Trudno. Zysk przewyższa domniemaną stratę.
V. Ręce precz
Polska kultura ma wielu klasyków i wiele dzieł klasycznych. Na miejscu pierwszym stoi wszakże – «Pan Tadeusz». On jest genialny, więc przetrwa i tak. Zagrożenie dotyka tych, którzy go nie poznają. Więc ręce precz od niego..