separateurCreated with Sketch.

Reguła mistrzyni [notatki do Reguły Św. Benedykta]

Opactwo benedyktyńskie
Paweł Milcarek - 17.09.24
Ta „konstytucja” stoi ponad wszystkimi we wspólnocie.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Niech wszyscy we wszystkich sprawach trzymają się Reguły jako mistrzyni i niech nikt lekkomyślnie od niej się nie odchyla. Niech nikt w klasztorze nie idzie za pragnieniami swego serca. Niech nikt się nie waży spierać ze swym opatem zuchwale czy też poza klasztorem. Gdyby zaś ktoś się odważył, podlega odpowiedniej karze. Jednak sam opat ma wszystko robić z bojaźnią Bożą i z zachowaniem Reguły, wiedząc z całą pewnością, że zda sprawę Bogu, Najsprawiedliwszemu Sędziemu, ze wszystkich swoich zarządzeń. Jeśli idzie o mniej ważne sprawy, dotyczące dobra klasztoru, niech opat zasięgnie rady u starszych, zgodnie z tym, co napisano: Rób wszystko z radą, a nie będziesz żałował po uczynku.

Rozdział 3, 7-12*

Skąd bierze się władza opata?

Druga część rozdziału trzeciego – o radzie braci i decyzji opata – jest zasadniczo przypomnieniem, że istnieje w klasztorze autorytet, który góruje nad dokładnie każdym w klasztorze i nad całą wspólnotą razem: Reguła, nazwana kiedyś „ekstraktem Ewangelii”. Dla podkreślenia nienaruszonej zwierzchności tego autorytetu święty Benedykt nie zna słów zbyt mocnych: „we wszystkim”, „wszyscy”, „niech nikt…”… Ha, zanim zaczęły się w świecie władzy spory o ograniczenie władzy monarchy przez „karty” i „konstytucje”, jest od dawna w świecie chrześcijańskim taka władza, którą poddaje się prawu większemu od niej. Tyle że ta „karta”, która stoi ponad opatem i wspólnotą w klasztorze, to nie pacta conventa, ani nie deklaracja o suwerenności klasztornego ludu – lecz Pismo i Tradycja zastosowane do mniszego powołania. Zwierzchność moralna ma tu znaczenie większe znaczenie niż pozytywne uprawnienia władcze opata.

Niech nikt w klasztorze nie idzie za wolą własnego serca

Być może najbardziej dotkliwe dla współczesnego czytelnika jest to napomnienie Reguły: „Niech nikt w klasztorze nie idzie za wolą własnego serca”. Nikt, czyli ani opat, ani żaden z braci. Nie jest to oczywiście – jak może podpowiada nam wąż – lekcja hipokryzji, udawania, obłudnego czynienia tego, w co się nie wierzy. Jest to jeszcze raz powtórzona przez Regułę lekcja na temat tego, że i łaska, i prawda przychodzą do człowieka spoza jego serca – więc to nie chcenie serca człowieka (jakkolwiek by je zrozumieć – pewnie tu chodzi raczej o rozum niż o uczucie) ma być drogowskazem. Życie mnisze, tak jak każde życie chrześcijańskie, to sposób zastępowania tych samowładczych dążeń „starego człowieka” światłem i życiem idącymi „z góry”.

Jakże jednak trudno jest żyć tym konsekwentnie w praktyce! Będą zdarzały się takie „porywy serca”, które popchną tego czy owego do „spierania się ze swoim opatem”. Reguła mówi tutaj „nie” i poleca karać występek.

Z drugiej strony pod jarzmem Reguły ma chodzić nie tylko wspólnota, ale i jej opat. Ten ostatni otrzymuje jeszcze jedno przypomnienie o Sądzie Bożym.

Ostatni passus dotyczy sytuacji, gdy trzeba podjąć decyzję w „mniej ważnych sprawach klasztoru”. Okazuje się, że i tutaj opat powinien się radzić, chociaż wystarczy zapytać starszych. Jak widać, komunikowanie się między opatem i wspólnotą to nie tylko wydawanie poleceń i słuchanie ich. To przede wszystkim słuchanie się wzajemnie i stale.

* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"

Prosta Droga