Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bazylika oo. dominikanów w Lublinie. W tej świątyni przez ponad 600 lat znajdowały się relikwie krzyża świętego, które według przekazów pochodziły z krzyża, na którym umarł Jezus.
Teorii jest wiele
„Do Lublina relikwia trafiła z Kijowa, jednak nie ma pewności, kiedy i w jakich okolicznościach.
Najbardziej prawdopodobne zdaniem historyków jest to, że relikwię przywiózł z Kijowa na początku XV wieku kijowski biskup Andrzej, dominikanin, pochowany w lubelskim kościele dominikanów” - wyjaśnia w rozmowie z Aleteią dr Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków w Lublinie. Biskup Andrzej miał tę relikwię otrzymać od księcia Iwana Olgimuntowicza, który w końcu XIV wieku pełnił funkcję namiestnika wielkiego księcia litewskiego Witolda w Kijowie. Mówi się, że relikwia trafiła w końcu X wieku do Kijowa z Konstantynopola, wraz z chrztem księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego. „Z kolei w Konstantynopolu relikwia ta się pojawiła w VII wieku gdy cesarz Herakliusz przeniósł ją z Jerozolimy” - dodaje dr Mącik.
Tradycja mówi, że drzewo krzyża świętego odnalazła w Ziemi Świętej św. Helena, matka cesarza Konstantyna I Wielkiego. Kobieta nawróciła się na chrześcijaństwo w 312 r. Jej syn zaś miał przyjąć chrzest na łożu śmierci. Grzegorz Górny w książce Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych wspomina, że w tradycji chrześcijan pochodzenia żydowskiego była wtedy żywa pamięć o życiu i męce Jezusa. Konstantyn zdecydował więc, że odszuka zaginione materialne ślady wydarzeń na Golgocie. Z taką misją wysłał do Jerozolimy swoją matkę.
Relikwie krzyża słynące cudami
Historia relikwii przechowywanej przez miejscowych ojców dominikanów, wskazuje, że pochodziła ona z krzyża odnalezionego przez św. Helenę na początku IV wieku. Matka cesarza miała podzielić krzyż na trzy części. Jedna z części została w Jerozolimie, druga dotarła do Konstantynopola, trzecia zaś do Rzymu. „Jerozolimska część krzyża została skradziona i wywieziona do Persji. Cesarz Herakliusz zdobył stolicę, splądrował pałac królewski i odzyskał relikwię, którą zwrócił do Jerozolimy. Stamtąd została przewieziona do Konstantynopola, skąd przez Kijów trafiła do naszego klasztoru” - tłumaczy w rozmowie z Aleteią o. Arnold Pawlina, przeor lubelskich dominikanów.
Przechowywana w klasztorze relikwia zasłynęła wieloma cudami. Działaniu krzyża świętego przypisano ocalenie miasta od wielkiego pożaru, który wybuchł w okolicy dawnego Podzamcza. Ogień rozprzestrzeniał się po drewnianej zabudowie, a przerażeni mieszkańcy poprosili o pomoc zakonników. Dominikanie wyruszyli z procesją, niosąc relikwię Krzyża Świętego. W niewytłumaczalny sposób zmieniła się pogoda, zaczął padać intensywny deszcz, który ugasił rozprzestrzeniający się ogień.
Kradzieży było kilka
Fragment Krzyża Świętego wielokrotnie próbowano ukraść.
W rozmowie z rmf24.pl Dariusz Kopciowski, obecny lubelski wojewódzki konserwator zabytków, wyjaśniał, że tak właśnie było z poprzednim relikwiarzem, który został ufundowany przez wojewodę kijowskiego hrabiego Janusza Tyszkiewicza. Została najprawdopodobniej skradziona w 1655 r. przez wojska rosyjsko-kozackie, po czym powróciła do Lublina między 1672 a 1686 r. „Ten sam relikwiarz został zrabowany w 1703 r. przez Szwedów, którzy jednak pozostawili dominikanom samą relikwię” - relacjonował Kopciowski. „Po rabunku w 1703 r. relikwie przez pewien czas pozostawały bez oprawy. Dopiero w 1794 r. z fundacji lubelskiej mieszczki Matuszewiczowej wykonano nowy relikwiarz. To ten, który został skradziony w 1991 r.”- przypomniał w rozmowie z rmf24.pl.
Jak informują lubelscy dominikanie, jest kilka kaplic zbudowanych dla relikwii: kaplica Tyszkiewiczów, kaplica Matki Bożej Paryskiej. Relikwię tymczasowo przechowywano w skarbcu, a potem w kaplicy Firlejów.
„W nowym ołtarzu (poprzedni spłonął w pożarze) przewidziano od strony kaplicy specjalny schowek dla niej. W piwnicach kaplicy Tyszkiewiczowskiej wykuto w zachowanym fragmencie murów obronnych niszę i umieszczono w niej trumnę z doczesnymi szczątkami biskupa Andrzeja. Niszę wykuto tuż pod sklepieniem piwnicy jak najbliżej ołtarza. Spełniono w ten sposób ostatnie życzenie biskupa, który nawet po śmierci nie chciał rozstawać się ze swoją relikwią” - czytamy na ich stronie internetowej.
Ciężki relikwiarz zniknął
W nocy z 9 na 10 lutego 1991 r. z bazyliki dominikańskiej w Lublinie skradziono bezcenny fragment krzyża. Są dwie hipotezy. „Złodzieje albo mieli klucze, albo ukryli się wieczorem w kościele i czekali do rana, aby wynieść relikwiarz” - mówi o. Arnold Pawlina, przeor lubelskich dominikanów. „W bazylice znajduje się wiele zakamarków i jest możliwe, żeby ktoś został niezauważony” - dodaje.
Relikwiarz był ciężki, ważył około 17 kg. „W tamtym czasie relikwie były wystawiane w kaplicy Firlejów tylko w piątek i sobotę. W sobotę wieczorem, 9 lutego, powinny zostać zaniesione za klauzurę. Z tego powodu, że były ciężkie, nie został przeniesione” - podkreśla o. Arnold Pawlina.
W sprawie odnalezienia relikwii było kilka poszlak. Poprzedni przeor Konwentu św. Stanisława, biskupa i męczennika w Lublinie, o. Krzysztof Modras, wyjaśniał portalowi rmf24.pl, że „była próba kontaktu z tymi, którzy ukradli relikwie, ale do takiego spotkania nigdy nie doszło”.„Ktoś zażądał pieniędzy, bardzo dużą sumę, okup za te relikwie. Ale ostatecznie z tego nic nie wyszło, nie odezwali się. Urwał się kontakt. Gdzieś słyszałem, że się przestraszyli, że mogłoby dojść do jakiejś zasadzki” – zaznaczył wtedy o. Modras.
Są różne poszlaki
Ostatnio pojawiły się nowe poszlaki. Jeden z tropów wiedzie na wschód. Obecny przeor dominikanów o. Arnold Pawlina mówi, że były jakieś słuchy, że relikwie miały zostać wywiezione na Ukrainę albo do Rosji. Ale tak naprawdę nie ma żadnych dowodów, które by to poświadczały. „Wspomniano o relikwiach, które miały się znajdować na krążowniku Moskwa - opowiada o. Krzysztof Modras. - Nie są to jednak potwierdzone fakty” - podkreśla poprzedni przeor. Są też hipotezy, które wskazują, że relikwia wciąż znajduje się w Lublinie. Policja wciąż jej szuka. Sprawą zajęło policyjne „Archiwum X”, czyli biuro zajmujące się ponownie niewyjaśnionymi sprawami sprzed lat.
Czy są szanse na odnalezienie relikwii? „Szanse zawsze jakieś są. Relikwie krzyża, które zostały skradzione z Kalwarii Wileńskiej, wróciły na miejsce po 40 latach. Osoba, która je ukradła, nawróciła się i je zwróciła. Wydaje się więc, że jeśli lubelskie relikwie powrócą do nas, to przez coś podobnego” - tłumaczy o. Arnold Pawlina.
Dominikanie mają inne relikwie krzyża
Przeor wyjaśnia, że dominikanie w Lublinie nie są pozbawieni relikwii drzewa krzyża świętego. „W klasztorze są trzy jego fragmenty. Jeden został przekazany przez pewnego profesora z Holandii. To te relikwie wystawione są obecnie w kaplicy Firlejów, w miejscu, gdzie stawiano skradzione relikwie. Drugie używane są w każdy piątek w czasie nabożeństwa drogi krzyżowej w bazylice dominikanów. Jest jeszcze drzazga, która odpadła od pierwotnych relikwii w procesie konserwacji” - zaznacza o. Arnold Pawlina. Tych ostatnich relikwii dominikanie nie wystawiają na widok publiczny. Przechowują je za klauzurą, w klasztorze.
Dr Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków w Lublinie, tłumaczy, że na całym świecie znajduje się zaledwie kilka relikwii określanych jako części krzyża świętego. „W niedalekiej odległości od Lublina relikwie takie znajdziemy choćby na Świętym Krzyżu, w tamtejszym klasztorze, który od relikwii wziął swoją nazwę, podobnie jak cały region. W Lubelskiem relikwie takie - znacznie mniejsze oczywiście niż relikwia u oo. dominikanów, znajdują się także w kościele w Opolu Lubelskim” - podkreśla.
Źródła: lublin.dominikanie.pl; rmf24.pl; teologiapolityczna.pl; G. Górny, "Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych", Izabelin 2020.