Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Brat wysłany dla załatwienia jakiejś sprawy, jeśli spodziewa się, że w tym samym dniu powróci do klasztoru, niech nie waży się jeść poza domem, nawet jeśli go ktoś zaprasza, chyba że otrzyma pozwolenie od swego opata. Jeśli inaczej postąpi, ma być ukarany.
Rozdział 51. O braciach, którzy niezbyt daleko się udają 1-3*
Jedzenie - czynność wspólnotowa
Zarządzenie wydane w tym krótkim rozdziale jest obłożone bardzo poważną sankcją ekskomuniki. Widocznie sprawa nie jest tak błaha jak się może komuś wydawać. Wyobraźmy sobie mnicha „posłanego w jakiejś sprawie”, niedaleko od klasztoru. Spotyka znajomych lub nawet nieznajomych, ale z jakiegoś powodu chcących wyrazić np. życzliwość dla zakonnika. Proponują „coś do jedzenia”. Cóż bardziej ludzkiego niż odpowiedzieć na to przyjęciem zaproszenia czy po prostu poczęstunku, choćby i jabłka…
A jednak Reguła przecina to surowo: jeśli opat z jakichś powodów nie pozwolił, to mnichowi, który „wyszedł na chwilę, zaraz wraca”, nie wolno niczego jeść poza klasztorem. Jest to zarządzenie czysto dyscyplinarne – ale ma się tu na względzie wyższe dobro przejrzystości życia wspólnotowego. Wychodzenie z klasztoru nie ma być okazją do wsiąkania w świat zewnętrzny. I, owszem, tak – z powodu tego zarządzenia może i mnich wyjdzie na dzikusa lub kogoś nietowarzyskiego; ale to naprawdę mniejsza strata niż „gdy sól utraci swój smak”. Zresztą w odmowie nie musi brakować grzeczności, nawet gdy jest ona stanowcza.
Dotykamy tu kwestii klauzury: dobre klasztory się nią cieszą, średnie – męczą się nią; a te byle jakie po prostu klauzurą nazywają jakieś byłe ogrodzenie z mnóstwem dziur. Obecnie, w dobie nieustannej i powszechnej komunikacji elektronicznej, problem „mnichów, którzy wychodzą niedaleko”, może też oznaczać – przy nierozważnym posługiwaniu się elektroniką w klasztorze – problem mnichów, którzy co prawda fizycznie raczej są i siedzą wewnątrz, lecz swoimi zainteresowaniami i pragnieniami znajdują się stale na zewnątrz.
Posiłek współczesny a Reguła
Czytający Regułę, człowiek świecki może przy tym rozdziale pomyśleć między innymi o tym, czy – często zabiegany – w ogóle jeszcze je coś razem ze swoimi domownikami, rodziną, w domu, w sposób, który przypomina posiłek społeczności? Nie wiem, co z tym zrobimy, ale Reguła przypomina, że łatwa rezygnacja ze wspólnych posiłków to rezygnacja z pewnego składnika dobra wspólnego, czyli rzeczy, która tworzy życie wspólne. O tej poważnej sprawie dosadnie przypomina pewna anegdota, którą dołączę na końcu. Opowiadał mi pewien starszy już człowiek, a przez lata kierowca biskupów warszawskich, że jadąc kiedyś z pewnym czcigodnym hierarchą, zagapił się na elegancką panią przechodzącą przez ulicę. Wówczas biskup, chwytając jego spojrzenie w locie, powiedział mu dobrotliwie, lecz stanowczo, po ojcowsku: „Kaziu, obiady jadaj w domu”. Zatem zakaz szukania sobie okazji poza domem ma rozmaite aspekty, nie tylko dyscyplinarne, lecz i same w sobie moralnie ewidentne.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"