Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jeśli ktoś ze szlachty zechce ofiarować swego syna Bogu do klasztoru, to, jeśli chłopiec jest małoletni, niech jego rodzice napiszą dokument, o którym była mowa i niech obwiną w obrus ołtarza kartkę z prośbą i rękę chłopca oraz ofiarę i tak niech go ofiarują. Co do swego majątku, niech się zobowiążą pod przysięgą w swym dokumencie, że nigdy oni sami ani przez podstawioną osobę, ani żadnym sposobem niczego mu nie dadzą, ani nie dostarczą sposobności posiadania. Gdyby zaś nie chcieli tego uczynić, zechcą zaś ofiarować coś klasztorowi w jałmużnie jako zwrot kosztów, niech zrobią darowiznę tego, co chcą dać klasztorowi, zastrzegając sobie, jeśli sobie życzą, dożywotnie używanie. Wszystko to ma być prawnie obwarowane, aby chłopiec nie miał żadnej nadziei, która by go mogła zwieść i do zguby, co nie daj Boże, doprowadzić, jak o tym wiemy z doświadczenia. Podobnie niech uczynią ubożsi. Ci zaś, którzy w ogóle nic nie mają, niech napiszą po prostu dokument i wobec świadków niech ofiarują swego syna wraz z darem.
Rozdział 59, 1-8*
Zmiany w postrzeganiu wspólnoty i podległości
To prawda, że Reguła – prawo o mocy uniwersalnej i o odpowiedniej elastyczności – przychodzi do nas z kultury już bardzo różnej od naszej. Tym razem nie chodzi ani o to, że ta nasza choruje aż tak mocno na desakralizację czy eksmisję misterium, ani o to, że tyle w międzyczasie powstało usprawnień i udogodnień dostępnych niemal powszechnie. Zwraca się tu uwagę na to, że mocno zmienił się sposób, w jaki patrzymy na podległość „części” wobec „całości”, a więc i na przynależność wspólnotową człowieka – i w konsekwencji też na sposób dysponowania losem ludzi we wspólnocie. Zmiany te kojarzyły się nieraz z niepokojącymi „modernizmami” i wypływały w powiązaniu z działalnością wywrotową względem christianitas. Jednak nie sposób podsumować ich samych jako wyłącznie zniszczenia i negacji. Co więcej, niekiedy te zmiany wypływające w oparach bardzo negatywnych manifestów pobudzały sumienie chrześcijańskie do głębszego wejrzenia w sprawy, które kiedyś zostawiono inercji starszych „ludzkich tradycji”, choć mogłyby zostać przetworzone przez ducha Ewangelii.
Ofiarowanie dziecka – między tradycją a współczesnością
Kiedy czytamy rozdział o ofiarowywaniu małoletnich synów do klasztoru, to nawet przy szacunku dla równowagi obyczajów odległej epoki myślimy już o tym inaczej niż wtedy. Jesteśmy ostrożniejsi w determinowaniu losu dzieci. Co więcej, ich los nie jest już traktowany po rzymsku, jako wewnętrzna sprawa domu i obszar bezwzględnej władzy ojcowskiej, patria potestas. Ta przemiana nastąpiła już dość dawno i zdążyło się z nią sparować prawo kanoniczne. Dzisiaj nie można zostać zakonnikiem dlatego że tak chce ojciec i nie można nim zostać zanim nie osiągnie się wieku samodzielnych decyzji. Co nie znaczy, niestety, że wiek ten osiąga się szybko – wręcz przeciwnie, dzisiejszy świat – między innymi z powodu wydłużenia życia – jest o wiele bardziej zarządzany przez starców niż wieki Reguły; i są to dziś często „starcy”, którzy na różne sposoby bardziej przeszkadzają ofiarowaniu (się) młodego człowieka do klasztoru, niż mu w tym pomagają. Mamy inne wyzwania.
Wracając do tekstu: także w Regule ofiarowanie dziecka do klasztoru nie oznaczało zapewne aktu definitywnego. Raczej chodzi tu o przypadek porównywalny z istniejącymi tu i ówdzie także dziś „małymi seminariami” . Warto zwrócić uwagę na to, że oczywiście włączenie do codziennego życia wspólnoty mniszej jest egzystencjalnie mocniejsze. O świętym Tomaszu z Akwinu (którego rodzice oddali do benedyktynów na Monte Cassino, a który przecież potem – wbrew rodzinie –dość gruntownie zmienił swą drogę) mówi Etienne Gilson, jeden z najlepszych znawców jego myśli, że „do pewnego stopnia nigdy nie przestał być benedyktynem”. Lata wczesnej formacji w codziennym śpiewie Psalmów oraz słuchaniu Pisma i Ojców, we wspólnej pracy – to cenny kapitał. Ale w pewnym momencie dojrzewania przychodził czas na podjęcie własnej decyzji, która mogłaby oznaczać rzeczywiste i definitywne wejście na drogę mnicha.
Oblatura – współczesne ofiarowanie
Dzisiaj będzie z tym inaczej. Nikt z nas nie „ofiaruje” swego dziecka klasztorowi, tak jak czytamy w tym rozdziale . Jednak czy nie zdarza się nam ofiarowywać ich wewnętrznie naszej umiłowanej wspólnocie mniszej, świętemu Ojcu Benedyktowi, wszystkim świętym Zakonu Naszego? Czy nie leży nam na sercu to, by wspólne bywanie w klasztorze dawało i dzieciom okazję zaczerpnięcia tej uzdrawiającej „woni olejku”, która wyrzuca smród zapomnienia o Bogu i lekceważenia stworzonej przezeń natury? By zarówno pory modlitwy, jak i pracy, posiłków, rozrywki, rozmowy i żartu – były napełnione tym innym duchem, którego czasami tak trudno podtrzymać z dala od tych miejsc? Tak bywa, tak może być. Jeśli któregoś dnia ta woń obudzi w którymś z naszych „gości” pragnienia pójścia „tam”, przecież będziemy błogosławić, a nie lamentować.
Rozdział o ofiarowaniu – oblacji – synów do klasztoru czytamy dziś również jako jedyny ślad innej instytucji, która powstanie później i będzie kształtowała się bardzo rozmaicie. Chodzi o oblaturę, czyli związek ze wspólnotą mniszą, który nie polega na pełnym włączeniu we wszystko, lecz jednak jest już realną przynależnością. Poza tzw. oblatami regularnymi (czyli takimi niemal-mnichami, trudnymi do odróżnienia, których czasami spotyka się w klasztorach, gdzie mieszkają) są też i tzw. oblaci świeccy, czyli osoby świeckie (ale i kapłani diecezjalni), którzy zostają przyjęci do wspólnoty duchowej z klasztorem i dzielą z nim zasadę życia, chociaż pozostają w swoim stanie, miejscu życia i powołaniu, np. małżeńskim i rodzicielskim. Są oblatami i oblatkami – czyli „ofiarowanymi”. Sami chcieli pójść tą drogą, a teraz starają się żyć tą duchowością ofiarowania.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"