Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wszyscy przypuszczali, że Gertruda zginęła w Auschwitz, podobnie jak tysiące innych dzieci, które stały się ofiarami niemieckich eksperymentów i obozów zagłady. Poszukiwania kobiety trwały przez dziesięciolecia. Rekonstrukcją tej historii zajęła się Maria Grazia Lancellotti, dyrektorka liceum Orazio w Rzymie. Po 81 latach udało się odnaleźć Gertrudę. Stricks ma obecnie 86 lat i jest mamą Briana. Żyje, dzięki odwadze włoskiego małżeństwa, które Jad Waszem uznał za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Cudem uniknęła deportacji
Historię Gertrudy opisuje watykański dziennik „L'Osservatore Romano”. Dziewczynka miała pięć lat, gdy w 1944 r. Niemcy wciąż masowo deportowali ludność żydowskiego pochodzenia do obozów koncentracyjnych. Rodzinie Stricksów udało się uciec przez prześladowaniami i barbarzyństwem nazistów. Najpierw udali się do Francji, a następnie dostali się do Rzymu. Stolica Włoch była tym czasie okupowana przez wojska nazistowsko-faszystowskie. Gertruda wraz z ojcem Izydorem, zostają zamknięci w więzieniu Regina Coeli. Oczekiwali tu na transport do Fossoli, a następnie do Auschwitz.
W lutym 1944 r. mieli zostać przewiezieni do obozu przejściowego. W momencie, gdy pojazd ruszał, mężczyzna zdążył przekazać córkę Marcelli Ficca, która była żoną lekarza, pracującego w jednym z włoskich więzień. Małżeństwo „adoptowało” Gertrudę na kilka miesięcy. W czerwcu 1944 r. w ich domu pojawiła się matka dziewczynki, Fanny. Kobieta ukrywała się w klasztorze. Odnalazła swoje dziecko dzięki pomocy gminy żydowskiej i postanowiła je ze sobą zabrać. Od tamtego momentu los Gertrudy nie był nikomu znany. Rekonstrukcją tamtych wydarzeń zajęła się prof. Maria Grazia Lancellotti, dyrektorka liceum Orazio w Rzymie, która koordynowała badania historyczne w ramach projektu „Il civico giusto” („Prawy obywatel”). Ideą tej inicjatwy było zebranie przykładów solidarności i człowieczeństwa w latach faszyzmu, czasie zła i przemocy.
„Nasz cel był nie tylko historiograficzny, ale także edukacyjny: chcieliśmy, aby młodzi ludzie, zgromadzeni w sieci szkół „Memorie. Una città, mille storie” („Miasto tysiąca historii”), aktywnie uczestniczyli w zbieraniu, przepisywaniu i ponownym opracowywaniu świadectw, aby zrozumieli, w jaki sposób świat jest owocem wyborów, dużych i małych, których musimy dokonywać każdego dnia” – mówiła badaczka w rozmowie z dziennikiem „L'Osservatore Romano”.
81 lat żmudnych poszukiwań
Prof. Maria Grazia Lancellotti podkreśliła również, że wpadła na tę niesamowitą historię zupełnie niespodziewanie. „Pracując nad życiem małżeństwa Monaco i badając materiały na temat ucieczki z rzymskiego więzienia Regina Coeli Giuseppe Saragata i Sandro Pertiniego, którą para wraz z innymi wspierała, natknęliśmy się na zeznania Marcelli, która w filmie przechowywanym w archiwach RAI opowiedziała o tej małej dziewczynce. Na tej podstawie zaczęliśmy przekopywać się przez źródła ustne i archiwalne, zaczynając od jedynych dostępnych danych, nazwiska dziewczynki i jej ojca: Stricks” – opowiadała badaczka.
Doprowadziło to Lancellotti do zebrania sprzecznych informacji. „Wszystkie dokumenty wskazywały, że Trudy zginęła razem z Izydorem w Auschwitz, jednak opowieści Monaco mówiły o jej powrocie w ramiona rodzonej matki” - wyjaśniała historyczka na łamach gazety.
Gertruda ma 86 lat, urodziła syna i mieszka w USA
W pewnym momencie nastąpił punkt zwrotny. „Porównując dane, w tym różne formy, w jakich można było zapisać nazwisko, odkryliśmy mało znaną historię 1000 uchodźców, którzy dzięki amerykańskiemu prezydentowi Franklinowi D. Rooseveltowi, wyruszyli 20 lipca 1944 r. z Neapolu w kierunku Stanów Zjednoczonych, na pokładzie statku Gibbons. Były wśród nich dwa nazwiska, które odnosiły się właśnie do Polki i jej matki. Zrozumiałam, że to nie może być przypadek i dzięki tej małej wskazówce przepłynęliśmy ocean i dokonaliśmy rewelacyjnego odkrycia” - tłumaczyła dziennikowi prof. Maria Grazia Lancellotti.
Okazało się, że Gertruda Stricks wciąż żyje. Na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych. „Zorganizowaliśmy spotkanie dla jej syna Briana i jego żony, którzy specjalnie przyjechali do Włoch, spotkanie z wnukami małżeństwa Monaco, którzy mieli już dwoje dzieci, kiedy gościli Trudy. Z drugiej strony, Gertrude nawiązała z nimi kontakt online. Alfredo i Marcella szukali jej przez całe życie, ale niestety zmarli, nie wiedząc, jak potoczyły się jej dalsze losy” - tłumaczyła badaczka w wywiadzie dla „L'Osservatore Romano”.
Gest rozpaczy i miłości, który uratował życie
Dla naukowców zajmujących się tą sprawą było to poruszające spotkanie. Badacze odwiedzili więzienie Trastevere, a także klasztor, w którym schroniła się Fanny, mama Gertrudy. 86-latka wraz z synem rozpoczęli procedurę uznania włoskiego małżeństwa, które uratowało jej życie w Jad Waszem i przyznania parze odznaczenia Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Historycy zapoznali się z losami jej ojca, który zginął w Mauthausen, a nie jak przypuszczano w Auschwitz.
„Gdy znajdziesz się na rozdrożu, tak jak to przydarzyło się Izydorowi. Wystarczyło jedno spojrzenie jego i Marcelli, aby zmienić bieg losów małej dziewczynki. Wtedy jego natychmiastowy gest pełen rozpaczy i miłości był uderzający, całkowicie owiany tajemnicą. Jakkolwiek na to spojrzysz, był to wybór rozdzierający serce” - podsumowała Lancellotii na łamach „L'Osservatore Romano”. „Jest to wartość małej historii, która splata, krzyżuje i często tworzy Wielką Historię. I w której każdy z nas, nie zdając sobie z tego sprawy, zostawia swój ślad” – dodała badaczka.
Źródła: KAI; unn.ua.