Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Anna Gawrońska-Piotrowska: Jak celebrujecie Święta Narodzenia Pańskiego w Waszej rodzinie?
Urszula Piekara: Tuż przed świętami idziemy wszyscy po choinkę do naszego ogrodu. Choinka zawsze musi być żywa i pachnąca. To czasem poprzywiązywane gałęzie iglaste, zależy co znajdziemy i poprzycinamy. Na choinkę dajemy tylko naturalne ozdoby, które mamy z roku na rok – suszone jabłka, pomarańcze, szyszki, ozdoby z patyków i drewienek. I każdego roku robimy też po jednej nowej ozdobie. Tym sposobem co roku jest ich coraz więcej, ale każda z nich jest wyjątkowa, przypomina nam inny rok.
Nie dajemy kolorowych bombek ani łańcuchów. Tylko światełka i te naturalne ozdoby. A zatem choinka jest inna niż zazwyczaj. Ale taka nasza, odzwierciedlająca nas. Jeśli chodzi o święta, to Wigilia jest u nas w domu. Rozpoczynamy ją w stajence u naszych zwierząt czytaniem Ewangelii, dzieleniem się opłatkiem.
U nas nie jest to kupowany opłatek, tylko pieczemy na piecu takie podpłomyki, jak dawniej, z mąki orkiszowej. Dzielimy się tym opłatkiem ze zwierzętami, dziękując im za to, że nam służą. Śpiewamy też w stajence jedną kolędę. Potem idziemy do domu. Do żłóbka stojącego na stole, gdzie w adwencie dawaliśmy sianko Dobrych Uczynków, kładziemy figurkę małego Jezusa. I rozpoczynamy kolację Wigilijną, którą przygotowywaliśmy razem, rodzinnie przez kilka ostatnich dni.
Podczas Wigilii rozmawiamy o tym, za co jesteśmy wdzięczni Bogu w tym roku. Pierwszego dnia świąt rano jedziemy do mojej siostry i rodziców na uroczyste śniadanie, a potem do rodziny mojego męża na obiad i kolację. Drugiego dnia świąt zapraszamy do nas różne osoby. Czasem zaprzyjaźnione rodziny, czasem sąsiadów lub jeszcze kogoś innego.
A czy macie tradycję dawania sobie prezentów na święta?
U nas w domu mamy taką tradycję, że 6 grudnia dzieci dostają od Świętego Mikołaja prezenty kupowane, a pod choinkę robimy sobie wszyscy nawzajem prezenty ręcznie przygotowane. Każdy przygotowuje coś według swoich talentów. Emilka robi z gliny, piecze coś dla każdego lub coś namaluje akwarelą. Emes tworzy z drewna, konstruuje według swoich możliwości jako 11 latek. Jonas jako 5 latek czasem coś poskleja z patyków czy narysuje obrazek. Julcia pisze wiersze dla każdego.
Ja kiedyś robiłam z drewna zabawki typu Montessori, a w tym roku zrobiłam talerze ceramiczne dla każdego. Mąż robi zazwyczaj coś z drewna. Kiedyś zrobił dla dzieci szachy, innym razem zabawki z drewna – samoloty dla chłopaków, miecze, tarcze. Zasada jest taka, że te upominki mają być ręcznie przygotowane. W związku z tym myślenie o prezentach rozpoczynamy już na początku października, żeby zdążyć wykonać je dla każdego.
To bardzo ciekawy pomysł. A jak spędzacie czas między świętami a Nowym Rokiem?
W tym czasie mamy taką tradycję dwóch wieczorów. Jeden wieczór to podsumowanie minionego roku. Każdy opowiada o tym, co mu się udało zrealizować z planów na dany rok. Ustalamy też wtedy jakie mamy plany na nadchodzący rok. Każdy samodzielnie wymyśla w czym się chce rozwinąć, czego nowego chce się nauczyć. Zastanawiamy się też, gdzie chcemy wspólnie wyjechać.
To pomaga nam każdego roku iść naprzód w rozwoju naszych talentów i pasji. Drugi wieczór, to czas modlitwy wstawienniczej w naszej rodzinie. Modlimy się o słowo dla każdego z nas na najbliższy rok, czytamy Biblię. Pan Bóg każdemu z osobna pokazuje poprzez dany fragment Pisma Świętego czego oczekuje od nas lub coś zapowiada. Te cytaty z Pisma Świętego wieszamy sobie w pokoju, żeby pamiętać je i wypełniać.
Na Sylwestra zostajemy w domu i spędzamy spokojny wieczór wszyscy razem. Po Nowym Roku zapraszamy na kolędowanie do nas rodzinę, przyjaciół, znajomych. Kolędowanie zaczyna się w stajence przy zwierzętach, a potem przenosimy się do domu.
Wasz czas w rodzinie jest pełen wspólnych rytuałów i działań. Dlaczego tak Ważne jest dla Ciebie i Twojego męża celebrowanie czasu w rodzinie, wspólne aktywności z dziećmi, wspólna modlitwa, czytanie Pisma Świętego?
Jest to dla nas ważne, bo to daje nam wszystkim wspomnienia. Myślę, że to przeżywanie różnych okresów liturgicznych czy w ogóle tworzenie rytuałów w rodzinie jest dla nas ważnym odkryciem, że to może być taki fundament dla dzieci na całe życie. Mamy nadzieję, że to ich zbuduje, te wszystkie ciepłe wspomnienia, które będą miały, te zapachy domowego chleba czy ciasta, ten czas z nimi, warsztaty, muzyka w domu.
Staramy się, żeby codziennie w naszym domu rozbrzmiewała z głośników jakaś muzyka – dostosowana do okresu liturgicznego czy też do pory dnia. Myślę też, że tak naprawdę tworząc coś takiego mamy wpływ nie tylko na nasze dzieci, ale na wszystkie kolejne pokolenia, które z nich będą wyrastać.
Dlaczego? Dlatego, że one tak bardzo uwielbiają te wspólne aktywności, że na pewno będą chciały w przyszłości wykonywać je w swoich rodzinach. Uważam, że dla nas rodziców priorytetem w życiu powinno być myślenie jak wychowywać swoje dzieci, jak spędzać czas z małżonkiem.
My z mężem musieliśmy się tego nauczyć, sami musieliśmy to wszystko wypracować, bo nie otrzymaliśmy tego z naszych rodzin. Ale dla nas jest to najważniejsze. Zauważyliśmy też, że kiedy tak się zaczyna postępować, że rodzinę i czas wspólny stawia się na pierwszym miejscu, to Pan Bóg układa wszystko inne.
Bardzo lubię ten fragment Pisma Świętego z Psalmu 127: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna – dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje”. I my właśnie tego doświadczamy na co dzień. Jeżeli idziemy za natchnieniem Bożym, które jest nawet niezgodne ze spojrzeniem tego świata, to wiemy, że Pan Bóg z tego wyciągnie więcej dobra, zadba o nas, wszystko inne się ułoży.