separateurCreated with Sketch.

Przez miesiąc odwiedziłem siedem parafii. Kościół realny jest lepszy od medialnego

Kościół w Polsce
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Faktycznie widać spadek ludzi chodzących do kościoła i często można się spotkać z poczuciem porażki. Czy słusznie? - pisze dla Aletei biblista i znany rekolekcjonista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Po rekolekcjach adwentowych i konferencjach, jakie ostatnio odbyłem, wraca mi ciągle kilka myśli na temat tego, w jakiej sytuacji jest Kościół w Polsce.

Jest z kim iść

Po pierwsze: Kościół realny jest lepszy od medialnego. To niewiarygodne, ile mały wspólnot, grup, parafii z przeróżnymi działaniami żyje – i to nawet bardzo dobrze – pod tym polskim niebem. Pomimo narzekania i różnych trudności jest ciągle taka rzesza ludzi chcących żyć w Kościele, że jest dla kogo pracować i z kim iść wspólną drogą.

Centrum usług religijnych vs. wspólnota

Po drugie: generalnie widać spadek ludzi chodzących do kościoła i często można spotkać się z poczuciem porażki, zdołowania, przegranej. Jednak to, co wydaje się najbardziej pilne, to przejście z rozumienia parafii jako centrum usług religijnych na parafię rozumianą jako wspólnotę wierzących.

Jeśli myślimy kategoriami usług, to człowieka będzie bolało, że ludzi jest za mało. Ale jeśli myślimy kategoriami wspólnoty, to będziemy cieszyć się i tworzyć relacje z tymi, którzy są. Czy rodziny, w których nie ma ośmiorga dzieci, tylko czworo, albo jest dwoje zamiast pięciorga, przeżywają frustrację z powodu małej liczby dzieci? Czy rodzice gotują gorzej obiad, pamiętając, że ich rodzice gotowali dla większej liczby osób? W każdej parafii i wspólnocie jest przynajmniej dwóch albo trzech ludzi, a zazwyczaj więcej. Jeśli skupimy się na miłości, pomocy, relacji z tymi, którzy są, to i tak nam zabraknie czasu. A może doświadczenie wspólnoty będzie kolejnym magnesem, który przyciągnie innych?

Czy proboszcz musi robić stronę internetową?

Po trzecie: pomimo narzekania na klerykalizm ciężko spotkać parafie, które by działały super, jeśli księża pracują mało (?), kiepsko (?). Mamy tylu fantastycznych świeckich, a jednak ciężko (i to nie tylko w Polsce) stworzyć rzeczywistość, która nie byłaby zależna od księdza.

Ksiądz działa, jest młodzież i dzieci, dorośli się angażują. Przenoszą go do innej parafii, zmienia się obraz. Przecież to jest niewiarygodne, że na tylu fantastycznych informatyków, programistów czy nawet średnio kumatych uczniów wiele stron parafialnych muszą prowadzić księża albo te strony są na infantylnym poziomie.

Kiedy pracoholik pójdzie w tango?

Po czwarte: jeśli udaje się coś zrobić, to niestety zależy to często od pracoholików. Ostatni znany mi ksiądz, który zrobił wiele nie będąc pracoholikiem, to był o. Augustyn Jankowski z Tyńca.

Czasem człowiek się zastanawia, czy ten spracoholizowany ksiądz się modli albo kiedy się wypali lub pójdzie w tango. Oczywiście, że bez pracy nie osiągnie się niczego i trudno ustalić, ile powinno się pracować. Osiem godzin? Dziesięć godzin? Dwanaście godzin dziennie? Ale jeśli ksiądz nie ma jednego dnia wolnego, który byłby wolny od pracy i jeśli labora wyskakuje przed ora, to ciężka sprawa. Zwłaszcza, że wszyscy mu kibicują, żeby robił jeszcze więcej, bo owoce są.

Nie zamęczajmy się biadoleniem

Po piąte: dużo zależy od nastawienia. Można cały czas krytykować i zawsze znajdą się powody. Można też cały czas dziękować. I też zawsze będzie za co. I nie chodzi o to, żeby nie widzieć problemów, ale jeśli nie podejmiemy decyzji, że św. Paweł ma rację, mówiąc „W każdym położeniu dziękujcie” (1 Tes 5,18), to się zamęczymy biadoleniem. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak się czują dzieci w rodzinie, na których rodzice ciągle narzekają, albo małżonkowie, którzy widzą w sobie nawzajem tylko wrogów. To przecież ostatecznie od nas zależy, co chcemy widzieć.

Generalnie jestem pełen nadziei. Trzeba się dobrze nastawić, bo wiadro nastawione dnem do góry nigdy pełne nie będzie. Bóg daje nam siebie nawzajem. Warto tylko zadbać bardziej o relacje. Bo jak będą relacje, to i łatwiej będzie o współpracę. No i trzeba zostawić trochę więcej miejsca Bogu, bo bez nas nie zrobi się nic, ale bez Niego z tego, co zrobimy, nie zostanie nic.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!