Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
81 lat temu rodzina Ulmów zginęła za to, że ratowała życie żydowskich sąsiadów. Józef, Wiktoria i ich siedmioro dzieci (ostatnie było jeszcze pod sercem matki i poród zaczął się podczas egzekucji) zostali rozstrzelani przez hitlerowców 24 marca 1944 roku na progu własnego domu we wsi Markowa na Podkarpaciu.
Zalotne spojrzenie Wiktorii
Kościół a eugenika – to jedna z 300 książek, które zgromadził Józef Ulma. Świadczy to o niezwykłych horyzontach intelektualnych rolnika, który miał możliwość skończyć jedynie niepełną szkołę podstawową. W jego bibliotece było wiele książek o tematyce religijnej, w tym Pismo Święte, w którym czerwonym ołówkiem podkreślono fragment z rozdziału o Dobrym Samarytaninie. Po kilku miesiącach nauki w szkole rolniczej Józef Ulma był pierwszym, który rozpoczął w okolicy uprawę pomidorów i ogórków. Co więcej, zajął się hodowlą jedwabników, co było powodem tego, że odwiedził go książę Lubomirski, a Towarzystwo Rolnicze przyznało mu niebagatelną nagrodę 300 zł. Pierwsza szkółka drzew owocowych we wsi i ul własnej konstrukcji – to także dzieła Józefa Ulmy. A do tego elektrownia wiatrowa na potrzeby gospodarstwa. Tak więc Józef Ulma to nie jakiś ciemny kmieć, ale człowiek zainteresowany wszystkim, co nowe, prekursor postępu.
Sam skonstruował aparat fotograficzny, a potem nie tylko robił zdjęcia do dokumentów wszystkim mieszkańcom wioski, ale również pozostawił przepiękną fotograficzną pamiątkę swojej rodziny i całej okolicy. Z zapałem biegał po drogach, weselach i strzechach i fotografował wszystko, co uznał za warte udokumentowania. Na fotografiach są zawsze uśmiechnięte dzieci i żona Wiktoria – bosa, opierająca się o ścianę domu i zalotnie patrząca w obiektyw męża. Kochali się do szaleństwa: co roku nowe dziecko, aż doszli do siedmiorga. Oboje byli aktorami w miejscowym teatrze amatorskim. Na innym zdjęciu jest roześmiany Józef, kierownik mleczarni, w objęciach mleczarek.
Zaradni, pracowici i schludni
Markowa, ich wioska, to jedna z najbogatszych wsi w II Rzeczypospolitej. Powstała tam na przykład pierwsza w Polsce Spółdzielnia Zdrowia, czyli wiejska przychodnia. Również dzisiaj prawie każdy dom w tym regionie świadczy o zaradności, pracowitości, schludności i inwencji mieszkańców. Dzieci Ulmów na każdym zdjęciu są na bosaka – nawet w jesiennym błocie. Żebyśmy nie zapomnieli, że polska wieś nie miała łatwej drogi z biedy do jako takiej zasobności.
Dlaczego to piszę? Dlatego, że jasno widać, że bohaterstwo Ulmów, poświęcenie życia dla ratowania innych ludzi, to był czyn ludzi mądrych i duchowo uformowanych. To nie chłopi pańszczyźniani, analfabeci spod dziurawej strzechy, lecz elita swojej klasy społecznej. Wioska, w której wyrośli, była także szczególnym środowiskiem, w którym mogli dojrzeć ci męczennicy. Tylko ludzie łączący rozwój duchowy z intelektualnym rozumieli, że są sytuacje, kiedy imperatyw moralny wymaga czynów heroicznych. Rodzina Goldmanów nieprzypadkowo poprosiła właśnie ich o ratunek. Byli ich sąsiadami, znajomymi i dobrze wiedzieli, jakimi ludźmi są Józef i Wiktoria.
Dlatego wydaje mi się, że warto podkreślać nie tylko heroizm małżeństwa Ulmów, ale również to, jakimi ludźmi byli i dzięki czemu zrobili to, co zrobili. Ulmowie to wyśmienity polski materiał kulturowy na eksport, który należy wszelkimi sposobami propagować poza granicami kraju. Błogosławieni Ulmanowie to może być nasz hit eksportowy.
Beatyfikacja wyjątkowa z kilku powodów
Beatyfikacja rodziny Ulmów, która odbyła się 10 września 2023, miała kilka ciekawych punktów.
Po pierwsze wyjątkowe jest to, że beatyfikowana została cała wielodzietna rodzina. Jest to, o ile się orientuję, ewenement w całej historii Kościoła.
Poza tym zostali oni wyniesieni na ołtarze jako męczennicy, a to oznacza, że nie trzeba było przedstawiać cudu, który dokonał się za ich orędownictwem. Nie zginęli za wiarę w Chrystusa, tylko za poświęcenie swojego życia za innych, do czego pobudziła ich wiara chrześcijańska. Warto tu przypomnieć beatyfikację o. Maksymiliana Kolbego. Otóż franciszkanin oddał życie za innego człowieka tak jak Ulmowie, a jednak został beatyfikowany jako wyznawca. Podczas procesu przedstawiono wymagane przez prawo cudowne uzdrowienia za jego wstawiennictwem. Natomiast kanonizacja o. Kolbego odbyła się już za Jana Pawła II i właśnie polski papież zdecydował, że franciszkanin będzie ogłoszony świętym męczennikiem. Nie trzeba było przedstawiać nowego cudu za jego wstawiennictwem - papież stwierdził, że św. Maksymilian poświęcił swoje życie dając świadectwo chrystusowej miłości aż do krzyża. Tak więc inni Polacy, rodzina Ulmów miała już drogę przetartą przez świętego franciszkanina. Choć w sensie dosłownym Ulmowie nie zostali zamordowani za wyznawaną wiarę chrześcijańską, to jednak oddali życie jako męczennicy.
Następny ewenementem jest beatyfikacja nieochrzczonego dziecka. Beatyfikacja lub kanonizacja może dotyczyć tylko chrześcijanina, a przecież nienarodzone dziecko nie mogło być ochrzczone. W tym wypadku najmłodsze dziecko Ulmów zostało beatyfikowane na podstawie starodawnej tradycji uznającej chrzest z krwi. Co to znaczy? W czasie rzymskich prześladowań zdarzało się, że za wiarę w Chrystusa ginęli nieochrzczeni katechumeni. Wówczas uznawano, że przyjęli oni chrzest, czyli zostali zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa przez fakt wylania własnej krwi, czyli zostali chrześcijanami poprzez przyjęte męczeństwo. Jak stwierdzono w trakcie procesu beatyfikacyjnego, wszystkie dzieci Ulmów były ochrzczone na podstawie decyzji rodziców, czyli tak samo byłoby ochrzczone ich ostatnie dziecko, a to oznacza, że było ono katechumenem, który oddał swoje życie razem z Jezusem. Święci Młodziankowie betlejemscy byli nieochrzczonymi żydowskimi dziećmi, ale zginęli ze względu na Jezusa. Także to rodzące się w trakcie zbrodni dziecko umarło za ratowanie życia innych w imię wiary w Jezusa. Tak więc mamy pierwszego w historii nienarodzonego męczennika.
W ten sposób ostatecznie w niebyt przechodzi „limbus”, czyli specjalny przedsionek nieba, w którym w przeszłości niektórzy teologowie umieszczali niemowlęta, które umarły, zanim otrzymały chrzest. Teraz jest jasne: one mają taką samą szansę na niebo jak my.
Patroni dla wielu osób
Ulmowie mogą być uznani za patronów:
- Ewangelii Życia, ponieważ właśnie dla obrony godności wszelkiego życia poświęcili własne,
- rodziny i małżeństwa: przyjęli z radością siedmioro dzieci (uśmiechnięta, choć uboga Wiktoria z dzieckiem na ręku to zachęta do odwagi dla polskich dziewcząt i natchnienie, gdzie szukać lekarstwa na depresję i strach),
- Wiktoria to orędowniczka kobiet w stanie błogosławionym,
- nienarodzone dziecko Wiktorii i Józefa oraz sama Wiktoria to orędownicy kobiet, które dokonały aborcji;
- nienarodzone dziecko Wiktorii i Józefa to patron wszystkich dzieci nienarodzonych - tych zabitych w rezultacie aborcji, a także w wyniku poronienia;
- rodzina Ulmów to patroni dialogu chrześcijańsko-żydowskiego i polsko-żydowskiego (Józef Ulma przed wojną przyjaźnił się i pracował z Żydami. Dialog to nie tylko tolerancja, tolerowanie kogoś, to poznanie drugiego, szacunek i wreszcie miłość. A nie ma większej przyjaźni i miłości niż oddanie życia za drugiego człowieka);
- Ulmowie to patroni rolników;
- Józef to patron fotografów i ekologów.
Polacy, Żydzi i Niemcy
Kiedy chodziłem po cmentarzu w Markowej, zwróciłem uwagę na to, że wiele nazwisk ma niemieckie brzmienie, a samo nazwisko Ulma przecież także ma niemieckie pochodzenie. Jak się domyślałem, wioska została założona w średniowieczu przez osadników z Saksonii, których potomkowie jeszcze w XVI mówili po niemiecku. Jeszcze jeden ciekawy przyczynek do nieprostej historii relacji polsko-niemiecko-żydowskich.
