Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Sport, który z natury ma łączyć, inspirować i nieść pozytywne emocje, coraz częściej staje się przestrzenią, gdzie dochodzi do duchowo niepokojących zjawisk. Jak donosi publicysta Grzegorz Górny, podczas ostatnich meczów piłkarskich w Niemczech i Hiszpanii pojawiły się gesty, które można odczytać jako świadome nawiązania do satanistycznej symboliki.
Gdy kibice „sprzedają dusze”
W Niemczech kibice 1FC Kaiserslautern w trakcie spotkania z Fortuną Düsseldorf zdecydowali się na szokującą oprawę: publicznie przyzywali szatana, prosząc, by zabrał ich dusze. W Hiszpanii z kolei, podczas ligowego starcia FC Sewilla z Atletico Madryt, grupa skrajnie lewicowych fanów gospodarzy – Britis Norte – zaprezentowała gigantyczny transparent z postacią demona i napisem:
„Sprzedaliśmy nasze dusze, żeby zobaczyć, jak zostajecie mistrzami”.
Nie był to przypadkowy wybór estetyczny – trudno mówić tu o żarcie czy przesadzie. To jawna deklaracja postawiona w przestrzeni publicznej, podana w formie widowiska.

Reakcja: kpina i pogarda wobec wiary
Po lawinie krytyki, głównie ze strony środowisk katolickich, członkowie Britis Norte odpowiedzieli szyderczym komentarzem w mediach społecznościowych. Zaatakowali Kościół i jego duchownych, a zdjęcie swojej oprawy… wysłali papieżowi Franciszkowi, sugerując, by „nie był smutny” na koniec swoich dni.
To nie tylko kolejna antyklerykalna prowokacja. To także pokaz, jak bardzo przesunięte zostały granice w debacie publicznej – również na stadionach.
Światło po drugiej stronie
Na tle tej kontrowersji wyróżniła się postawa kibiców Realu Betis – lokalnego rywala FC Sewilla. Odpowiadając na diabelską oprawę, przypomnieli w sieci swoje wcześniejsze transparenty przedstawiające Matkę Bożą i anioły. Pokazali, że kibicowanie może mieć także duchowy, pozytywny wymiar.
Nie bez znaczenia jest fakt, że Sewilla od wieków jest jednym z najważniejszych ośrodków maryjnych w Hiszpanii. To właśnie tutaj znajduje się figura Matki Bożej Bolesnej – Macareny, przedstawiająca Maryję z zasmuconą twarzą i łzami na policzkach. Dla mieszkańców miasta to symbol duchowego współczucia i matczynej troski.
W obliczu tego, co wydarzyło się ostatnio na trybunach, wielu z nich mogłoby powtórzyć znane powiedzenie: „Maryja znowu płacze nad Sewillą”.
Zło to nie zabawa
Grzegorz Górny zwraca uwagę, że choć w świecie piłki funkcjonują drużyny o przydomkach takich jak „diabły” – często wynikających z koloru strojów – to nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tak otwartą retoryką i symboliką odwołującą się do realnego kultu zła. Tym bardziej niepokoi fakt, że takie gesty bywają traktowane przez część opinii publicznej jako nieszkodliwe, a nawet efektowne.
Tymczasem przedstawianie diabła jako sprzymierzeńca, który może zapewnić sukces, popularność czy bogactwo, to bardzo niebezpieczne uproszczenie. Duchowe konsekwencje flirtu ze złem nie są fikcją – mogą prowadzić do prawdziwego zagubienia.
Duchowa czujność potrzebna także na stadionach
Sport może być przestrzenią dobra i wzajemnego szacunku. Ale może też – jeśli zabraknie duchowej czujności – stać się sceną promowania postaw całkowicie przeciwnych Ewangelii. Dlatego potrzeba świadków wiary również tam – na trybunach, w klubach kibica, w komentarzach pod meczami.
W czasach, gdy zło przestaje szokować, a zaczyna być modne, jeszcze bardziej potrzebujemy światła, odwagi i duchowego rozeznania. I potrzeba nam Maryi – tej, która nawet wtedy, gdy płacze nad ludzkim upadkiem, nie przestaje być Matką miłosierdzia.
Źródło: wPolityce.pl