separateurCreated with Sketch.

Elżbieta Dzikowska: Boję się tylko chamstwa i turbulencji

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Rozmowa z legendarną podróżniczką Elżbietą Dzikowską, która wraz z mężem Tonym Halikiem zrealizowała około 300 filmów dokumentalnych ze wszystkich kontynentów.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Marta Brzezińska-Waleszczyk: Czym różni się podróżowanie w dzisiejszym świecie od tego przed laty? Oczywiście poza tym, że jest o wiele łatwiej dotrzeć w pewne miejsca.

Elżbieta Dzikowska: Dzisiaj – jeśli się ma zdrowie, czas i pieniądze – świat jest otwarty. W PRL-u trzeba było mieć jeszcze paszport, którego uzyskanie wcale nie było łatwe, a dostęp do waluty wymiennej też był wielce ograniczony. Świat był zamknięty i cieszę się, że nasze programy „Pieprz i wanilia” mogły uchylić nań okno.

Czy zgodzi się Pani, że dziś sens podróżowania został nieco spłycony? Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Mamy tanie linie lotnicze, wsiadamy do samolotu, cykamy fotkę na Facebooka i wracamy…

Otóż to! Ale niekoniecznie. Zależy, kto czego szuka w podróży. Dla mnie najważniejsze jest poznanie, i naprawdę byłabym zarozumiała twierdząc, że już wszystko widziałam i wszystko wiem. Ciągle jest przede mną wiele do odkrycia, i przed moimi rodakami też. I daleko, i blisko – tutaj w kraju, pięknym i ciekawym, tylko trzeba chcieć to odkrywać. Piszę o tym w moich książkach „Groch i kapusta” oraz „Polska znana i mniej znana”. Oby była bardziej znana.

Zwykle przemierzała Pani świat w towarzystwie, a dziś coraz więcej osób podróżuje w pojedynkę. Samotna podróż to sposób na ucieczkę od codzienności, problemów? A może to podróż do wnętrza samego siebie?

Żeby poznać siebie, nie muszę wyjeżdżać z kraju, to – moim zdaniem – banalne założenie. Ja siebie znam i wiem, na co mnie stać. Niegdyś przez wiele lat podróżowałam sama, potem z mężem, teraz – podróżuję z przyjaciółmi. Uważam, że towarzystwo jest ważne, przeżywanie razem to dodatkowa wartość, a potem można wspólnie utrwalać wspomnienia.



Czytaj także:
„Patrzeć i widzieć”. Zdjęcia Elżbiety Dzikowskiej z Etiopii [galeria]

Życie pary podróżników, która większość czasu spędza w rozjazdach, jest trudniejsze od, powiedzmy, życia nauczycielki i informatyka?

Jest inne. Każdy zawód ma swoje wartości i daje satysfakcję, jeśli się go wykonuje z pasją.

Jakie uczucia towarzyszyły Pani podczas kolejnych wypraw w nieznane, kiedy nie było Internetu, nie można było wygooglać celu podróży, raczej szło się na żywioł, niż planowało trasę od A do Z?

Były to wyprawy w nieznane – ale i w znane, bo musiałam się do nich przygotować, aby je właściwie przeżyć i wykorzystać zawodowo. Przypadek często je wzbogacał, a o Internecie i telefonie komórkowym się nie myślało, bo ich nie było. I jakoś dało się żyć. Oczywiście dzisiaj jest łatwiej dzięki tym mediom i bynajmniej ich nie unikam.

W książkowej serii „Tam, gdzie byłam” zdarza się Pani opisywać kraje, które Pani przemierzyła, z perspektywy sztuki i kultury danych regionów czy ludów.

Był to pomysł naturalny, ponieważ jestem historykiem sztuki. Ale także krytykiem sztuki, czyli interesują mnie działania artystyczne w procesie, to, co staje się teraz. I byłam chyba pierwszym dziennikarzem, który przedstawiał artystów współczesnych z Ameryki Łacińskiej, zresztą znakomitych.

Kolejne tomy wspomnianej serii to pewne zwieńczenie, podsumowanie życia travelerki?

„Tam, gdzie byłam” to moje wspomnienia zawodowe i prywatne zarazem. Rodzaj subiektywnego przewodnika, który ma pokazać czytelnikowi świat, jaki widziałam przed laty, porównywany z tym, jaki jest dzisiaj. Te książki mają zachęcić czytelnika do poznania cywilizacji, jakie istniały długo przed powstaniem Polski, nauczyć go szacunku dla dorobku innych.



Czytaj także:
Komu w drogę, temu smartfon. Aplikacje podróżnicze

Przemierzyła Pani setki tysięcy kilometrów, zobaczyła dziesiątki krajów. Jak wygląda świat z takiej perspektywy? Nie jest dla Pani „za ciasny”, zbyt mały?

Świat jest dla mnie ciągle ciekawy i otwarty. Z ciekawością podróżuję do krajów, w których jeszcze nie byłam, jak i do tych, które odwiedzałam wiele razy (Peru 12 razy!), żeby zobaczyć, jakie w nich zaszły zmiany.

Co powinno charakteryzować podróżnika – ciekawość, odwaga, optymizm? 

Wszystkie te cechy są bardzo ważne. Ciekawość – to motor podróży. Odwaga – nie zastanawiałam się nad tym. Zawsze powtarzam, że boję się tylko chamstwa i turbulencji. A optymizm – jest konieczny w życiu, nie tylko w podróży. Ja zawsze myślę, że mi się uda. I tak się dzieje.

Elżbieta Dzikowska – historyk sztuki, sinolog, podróżniczka, reżyser i operator, autorka książek, programów telewizyjnych, audycji radiowych, artykułów i wystaw sztuki współczesnej. Wraz z mężem, Tonym Halikiem, zrealizowała około 300 filmów dokumentalnych ze wszystkich kontynentów. Nakładem wydawnictwa Bernardinum ukazała się jej książkowa seria „Tam, gdzie byłam”.

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.