separateurCreated with Sketch.

Armenia. Duma i piękno

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ten kraj jest zagubionym (brakującym?) ogniwem między Wschodem a Zachodem.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ten kraj jest zagubionym (brakującym?) ogniwem między Wschodem a Zachodem.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wracam myślą do dnia, gdy pierwszy raz znalazłem się na granicy Armenii, ustawiając się w obezwładniającym słońcu wczesnego popołudnia w kolejce po wizę. Był poniedziałek 20 sierpnia 2007 roku. Zaraz po przekroczeniu granicy – zmiana czasu i jedna godzina mniej do końca dnia, do końca podróży. Armenia to inna przestrzeń, inny czas, inny stan ducha.

Ulice i place Erewania, niezliczone kościoły, klasztory, ponad wszystkim i ponad wszystko oderwany od ziemi Armenii i jakby od samej ziemi – biały Ararat. Co jeszcze?
Liczące ponad półtora tysiąca lat księgi przechowywane w erewańskim Matenadaranie, kościoły z V wieku (choć najpiękniejsze są te z X), rozsiane wszędzie kamienne tablice chaczkarów – płaskorzeźbionych krzyży, kościół Odzun w wąwozie rzeki Debed, gdzie św. biskup Howannes (Jan) poskramiał węże, ogromny klasztor Tatew położony nad urwiskiem, już blisko granicy z Iranem, ale też zabytki dawniejsze – z epoki brązu (ormiańskie Stonehenge – Zorac Karer) i z I tysiąclecia p.n.e. (ruiny rozległego państwa Urartu)…

WEB_ARMENIA_TATEW_CHRZEŚCIJAŃSTWO_PODRÓŻ_Krzysztof_Smólski

Tatew, Krzysztof Smólski

Miejsca i obrazy zmieniały się jak slajdy. Spieszyłem się, jakbym miał tam być raz w życiu. A jednak w kolejnych latach wracałem do Armenii trzykrotnie – z żoną, potem również z dziećmi.

Na czym polega siła przyciągania tego małego-wielkiego kraju Hajów – Hajastanu? Niełatwo o odpowiedź. Jest to coś w historii, coś w krajobrazie, może przede wszystkim – coś trudnego do uchwycenia w mieszkańcach tej krainy. Duma i piękno.

WEB_ARMENIA_ODZUN_PODRÓŻ_CHRZEŚCIJAŃSTWO_Krzysztof_Smólski

Odzun, Krzysztof Smólski

Armenia to najstarszy chrześcijański kraj na świecie – jej król Tyrdat przyjął chrzest z rąk św. Grzegorza Oświeciciela na przełomie III i IV wieku (301?, 314?). Jednak tradycje chrześcijańskie sięgają tutaj czasów apostolskich, a nowa wiara docierała do wielonarodowych, leżących na handlowych szlakach miast również wraz z karawanami syryjskich kupców i z pochodami rzymskich legionów.

Sam moment nawrócenia władcy poprzedzony był – choć trudno tu rozpleść wątki historii i legendy – latami prześladowań chrześcijan i gehenną samego Grzegorza, więzionego w podziemnym lochu. Cierpienia Ormian w imię wiary, a potem w imię ojczyzny i wiary (tego w Armenii nie da się już oddzielić) miały powracać niemal w każdym wieku. Ich sprawcami byli Asyryjczycy, Persowie, Arabowie, wreszcie Turcy – to do dziś niezabliźniona rana Genocydu z lat 1915–1917, gdy zginęło około półtora miliona Ormian.

Oto Armenia, nie tylko samotna wobec sąsiadów z Południa i Wschodu (choć pod przemożną, chcianą-niechcianą opieką Rosji), ale i odrębna jako wspólnota kościelna. Autokefalia zapewniała jej niegdyś niezależność od Bizancjum, dziś czyni z niej zagubione (brakujące?) ogniwo między Wschodem a Zachodem. Już jednak straciły na znaczeniu spory, które w V i VI wieku oddzieliły Armenię od Kościoła powszechnego. W 2001 roku Jan Paweł II i katolikos Karekin II (bliscy przyjaciele) złożyli w katedrze w Eczmiadzynie pod Erewaniem wspólne wyznanie wiary. Niech więc trudny język i archaiczna liturgia Ormian nie przesłonią nam prawdy o naszej bliskości i chrześcijańskim braterstwie również teraz, gdy Armenię ze słowami pokoju i miłosierdzia odwiedza papież Franciszek.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!