separateurCreated with Sketch.

Bułgaria dla kreatywnych. Tekst niesponsorowany

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Na niewielkim terytorium Bułgarii, trzy razy mniejszym od Polski, jest niemal wszystko: góry, równiny, morze, jeziora i rzeki. Dlatego warto zerwać z rutyną i zobaczyć więcej niż Złote Piaski czy Słoneczny Brzeg.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Bułgarski pejzaż zmienia się co 50-60 kilometrów i nie sposób się nim znudzić. Bułgaria jest gęsta, bo kryje ślady niezliczonych kultur, ułożonych warstwami jedna na drugiej, i wielką ilość tajemnic wydobywanych wciąż z wnętrza ziemi. Co chwilę media informują o nowych odkryciach archeologicznych, grobowcu wodza Traków, skarbach zakopanych tysiące lat temu.

Echa starożytności odbijają się w Rodopach, ojczyźnie Orfeusza i niosą się nad Równiną Tracką, zamieszkałą niegdyś przez wciąż do końca nieprzeniknione plemiona, które na owej równinie usypywały kurhany. Nagle ktoś wykopuje szkatułę z ludzkimi kośćmi i wszystko wskazuje na to, że to relikwie św. Jana Chrzciciela.

 

Bułgaria – o wiele więcej niż Złote Piaski

Bułgaria znana jest w Polsce z siermiężnych wczasów, które za czasów PRL były jednak atrakcją, bo lata są tam zawsze upalne, a morze i plaże wspaniałe. Chyba w tamtych latach powstały stereotypy na temat kraju i jego mieszkańców, które do dziś uniemożliwiają dostrzeżenie owej kulturowej gęstości. Plaża. Słoneczny Brzeg, Złote Piaski, Albena. Dyskoteki i bary z niegrzeczną obsługą. Warunki są znacznie lepsze niż dawniej, ale wciąż odstają od światowych standardów.

Można jednak zerwać z rutyną. Obmyślić nowe szlaki w zależności od zainteresowań. Miłośnicy starożytności mogliby na przykład wędrować po starożytnych ruinach i twierdzach. W Bułgarii jest ich około czterech tysięcy i wciąż odkrywane są nowe. Kiedyś poznałam pasjonata, który jeździ po całym kraju i dokumentuje te resztki murów – trackich, greckich, rzymskich, bizantyjskich, bułgarskich, tureckich. A to lista niepełna.



Czytaj także:
Co powiesz na spacer po greckich ruinach? Dobry sposób na stres!

 

Bóg Dionizos był Trakiem, nie był Grekiem

Podróż można zacząć od Sofii, mojego rodzinnego miasta. W samym centrum jest ogromny kompleks murów, budowanych przez trackie plemię Serdów. Schodząc do stacji metra można oglądać płot sprzed ponad dwóch i pół tysięcy lat, pozostałości po basztach i dawnych ulicach, choć ulice były już dziełem Rzymian.

Można pojechać dalej i w okolicach miasta Kyrdżali obejrzeć imponujący kompleks Perperikon. Znowu Tracy, ogromne miasto, a w nim sanktuarium boga Dionizosa, który, jak wiadomo, nie był Grekiem, był Trakiem.

Można zrobić jeszcze inaczej – połączyć plażowanie z pasją zwiedzania. Jeśli plaża jest na północnym wybrzeżu, warto pojechać do rezerwatu Jajłata. W bizantyjskich czasach była to twierdza wybudowana nad klifem. Od strony morza wróg nie mógłby zaatakować, Bizantyjczycy bronili się przed atakami z lądu. W kwietniu kwitnie tu unikatowa, szkarłatna peonia.

Można też pojechać i obejrzeć to, co zostało po obozie legionów rzymskich w Novae nad Dunajem i, jeśli szczęście dopisze, spotkać się z polskimi archeologami.

Ale można ułożyć sobie szlak klasztorny i wędrować od klasztoru do klasztoru, zaczynając od sanktuarium narodowego w górach Riła, gdzie od ponad tysiąca lat, od czasów założyciela, św. Iwana z Riły, pokolenia mnichów poszukują Boga. A także nawiedzić monaster Baczkowo, o ponad tysiącletniej historii i z cudowną ikoną Bogurodzicy oraz święte miejsce zwane Krystowa Gora, co się tłumaczy: Krzyżowa Góra, gdyż skrywa drzewo Krzyża Świętego.

 

Każdy Bułgar ma we krwi taniec

Przebywając na południowym wybrzeżu, można wjechać w głąb gór Strandża, przypominających łagodność Beskidów – tyle że porośniętych dębami – i objeżdżać ukryte w gęstych lasach wioski. Można wyruszyć też na piechotę lub na rowerze żeby dotrzeć do miejsc, do których prowadzą jedynie leśne dukty. W czerwcu, we wspomnienie liturgiczne św. Konstantyna i św. Heleny, we wsi Byłgari odbywa się unikalny taniec. Mieszkańcy, obejmując ikony patronów dnia, stąpają po rozżarzonych węglach. Tańczących na węglach nazywa się nestinari i zwyczaj ten znany był jedynie na terenach bułgarskich i greckich, a zdaniem specjalistów to także ślady po Trakach.

O Trakach można mówić wszystko i snuć najbardziej nieprawdopodobne teorie, bo chociaż pisali, ich pismo nie zostało rozszyfrowane, więc są jakby pozbawieni głosu – inni o nich opowiadają i za nich mówią. W efekcie na sto procent nie wiadomo, ile w różnych przekazach prawdy – czy rzeczywiście Trakowie byli genialnymi koniarzami, zażywali halucynogeny, lewitowali…



Czytaj także:
Połąga, czyli litewski Sopot

Wędrując po tym niewielkim terytorium, warto się rozglądać, czy w jakiejś wiosce lub małym miasteczku ludzie nie świętują ważnych rocznic. Albo czy nie odbywa się gigantyczne weselisko, do którego można się przyłączyć. I wówczas wspólnie zatańczyć choro, czyli korowód, w który włączają się kilkuletnie dzieci i seniorzy, i mogą tak godzinami. A wówczas wieś i miasteczko scalają się w jedno i tańczą do upadłego. Jest to coś, co każdy Bułgar ma we krwi – taniec i muzykę ludową. Której nikt nie powinien zapomnieć i która nadal zajmuje pierwsze miejsca na listach przebojów mimo ostrej konkurencji, przybywającej ze świata po latach śmiertelnej izolacji w czasach komunizmu.

 

Matka Boża Częstochowska na granicy z Turcją

Najciekawsze w podróżach są spotkania z ludźmi. Moja wiara jest słaba, że tutejsi, Bułgarzy, moi rodacy, zaciekawią innych. A o co mogą nas spytać? Nie ma o co. I świat wie, i my wiemy. Może dlatego jest tylu znakomitych śpiewaków – to lepsze od rozmów. A może Tracy rzucili na nas jakieś przekleństwo, że choć mówimy własnym głosem, nikt nie rozumie.

Jest jeszcze jedna informacja i obowiązkowa wyprawa. W górach Strandża leży niewielkie miasteczko Małko Tyrnowo. W tamtejszym kościele katolików obrządku wschodniego, który jest sanktuarium dedykowanym Janowi Pawłowi II, znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Podarowany na początku XX wieku przez pobożną lwowską rodzinę ojcom zmartwychwstańcom, którzy posługiwali w Adrianopolu, odbył tułaczkę wraz z zakonnikami. To oni w XIX w. założyli w mieście Hadriana szkołę dla bułgarskiej młodzieży. Wygnana wraz z zakonnikami Maryja znalazła schronienie w skromnej świątyni na samej granicy z Turcją. Jan Paweł II koronował obraz, gdy był w 2002 r. w Bułgarii. Teraz strzeże nas wszystkich.

 


Koty mieszkające w północnej części Cypru
Czytaj także:
Cypr Północny. W rajskiej krainie pierwszych chrześcijan i kotów [zdjęcia]

 

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.