Joshua Coombes, fryzjer z Londynu, po pracy spaceruje po mieście, mając w plecaku wszystkie potrzebne narzędzia fryzjerskie. Napotkanym bezdomnym oferuje swoje usługi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bezdomni ostrzyżeni i uczesani według najnowszych trendów – wyobraźmy to sobie. Brzmi absurdalnie? Takie wyzwanie przerasta nasze możliwości? W takim razie możemy wesprzeć swoją wyobraźnię gotowymi przykładami.
Joshua Coombes, fryzjer z Londynu, zamieszcza na Instagramie zdjęcia bezdomnych, których włosy mają za sobą zetknięcie z jego mistrzowskimi nożyczkami. Niezwykłe metamorfozy!
Od roku czesze ich za darmo – po pracy spaceruje po mieście, mając w plecaku wszystkie potrzebne narzędzia fryzjerskie. Napotkanym bezdomnym mówi o tym, czym się zajmuje. „Jeśli chcą, bym zmienił im fryzurę, robię to” – opowiada w filmiku, który stał się hitem internetu.
https://youtu.be/bIcgqT53vSI
A przy okazji strzyżenia oczywiście prowadzi się rozmowy. Coombes poznaje dzięki temu przejmujące historie swoich klientów z ulicy, które zamieszcza na Instagramie obok fotografii. To nie są dla niego anonimowe osoby.
Po co bezdomnym modne fryzury? Równie dobrze można zapytać: a po co one nam samym? Za zmianą uczesania idzie poprawa samooceny – wiadomo, jak bardzo poczucie pewności siebie jest związane z naszym wyglądem i reakcjami na niego innych osób. Możemy w nieskończoność powtarzać, że nie szata zdobi człowieka, i dodawać, że fryzura także nie.
[protected-iframe id=”d554084e0619946b84d0e1537c86931c-111509813-105703632″ info=”//platform.instagram.com/en_US/embeds.js” class=”instagram-media”]
Przyznajmy jednak, na co zwracamy uwagę, widząc bezdomnego? Czy właśnie nie na ubranie i włosy? Może więc szata i fryzura nie zdobią, ale za to, gdy są w opłakanym stanie, potrafią skutecznie utrudnić dostrzeżenie tego, co w tej osobie piękne.
Coombes to niejedyny fryzjer, który strzyże bezdomnych. W Nowym Jorku co niedzielę robi to Mark Bustos, a na przedmieściach Melbourne – Nasir Sobhani, który swoje działania określa hasłem „Clean Cut, Clean Start”. Po polsku powiedzielibyśmy: „Nowa fryzura, nowe życie”.
[protected-iframe id=”6e5a468d27d36f0a20d1d639debff26d-111509813-105703632″ info=”//platform.instagram.com/en_US/embeds.js” class=”instagram-media”]
W Poznaniu z kolei głośno było o tym, że popularny fryzjer i stylista bród Adam Szulc pojechał razem ze swoim zespołem do hostelu dla bezdomnych. Siłownia zamieniła się tego dnia w profesjonalny salon z lustrami, myjnią i fotelami.
„Jutro idę na spotkanie o pracę. Z taką fryzurą uda mi się ją zdobyć” – cieszył się jeden z mężczyzn, którzy tego dnia zyskali nowy wygląd. Adam Szulc przyznaje, że zna fryzjerów, którzy brzydziliby się strzyc bezdomnych, obawiając się chorób. Sam jednak tego nie rozumie. Zaznacza, że niezależnie od tego, kim jest klient, trzeba dbać o czystość i dezynfekować narzędzia.
– Większość bezdomnych chce dobrze wyglądać i o siebie dbać – mówi Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską Wspólnotę Sant’Egidio, działającą m.in. na rzecz osób żyjących w ubóstwie. W Rzymie, gdzie Sant’Egidio istnieje od lat, udało się stworzyć specjalny zakład fryzjerski dla bezdomnych.
Warszawskiej wspólnocie marzy się na razie znalezienie fryzjerów, którzy byliby gotowi co jakiś czas ostrzyc osoby żyjące na ulicy. Wprawdzie i w Polsce istnieją takie inicjatywy jak sopocki zakład fryzjerski dla bezdomnych założony przez Caritas (inspiracją był pomysł papieża Franciszka i jego jałmużnika abp. Konrada Krajewskiego, by na placu Świętego Piotra zorganizować usługi fryzjerskie dla najuboższych), potrzeby wciąż jednak są ogromne.
Opisane na początku działania Joshuy Coombesa są elementem kampanii „Do Something For Nothing” (Zrób coś za nic), która ma zachęcić do pomocy innym w taki sposób, jaki jest nam najbliższy. Powiedzmy sobie szczerze: samo zachwycenie się tym, że są fryzjerzy, którzy robią coś dobrego, to za mało.
Czytaj także:
Bezdomna panna młoda: „Mam taki głupi kobiecy problem…”