separateurCreated with Sketch.

Samobójstwo każdego dnia popełnia 22 weteranów. Możesz im pomóc

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Podejmij wyzwanie #22pushups for #22KILL (czyli 22 pompki dla 22 zabitych).

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pearl Harbor, Szeregowiec Ryan, Pluton, 9 kompania, Czas Apokalipsy, Byliśmy żołnierzami. To tylko kilka tytułów amerykańskich superprodukcji, które w dużej mierze kształtują nasze myślenie o wojnie i armii.

Męskie przyjaźnie, kanonada artylerii, wierne żony czekające w domach – to wszystko polane sosem czasem patetycznych przemówień o wolności czy umiłowaniu ojczyzny. I choć bywa, że w filmach równorzędnym bohaterem jest śmierć, a trup ścieli się gęsto, to… przecież to tylko film.

A życie bywa znacznie brutalniejsze niż film.

Żołnierze, zwłaszcza ci, którzy brali udział w trudnych misjach pokojowych (słowo „pokojowy” to raczej oksymoron), walczący w Iraku czy Afganistanie, broniący ludności cywilnej na terytoriach objętych przez dżihadystów – państwo i społeczeństwo interesują się ich losem, dopóki są na wojnie, dzielnie walczą w obronie ojczyzny.

Wojna się kończy, a oni wracają do domu.

Tyle, że są już zupełnie innymi ludźmi. Bo jak można być takim samym, skoro widziało się tyle trupów wokół albo żegnało przyjaciela umierającego na własnych rękach? Jak można być takim samym mężem, jeśli widziało się gwałty na kobietach i takim samym tatą, skoro widziało się rozrywane bombami ciałka dzieci?

A nawet jeśli los oszczędził komuś tych wszystkich okropności, to przecież po powrocie do domu wszystko jest inne. Żołnierz, od którego wymagano odwagi i męstwa ponad ludzką miarę, 100-procentowego skupienia, poświęcenia, ma tak z dnia na dzień założyć ciepłe kapcie, usiąść na kanapie i przerzucać kanały TV?

O tym wszystkim amerykańskie superprodukcje wojenne nie mówią. Bo zaburzenia po stresie traumatycznym (Posttraumatic Stress Disorder, PTSD) to taki niewdzięczny temat.

PTSD to zaburzenie lękowe, które pojawia się w reakcji na uczestnictwo lub bycie świadkiem traumatycznego przeżycia. Mowa o zagrożeniu życia lub fizycznej integralności – szczególnie podczas walk wojennych, ataków terrorystycznych, wypadków, katastrof czy napastowania seksualnego.

Niektórzy potrafią sobie poradzić ze stresem i po jakimś czasie wracają do normalnego funkcjonowania. U innych reakcje stresowe przybierają na sile i to właśnie oni są najbardziej narażeni na PTSD.

Amerykański Departament ds. Weteranów (w USA jest ponad 20 mln byłych żołnierzy) podaje, że odsetek żołnierzy, którzy walczyli w Iraku lub w Afganistanie, a u których stwierdzono objawy PTSD wynosił nawet 20 proc. Każdego dnia średnio 22 żołnierzy z całego świata popełnia samobójstwo. Najczęściej właśnie ze względu na zespół stresu pourazowego.


Aby zmniejszyć te dramatyczne statystyki, z pewnością potrzebny jest sztab wyszkolonych psychologów, którzy otoczą właściwą opieką wracających z wojny albo po prostu kończących służbę żołnierzy. Jest jednak coś, co możemy zrobić my wszyscy.

22 pompki przez 22 dni.

Dziwne? Absurdalne? Jak robienie pompek przełoży się na lepszą kondycję psychiczną zestresowanych żołnierzy?

Pamiętacie, jak w 2014 roku przez media społecznościowe przeszło szaleństwo wylewania sobie kubła lodowatej wody na głowę?

Celem #IceBucketChallenge było uświadomienie konieczności badania się pod kątem ALS (stwardnienie zanikowe boczne). Ludzie wylewali na siebie wodę, nominowali do wyzwania kolejne osoby i tak akcja wirusowo zalała social media.

W efekcie powstało ponad 17 milionów filmików, a fundacja ALS Association zebrała 115 mln dolarów, które zostały przeznaczone m.in. na projekty badawcze, by lepiej poznać chorobę.

Podobnie rzecz ma się z pompkami. Najpierw dzięki opiekującemu się weteranami Honor Courage Commitment powstał światowy ruch #22KillMovement, a wkrótce potem „22challenge”.

Podjęcie wyzwania (niektórzy ćwiczą nawet przez 22 tygodnie) jest wyrazem solidarności i jedności z weteranami wojennymi oraz wszystkimi, którzy zginęli na polu bitwy.

A także formą pokazania żołnierzom, że ich wartość nie zależy od odniesionych ran czy liczby dni spędzonych na froncie. Że są wartościowymi ludźmi, niezależnie od bycia czy niebycia żołnierzem. Co ciekawe, wyzwanie podjęli nie tylko wojskowi, ale także wielu cywilów, co jest wyrazem szacunku, jakim społeczeństwo darzy armię.

Podobnie, jak w przypadku #IceBucketChallenge, tak przy okazji #22pushups for #22kill, można finansowo wesprzeć odpowiednie organizacje kombatanckie, ośrodki terapeutyczne czy inne projekty.

Wyzwanie doszło już do Polski. To dobrze, bo jak mówią ci, którzy je podjęli, wiemy więcej na temat samobójstw popełnianych przez weteranów. I wiemy, jak wielkiego wsparcia i pomocy potrzebują oni ze strony społeczeństwa, w którego obronie przecież narażają życie.

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.