W Krakowie młodzi Niemcy dzielili się tym, jak odkrywali prawdę o dziadkach. Przepraszali. Publicznie wyrażali wstyd, żal, skruchę. Poprosili o przebaczenie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W niedzielę, 11 września ulicami Krakowa przeszedł „Marsz Pamięci i Życia”, który miał upamiętnić obecność Żydów w historii miasta i być protestem przeciwko antysemityzmowi.
Zorganizowała go Fundacja Polania. Patronat honorowy objął prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski, a udział wzięli: Anna Azari – ambasador Izraela w Polsce, bp Grzegorz Ryś, Tadeusz Jakubowicz – prezes Żydowskiej Gminy Wyznaniowej, rabin Avi Baumol, prof. Zdzisław Mach z UJ, pastorzy, księża, świeccy chrześcijanie, Żydzi, mieszkańcy miasta. W sumie kilkaset osób. Co ważne, inicjatywa wyszła od niemieckich chrześcijan, potomków nazistów.
Na początku trasy, w Collegium Maius (obszar najstarszego żydowskiego osiedla), bp Ryś przedstawił rys historyczny, nawiązując do słów o pamięci wypowiedzianych przez papieża Franciszka w czasie ŚDM. Według krakowskiego biskupa pomocniczego historia Żydów jest dobrze przebadana, nie przekłada się jednak na pamięć, którą trzeba tworzyć.
I rzeczywiście – mało kto wie na przykład, że ulica św. Anny ze słynną kolegiatą akademicką kiedyś nazywała się Żydowska. W XII-XIII w. stały tu 2 synagogi, szpital i mykwa. Nie jest to pamięć łatwa.
Wspomnienia wspaniałe i tragiczne przeplatały się przez całą trasę marszu, która biegła przez Rynek, ul. Grodzką do Wawelu, a potem na Kazimierz. Żydzi mieli wielki wkład w rozwój i kulturę Krakowa. Na koniec w synagodze Tempel odbył się koncert.
Maryla Czubak z Polanii odczytała deklarację „Do Żydów krakowskich i wszystkich Żydów na świecie”. Padły słowa: „Przez całe wieki aż do czasów Zagłady tętniło tu żydowskie życie. […] Pamiętamy o Was, o wspólnej historii, o tym co szlachetne i piękne, ale też o wyrządzonych Wam krzywdach, o nienawiści, o niewinnie przelanej krwi. Jako synowie i córki tej ziemi przepraszamy Was za ból i cierpienie, za osamotnienie, których tu – w naszym wspólnym domu – doświadczyliście od nas, Polaków”.
Niestety, mamy za co przepraszać. 11 sierpnia 1945 r. na Placu Wolnica miał miejsce pogrom Żydów, o czym zgromadzonym przypomniał Janusz Poniewierski. Tu zginęła Róża Berger, była więźniarka Auschwitz-Birkenau. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. Podobnie jak rok później w Kielcach zawiniła plotka o porywaniu i zabijaniu chrześcijańskich dzieci dla krwi na macę. Albo inaczej: zawiniły uprzedzenia i stereotypy, będące źródłem plotek…
W marszu szła Lili Haber, przewodnicząca Związku Krakowian w Izraelu. Zapytałam ją, jaka pamięć o Polsce przeważa wśród Żydów. „I dobra, i zła – mówi. – Są ludzie, którzy mają bardzo złe wspomnienia, bo ktoś ich skrzywdził. A są i tacy, którzy zostali przez Polaków uratowani. Ta opinia nie bierze się z gazet, lecz z doświadczenia. Moi rodzice nigdy tu nie wrócą. Ja zdecydowałam inaczej. Ich krzywdziciele nie żyją, a drugie i trzecie pokolenie nie jest winne. Musimy ze sobą rozmawiać. Chcę zrozumieć”.
Porażające wrażenie zrobiła grupa młodych Niemców z Tybingi. Przy Starej Synagodze podchodzili kolejno do mikrofonu dzieląc się tym, jak odkrywali prawdę o dziadkach, nazistach. Przepraszali. Publicznie wyrażali wstyd, żal, skruchę. Poprosili o przebaczenie. Wszyscy powtarzali: to się nie może nigdy powtórzyć.
O młodzież z Tybingi zapytałam dr Maję Miduch z organizacji TJCII. Inicjatywa wyszła od pastora Jobsta Bittnera i jego żony, założycieli organizacji TOS Ministries. Co ma pomoc dzieciom ulicy – bo tym (jak sprawdziłam) zajmuje się TOS Ministries – do Holocaustu?
Okazuje się, że pastor chciał rozkręcić działalność w parafii. Wspólnota modliła się o światło. Wkrótce wyszło na jaw, że część parafian ma wielki problem z historią przodków. Ktoś na przykład wiedział, że w czasie II wojny światowej dziadek był elektrykiem. „Nie mówiło się” jakoś o tym, że w Auschwitz zakładał druty elektryczne. W Tybindze mieścił się ośrodek szkolenia żołnierzy SS.
Pastor z parafianami uznali, że póki nie zmierzą się z faktami, nie odbędą pokuty, Bóg będzie bardzo daleko. Organizują teraz marsze pamięci na całym świecie – w miastach związanych z Holokaustem.
Lili Haber mówi, że ten marsz jest inny. Jego celem jest nie tyle pamięć o śmierci, co budowanie życia na nowo. Żydzi mają w Polsce cmentarze. W Krakowie jest gmina wyznaniowa. Niektórzy wracają. Czy dziś mogliby mieć tu swój dom? – zastanawiam się.