Usłyszałam pomruk silników: z Lednicy Motocyklisty, z Kapłańskiego Klubu Motocyklowego God’s Guards, z Rzymu, gdzie w czerwcu polscy motocykliści (130 maszyn) ofiarowali papieżowi białą skórzaną kurtkę motocyklową i kask.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Lednica kojarzy się z tłumem młodych. Z „fajerwerkami” takimi jak skoki spadochronowe, akrobacje samolotów. Winne temu są media. Interesuje je to, co się sprzeda. Jak jednak wiemy od Małego Księcia, „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.
Co innego z uszami. Wystarczy je trochę nastawić, by usłyszeć rzeczy, które umykają. Spróbowałam. Usłyszałam pomruk silników: z Lednicy Motocyklisty, z Kapłańskiego Klubu Motocyklowego God’s Guards, z Rzymu, gdzie w czerwcu polscy motocykliści (130 maszyn) ofiarowali papieżowi białą, skórzaną kurtkę motocyklową i kask. Harleya, jaki dostał wcześniej w darze, Franciszek zlicytował na pomoc potrzebującym, ale czy pielgrzymki na papa mottore[1] naprawdę są abstrakcją?
Lednica Motocyklisty ma klimat. Na inauguracyjną, we wrześniu 2009 r., przyjechało mniej niż 100 maszyn. 27 sierpnia br. odbyło się pierwsze spotkanie z nowym duszpasterzem Lednicy, o. Wojciechem Prusem OP. Wyjątkowo liczne – około 300 motorów, kilkaset osób.
Przyciągnęła ich m. in. parada do Gniezna – nowy element, cieszący się uznaniem uczestników. Motocykliści uwielbiają zloty, a jeszcze bardziej parady. Nic dziwnego – na trasie długości 20 km wzbudzaliśmy taką sensację, że szły w ruch aparaty i kamery.
Kawalkada wyruszyła o 15.00, po mszy świętej, uroczystym przejechaniu przez Bramę Rybę, poświęceniu maszyn i obiedzie. Większość motocyklistów to twardzi, zahartowani faceci, choć było też kilka dziewczyn. Częściej jeżdżą jako pasażerki.
Do takiej „publiczności” wyszła drobniutka s. Małgorzata, urszulanka szara, dając świadectwo i dzieląc się wrażeniami z pobytu w Brazylii, dokąd poleciała, by spełnić marzenie o pomaganiu najuboższym. Codziennie odwiedzała fawele w Rio de Janeiro, gdzie rządzi mafia narkotykowa. Przy mnie dziękował jej potem za tę opowieść jeden z weteranów szos.
Zaintrygowała mnie grupa w kamizelkach odblaskowych z napisem „Polska”. Sebastian Jakóbczyk z Szamotuł opowiada, że jest pozytywnie zaskoczony. Był na Lednicy kilkanaście lat wcześniej, jako młody chłopak. Pamięta jedno wielkie pole, a dzisiaj są ładne budynki. Zachwyca się atmosferą. Motocykl ma dopiero od kilku miesięcy, z trudem wykroił wolny weekend. Przyjechał z bratem, bratową, szwagrem brata. Pytam, jak ich nazwać. – Jakóbczyk team – śmieją się.
Obok herbatę popijają Ewa i Ola spod Chojnic. Właśnie się poznały, razem jeżdżą ich mężowie. Obie żartują, że robią im za plecaczki. Chętnie jeżdżą na zloty do Mrągowa i choć czasem zdarza się strasznie zmoknąć, to jazda jest super. Podobała im się msza na łonie natury. – Bardzo fajnie, niesamowite wrażenia – mówią. Wszyscy się cieszą, że pogoda dopisała, żar leje się z nieba. Wiele osób zrezygnowało ze skórzanych, ochronnych ubrań; niektórzy zostawili kamizelki. Połyskują na nich tzw. blachy, czyli znaczki ze zlotów, w których brali udział.
Organizatorką tego jest Ania Kauczor, osiemnastoletnia córka motocyklisty, który prowadził paradę. Na jego maszynie ruszył do Gniezna o. Prus. Pierwszy raz w życiu jechał motorem i tak mu się spodobało, że na podobną wycieczkę za rok zaprosił prymasa Polski, abp. Wojciecha Polaka. Pierwszego mechanika motocyklowego kraju, jak o nim mówi.
Ksiądz prymas spotkał się z grupą w katedrze gnieźnieńskiej. Mówił o tym, że stoją w miejscu, które przypomina o naszych początkach. Skąd pochodzimy. Poprosiłam księdza prymasa o przesłanie z Gniezna dla wszystkich motocyklistów.
– Myślę, że jest w tym na pewno oprócz przygody poczucie wspólnoty – mówi. – Ludzie w ten sam sposób pragną dzielić trudy i radości drogi. Oczywiście nie zwalnia to z roztropności, mądrości. Motocykliści tak przeżywają ten czas, by nie narażać zdrowia i życia innych. Myślę, że ta wspólnota mogłaby wychowywać do odpowiedzialności wielu, którzy życiem ryzykują.
– Czy przyjmie ksiądz prymas zaproszenie do wzięcia udziału w paradzie za rok? – pytam. –Wszystko zależy od tego, jaki to będzie dzień, ale nie ma lęków czy obaw – mówi. – Jeśli to będzie możliwe, to chętnie przyjadę z Gniezna na Lednicę.
Wspólnota duszpasterska? Łatwo nie będzie. Motocykliści to ludzie, którzy nierzadko ciężko pracują fizycznie, na przykład na budowie. W handlu, w akwizycji. Odkładają pieniądze na motor, a kiedy go kupią (jak żona pozwoli, bo nowy to wydatek większy niż na samochód!), chcą zaszaleć, odpocząć z kumplami.
Po co jeździcie na zloty? – dociekam. – Dla towarzystwa, dziewczyn, alkoholu, czasem się pobić – słyszę. – Co Lednica ma wam do zaproponowania? – Niewiele, mówią. Jeden mówi, że nic. Ale przyjechali…
Lednica była też – wyjątkowo – przystankiem na trasie dorocznej pielgrzymki od morza do Tatr księży motocyklistów z klubu God’s Guards. Jest ich 150, dwa razy więcej niż rok temu. To duszpasterze motocyklistów w diecezjach, pasjonaci. Przełamują tradycyjny obraz księdza, namiestnika Chrystusa. Wbijają się w skóry, jadają śniadania w przydrożnym rowie. Gdyby tak połączyć siły lednicko-klubowe…
O. Prus uważa, że ta Lednica różni się od innych większym ładunkiem ewangelizacyjnym. Przypomina, jak w czasie mszy na „Chwała na wysokości Bogu” poprosił, by uczestnicy włączyli silniki. Próbuje zrozumieć ich język. Mówi o wychodzeniu na krańce świata. Jest do kogo.
Od sierpnia 2014 r. zmieniły się przepisy. Kierowcy posiadający prawo jazdy kategorii B przynajmniej od trzech lat, mogą prowadzić jednoślady o pojemności silnika do 125 cm3 i mocy nieprzekraczającej11 kW bez prawa jazdy na motocykl.
Lawinowo rośnie liczna motorów, nowych i używanych. Już w pierwszym kwartale 2015 r. Polacy zarejestrowali 4 097 motocykli, o ponad 140 proc. więcej niż rok wcześniej. Z badań TNS Polska wynika, że ponad 650 tys. osób marzy o własnym motocyklu. Może ktoś ich wciągnie w przygodę wiary, pokaże bardziej atrakcyjny sposób wyluzowania? Modlitwa za ofiary wypadków jest ważna, ale trzeba iść do żywych!
W pierwszy weekend października w Gietrzwałdzie odbędzie się IV edycja zakończenia sezonu (organizator: Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński). Zima to czas wykluwania się pomysłów.
[1] Papa motorre to neologizm Dariusza Jamrozowicza. Oddaje analogię do papa mobile i papa tramile, obejmuje wszystkie rodzaje motocykli, niesie w sobie warkot silnika.