Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zadaniem Anioła Stróża nie jest usuwanie spadających na mnie konarów i dawanie kuksańców, gdy w okolicy pojawi się złoczyńca – jego celem jest doprowadzenie mnie do nieba.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kim tak naprawdę są aniołowie, czy da się ich jakoś opisać na dostępnych nam poznawczych poziomach? Najpierw rozprawić się trzeba z nadmiarem, z zasłoną dymną, którą ludzka wyobraźnia aniołów skutecznie od nas odgrodziła.
Jak wyobrażasz sobie swojego anioła?
Zrób test: zamknij oczy i powiedz, jak wyobrażasz sobie swojego anioła? Dolary przeciwko orzechom, że w osiemdziesięciu procentach odpowiedzi znajdą się jakieś elementy z dwóch wizji: samotny, romantyczny, nadświadomy i nadinteligenty włóczęga o aparycji hollywoodzkiego aktora (w wersji dla panów: skrzyżowanie Marii Curie-Skłodowskiej z Larą Croft), lub coś białego ze skrzydłami, z twarzą otyłego pacholęcia lub słowiańskiego młodziana. Czasem w wersji z mieczem i jakimiś dodatkowymi elementami wyposażenia grupy rekonstrukcyjnej bitwy pod Grunwaldem.
Za pierwszy wizerunek odpowiada, rzecz jasna, cała współczesna popkultura (ze szczególnym uwzględnieniem filmów takich jak “Miasto aniołów”, a nawet serialu “Biblia”, w którym kung-fu anioł z dwoma mieczami sprawnie wyburzał Sodomę), za drugi – wielowiekowa tradycja ikonograficzna. Oba mogą mieć tyle samo wspólnego z rzeczywistością, co pieczarka z dinozaurem. Anioł nie jest bezcielesną wariacją na temat człowieka, jest bytem innym gatunkowo. Różni się od nas jak żaba od łososia, pies od jeża lub słoń od eugleny zielonej.
Czytaj także:
Co porabia anioł stróż po naszej śmierci?
Anioł Stróż zawsze przy tobie
Nie ma ciała. Teologowie późnej starożytności i wczesnego średniowiecza twierdzili co prawda, że jednak z czegoś jest zrobiony (święty Augustyn popisał się niebiańskim materiałoznawstwem, tworząc malowniczy termin „ciało powietrzne”), IV Sobór Laterański (1215 rok) uznał jednak, że anioły to byty czysto duchowe, i basta. (…)
Od samego niemal początku wszyscy zgadzali się, że anioł to uosobienie działania, byt-misja. Że to wykonawca woli Bożej. Jasne, można snuć kulturowe analogie, tropić przekonanie o istnieniu duchów opiekuńczych podobnych do aniołów w tej czy innej tradycji religijnej (a było ich sporo), ale teraz interesujemy się nie historią idei, lecz czymś, co chrześcijaństwo uważa za rzeczywistość.
Którą wziąwszy na poważnie – też już to gdzieś pisałem – musimy uznać, że w pokoju, w którym właśnie przebywamy, jest co najmniej dwa razy tyle osób, ile ich widzimy. (…)
Co dzieje się z Aniołem Stróżem po mojej śmierci?
Nie tylko ja (również np. św. Izaak Syryjczyk) jestem przekonany, że nasi aniołowie zostaną z nami również i w wieczności, gdzie będziemy razem odpoczywać – wyjątkowy charakter naszej więzi okaże się wpisany w nas – we mnie i w mojego anioła – na stałe, a więc on po mojej śmierci nie wróci do anielskiej „puli”.
Zaś tu na ziemi jego zadaniem nie jest usuwanie spadających na mnie konarów i dawanie kuksańców, gdy w okolicy pojawi się złoczyńca – celem anioła jest doprowadzenie mnie do nieba.
Może mi proponować drogę do celu inną niż ta, którą sobie wymyśliłem, bo widzi również drugą stronę rzeczywistości, która teraz jest dla mnie zmysłowo niedostrzegalna. Widzi obie strony kołdry naraz, wie więc najlepiej, którą należy się przykryć. Wie – jakkolwiek brutalnie i bezlitośnie by to nie brzmiało – kiedy Opatrzność Boża objawi się w tym, że uratuję się z jakiejś katastrofy, a kiedy w tym, że przyjdzie mi w niej zginąć. Nie jest moim ordynansem, jest mistrzem. Gdy trzeba – jest murem, gdy trzeba – strzałą (również tą, która leci w moją stronę).
Czytaj także:
Anioły. Skąd wiemy, że istnieją i do czego Panu Bogu się przydają?
Modlitwa do aniołów
Jakoś łatwiej modlić się do świętych niż do aniołów. Życie świętych mogliśmy jakoś poznać, do obsługi aniołów nie mamy narzędzi poznawczych, a wszyscy chyba przeczuwamy, że te malunki pierzastych młokosów to akt rozpaczy albo ściema. Zwykle to świętych prosimy więc o to, co nam potrzebne, aniołom zostawiając odpędzanie od nas szatana, toczenie w naszym imieniu walk duchowych et cetera.
To błąd. Anioł ma wszak do Boga taki sam dostęp jak święci. Też jest jego kochanym stworzeniem. On nie musi rozumieć wszystkich naszych pragnień czy pomysłów, ale na pewno jest z nami na tyle związany, że jeśli na czymś bardzo nam zależy, o coś bardzo prosimy, jak lojalny przyjaciel będzie się za nami wstawiać u Szefa. Anioł jest z nami, i tylko z nami (no jeszcze z Bogiem) w trybie 24/7. Zacytuję książkę Romana Zająca:
On jest moim indywidualnym sposobem kontaktu z wiecznością. Moją osobistą drabiną do nieba. A kim ja jestem dla anioła? Może on też uczy się czegoś ode mnie? Może człowiek jest potrzebny aniołowi, żeby przez pryzmat konkretnego ludzkiego życia doświadczył on tego, co jest mu jako duchowi czystemu niedostępne? Możliwe, że potrzebujemy siebie nawzajem.
Przecież po tym, jak Jezus stał się człowiekiem (a nie aniołem), nasz gatunek wie o Nim więcej, niż nasi niewidzialni przyjaciele.
Tekst pochodzi z książki Szymona Hołowni “Święci codziennego użytku”, wyd. Znak, 2015
Śródtytuły pochodzą od redakcji