Sama przeżyła horror wojny. Dziś opatruje rany zadane kobietom przez wojennych zbrodniarzy. Jej działania zwróciły uwagę Clintona i Whitakera.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Siostra Rosemary Nyirumbe w 2007 roku została laureatką nagrody Bohaterowie CNN, w 2014 roku znalazła się w setce najbardziej wpływowych ludzi według magazynu “Time”, a dziś za działalność na rzecz dialogu międzykulturowego otrzymała nagrodę im. Jana Pawła II Veritatis Splendor, ustanowioną przez Sejmik Województwa Małopolskiego.
Przede wszystkim jednak jest niezwykłą zakonnicą, która ratuje kobiety i młode dziewczyny, przetrzymywane, gwałcone i torturowane przez rebeliantów Josepha Kony – ugandyjskiego zbrodniarza wojennego, przywódcę Lord’s Resistance Army, partyzanckiej grupy zaangażowanej w brutalną kampanię na rzecz teokratycznego rządu w Ugandzie.
Misja – pomoc
Rosemary pochodzi z Paidha. Jej ojciec był utalentowanym stolarzem, a matka chciała przekazać swoim dzieciom wartość ciężkiej pracy.
Gdy miała 10 lat, zamieszkała ze swoją najstarszą siostrą, pomagając jej w opiece nad dziećmi. To tam kiełkowała jej pasja do opieki nad innymi, którą rozwija do dzisiaj.
Wiedziała, że właśnie tak chce spędzić swoje życie – pomagając. To pragnienie zaprowadziło ją do zakonu sióstr Najświętszego Serca Pana Jezusa.
W klasztorze studiowała położnictwo i pielęgniarstwo, pracowała jako pomoc chirurga. Te umiejętności okazały się inwestycją w przyszłość. Niedługo po tym opatrywała rany zranionym przez rebeliantów.
Gdy w Ugandzie rozpoczęła się wojna, s. Rosemary była odpowiedzialna za małą wspólnotę sióstr w Gulu. Tam, wśród rannych, wiele razy wykorzystywała swoje medyczne umiejętności.
Konflikt w Ugandzie narastał. Siostry, słysząc coraz bliżej huk strzałów, każdego dnia przed zmrokiem zamykały się w najbardziej schowanych zakątku swojego domu i czekały, aż znów zrobi się widno.
Zaczęły pomagać kobietom uciekającym z rąk rebeliantów, a s. Rosemary, nawet gdy grożono jej bronią, nie ujawniła, gdzie je ukrywa.
Ostatecznie siostry musiały opuścić Gulu, do którego s. Rosemary wróciła dopiero w 2001 roku. Wtedy jeszcze LRA terroryzowało to miejsce.
Nadzieja zaczyna się teraz
Dziesięciolecia brutalnego konfliktu pozostawiły w mieszkańcach Ugandy głębokie rany. Dziewczyny, wcześniej porwane do armii, dziś są często odrzucane przez swoje społeczności. Były gwałcone, torturowane i – jako żołnierze w armii Kony’ego – zmuszane do zabijania członków swoich rodzin.
Siostra Rosemary daje im szanse na powrót do społeczeństwa i do normalnego, godnego życia. Pod jej okiem tworzą torebki z zawleczek od puszek i przędzy, które sprzedają na całym świecie, szyją mundurki dla uczniów innych szkół. Dzięki temu zarabiają na swoje utrzymanie.
Jak to się zaczęło? Kiedy s. Rosemary została dyrektorką szkoły zawodowej im. św. Moniki, w rozmowie z jedną z uczennic, która nie radziła sobie z nauką, usłyszała, że dziewczyna przez rok była przetrzymywana i terroryzowana przez rebeliantów.
Wtedy w placówce uczyło się zaledwie 30 osób. Nocami szkoła zamieniała się w schron dla okolicznych mieszkańców.
Zakonnica postanowiła wprowadzić kurs krawiectwa, początkowo dla uczniów, którzy – podobnie jak ta uczennica – nie radzili sobie z nauką, a dzięki praktycznym zajęciom mogli zdobyć zawód i pomóc swoim rodzinom. W pierwszym kursie wzięła udział jedna trzecia uczennic.
Siostra w lokalnym radiu zaprosiła do św. Moniki wszystkie kobiety i dziewczęta, które wróciły z niewoli. Do szkoły przyszły setki pokrzywdzonych. Wkrótce miejsce, które od lat przynosiło straty, zaczęło tętnić życiem.
Jaką misję ma szkoła? Podwójną. Siostry chcą nauczyć dziewczyny umiejętności, dzięki którym w przyszłości będą mogły być niezależne. Ale szkoła to nie tylko nauka zawodu, to przede wszystkim miejsce, w którym te młode dziewczyny mogą poczuć się ważne i kochane, odzyskać swoją godność i nadzieję na normalne życie.
Siostra Rosemary z optymizmem patrzy w przyszłość, mówi, że „nadzieja zaczyna się teraz”. Przez 15 lat swojej pracy w szkole św. Moniki pomogła ponad 2000 młodych kobiet.
Dziś w ośrodku św. Moniki mieszka ok. 250 dziewcząt i tyle samo dzieci.
Siostra Rosemary nadzoruje również drugą szkołę w Atiak w Ugandzie i buduje trzecią, w Torit w Sudanie Południowym.
Jej działania promuje i wspiera organizacja „Pros for Africa”. Dzięki hojności specjalistów, lekarzy, pielęgniarek, prawników, inżynierów, projektantów, stolarzy, przedsiębiorców, nauczycieli, a także studentów medycyny i prawa siostra może ratować kolejne skrzywdzone kobiety.
Jest bohaterką książki, którą otrzymał już m.in. papież Franciszek. A ona w zamian, wzruszona do łez, otrzymała od niego błogosławieństwo. Cały dochód ze sprzedaży publikacji autorzy Reggie Whitten i Nancy Henderson przeznaczają na prowadzone przez siostrę szkoły.
Działania s. Rosemary zwróciły uwagę m.in. Billa Clintona i jego córki Chelsea, a także Foresta Whitakera, którzy stawiają ją za przykład pomocy najbardziej potrzebującym.
*Uroczysta gala wręczenia nagrody im. Jana Pawła II “Veritatis Splendor” odbyła się w 17 października w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Siostra Rosemary została jej pierwszą laureatką. Odtąd nagroda ustanowiona przez Sejmik Województwa Małopolskiego, będzie przyznawana co dwa lata za zasługi na rzecz szerzenia dialogu w wymiarze kulturowym, społecznym i międzyreligijnym. Wysokość nagrody to równowartość 100 tys. dolarów.