Wprowadziliśmy na przykład zasadę, że na początku weekendu każde z nas pisze listę rzeczy, których zrobienie sprawi nam radość. To zadziałało.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Modne obecnie hasła zachęcają do życia w pełni, realizowania swoich marzeń i odkrywania pasji. Jednak w codziennym zabieganiu trudno usłyszeć siebie, swoje pragnienia i marzenia. Czasem nawet trudno pamiętać i dbać o swoje potrzeby.
Jak to zmienić? Myślę, że zainspiruje was historia Wojtka i Basi. Jak sami o sobie mówią, są typową parą po trzydziestce. Oboje dużo pracują. Wojtek prowadzi firmę, a Basia pracuje jako freelancerka. Małżeństwem są od ponad roku, nie mają jeszcze dzieci.
Zuzanna Górska-Kanabus: Mówicie o sobie, że teraz żyjecie tak, jak pragniecie. Zawsze tak było?
Wojtek: Nie było tak od początku. Oboje mamy zadaniowe, projektowe podejście do życia. Ma to swoje plusy, ponieważ jesteśmy efektywni i skuteczni w naszych działaniach oraz osiąganiu celów. Jednak po pewnym czasie zobaczyliśmy, że w naszym myśleniu dominuje kategoria „powinniśmy” nad „chcemy”, „pragniemy”.
Basia: Staliśmy się wręcz niewolnikami powinności i obowiązków. Powoli czuliśmy się coraz bardziej przytłoczeni i znikała radość z naszego życia. Stwierdziliśmy, że tak dalej być nie może i coś chcemy z tym zrobić. Na początku nie było to łatwe, ponieważ stare nawyki były dość silne.
To jak je zmieniliście?
Wojtek: Zaczęliśmy od powieszenia karteczek z pytaniami „czego chcesz?”, „czego pragniesz?”. Codziennie rano i kilka razy w ciągu dnia zadawaliśmy sobie te pytania. Na początku w mojej głowie pojawiały się tylko myśli związane z pracą i obowiązkami. Z czasem zacząłem lepiej uświadamiać sobie, czego potrzebuję, co sprawi mi radość.
Basia: U mnie było podobnie. Na początku pojawiała mi się przed oczami lista zadań, które powinnam zrobić. Zupełnie nie słyszałam swoich pragnień. Ale po pewnym czasie to się zaczęło zmieniać. Wprowadziliśmy też zasadę, że na początku weekendu każde z nas pisało listę rzeczy, których zrobienie sprawi nam radość. Następnie je porównywaliśmy. Realizowaliśmy te, które były wspólne, oraz dodatkowo każde z nas wskazywało jeszcze 1-2 rzeczy.
Jak szybko zobaczyliście efekty?
Basia: Praktyka robienia listy pomysłów na weekendowe działania sprawdziła się bardzo. Nie tylko dała nam radość, ale nauczyła też szanowania potrzeb drugiej strony. Teraz lepiej rozumiem, czego Wojtek potrzebuje, czego pragnie. On tak samo w większym stopniu szanuje moje potrzeby. Dzięki temu dajemy sobie więcej miłości i wolności. Kiedyś nie rozumiałam na przykład jego potrzeby „jaskini”, teraz łatwiej mi się na nią zgodzić.
Potrzeba “jaskini”?
Wojtek: Raz na jakiś czas potrzebuję samotności. Odcięcia się od bodźców, pobycia samemu. Latem biorę koc i idę do parku. Leżąc, obserwując niebo, praktycznie nie myślę o niczym. Innym razem czas jaskini spędzam, naprawiając różne rzeczy. Lubię to robić. Warunek jest jeden – chcę mieć wtedy spokój i ciszę.
Basia: Kiedyś tego nie rozumiałam i jak Wojtek mówił, że potrzebuje jaskini, to czułam się odrzucona. Wiesz, ja jak każda kobieta potrzebuję bliskości i to, że Wojtek chciał oddzielenia na jakiś czas, nie mieściło mi się w głowie. Teraz wiem, że dzięki temu czasowi on jest bardziej szczęśliwy i w efekcie między nami jest lepiej. Dodatkowo rozmawiając o naszych potrzebach i pragnieniach nauczyliśmy się negocjować. Bywa, że w niektóre dni czy weekendy mam mniej czasu niż marzeń do zrealizowania. Wtedy trzeba wybrać tylko niektóre z nich i to takie, abyśmy oboje byli zadowoleni. Ta praktyka nauczyła mnie priorytetyzacji pragnień i minimalistycznego podejścia oraz pomogła walczyć z egoizmem. Wiem, że nie mogę mieć wszystkiego od razu, dlatego muszę wybrać, co jest dla mnie najważniejsze. I dodatkowo muszę zważać na to, czego pragnie i potrzebuje mój mąż. Trzeba znaleźć między tym balans.
Wojtek: Naszą nadrzędną zasadą przy wyborze sposobu spędzenia weekendu była zasada jedności. Jesteśmy małżeństwem, więc kierujemy się tym, co jest dobre dla nas jako małżeństwa. Jeżeli widzę, że Basia jest zmęczona po całym tygodniu pracy i chce odpocząć w domu, to, mimo że marzy mi się spędzenie weekendu na rowerach, nie forsuję tej idei. Wiem, że na nią przyjdzie czas. W takich sytuacjach staramy się znaleźć sposoby na spędzenie czasu, które będą odpowiadały nam obojgu. To wymaga elastyczności, ale nigdy nie jest tak, że któreś z nas się poświęca i robi coś kosztem siebie. Jeżeli zrezygnuję z rowerów, to jest to tylko odroczenie przyjemności. Wiem, że gdy wyjdę naprzeciw potrzebom Basi, to ona przy innej okazji uszanuje moje potrzeby i zrobimy razem coś, co może nie znajduje się na jej top liście.
Stworzyliście pewien system działań: karteczki z pytaniami, lista rzeczy, które chcecie zrobić w weekend, wspólne wybieranie i negocjowanie podejmowanych działań. To cały system czy jest coś więcej?
Wojtek: To podstawa, którą ciągle rozwijamy. Jednak oprócz tych narzędzi potrzebna jest jeszcze wytrwałość i konsekwencja.
Basia: Dokładnie tak. Dodałabym jeszcze dwie rzeczy: asertywność i wyciąganie wniosków z niepowodzeń. To nie jest tak, że jak zaczniesz słyszeć swoje potrzeby i pragnienia, to od razu je zaczniesz realizować. Po drodze zdarzają się mniejsze lub większe niepowodzenia. Należy się nimi nie zrażać i próbować dalej.
Wojtek: Ostatnio też z wyprzedzeniem zaczęliśmy planować czas dla siebie. Jest to jedna z rzeczy, które wpisujemy na początku miesiąca do kalendarza. Dzięki temu tworzymy przestrzeń na słuchanie siebie, swoich potrzeb, dzielenie się nimi i budowanie więzi między nami. To wszystko wymaga wysiłku, konsekwencji i niezniechęcania się. Po roku praktykowania tego sposobu mogę powiedzieć, że razem z Basią czujemy się szczęśliwsi, w naszym życiu jest więcej miejsca na radość, a w małżeństwie czujemy się sobie bliżsi.
Basia: Mamy też lepszy kontakt z przyjaciółmi i rodziną. Gdy się z nimi widzimy, kieruje nami chęć, a nie powinność. Nasze życie towarzyskie stało się bardziej bogate i lepsze.
Jaką radę dalibyście osobom, które chcą zacząć żyć zgodnie ze swoimi pragnieniami i potrzebami?
Basia: Nie bój się zaryzykować i zacznij od małych rzeczy. Na przykład pytaj siebie: na co mam ochotę? Co sprawi mi radość?
Wojtek: Zadawaj te pytania kilka razy dziennie. I to co usłyszysz wcielaj w życie. Po krótkim czasie zobaczysz pierwsze efekty.
Czytaj także:
Zdradziłem swoją żonę. Z… nią samą
Czytaj także:
Jak zniszczyć mężczyznę swojego życia? Wystarczy ta jedna rzecz
Czytaj także:
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo