Film o prześladowanych misjonarzach katolickich w Japonii to produkcja, na którą warto było czekać.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Filmowa adaptacja książki Shusaku Endo „Milczenie” z 1966 roku o katolickich misjonarzach stojących w obliczu prześladowań i kryzysu wiary w XVII-wiecznej Japonii to produkcja, na którą wiele osób czeka z niecierpliwością.
Kandydat do Oscara?
Film pozostawał owiany tajemnicą. Poza oficjalną datą premiery (do kin wejdzie w styczniu), kilkoma fotosami (m.in. zdjęciami wychudzonego Liama Neesona) oraz doniesieniami o skrócenie pierwotnej wersji z trzech godzin do 2:39, niewiele wiedzieliśmy o projekcie, który od dziesięcioleci jest pasją Scorsese. Ta tajemniczość nie zmniejszyła wcale medialnego szumu wokół filmu, z którym wiąże się wiele oczekiwań. Już dziś dużo mówi się, że „Milczenie” to kandydat do Oskara, a producent Irwin Winkler nazywa go „najlepszym filmem” Scorsese.
Kilka nowych fotosów z filmu i wywiad na portalu Fandango z gwiazdą Andrew Garfieldem zdradzają nieco nowych szczegółów.
„Jest refleksyjny i brutalny zarazem” – zapowiada Garfield. „To tajemniczy film. Nie potrafię tego do końca wyrazić słowami. Za każdym razem, kiedy ja i Marty próbujemy wejść w głąb motywów zawartych w filmie i dotrzeć do tego, co przeżywa bohater, kończy się na tym, że rozmawiamy przez dwie, trzy godziny. I za każdym razem na końcu milczymy przez pięć minut, bo wyczerpaliśmy rozmowę, a nadal nie mamy odpowiedzi, tylko kolejne pytania. Wtedy on na mnie patrzy i mówi: W porządku młody, do następnego razu” – uzupełnia.
Japońskie tortury
Scorsese jest znany z brutalnych filmów. Jeżeli powieść Endo jest ostatecznie rozmyślaniem o Bogu, wierze i cierpieniu, to siłą napędową dla tych pytań, jest fala antychrześcijańskiej przemocy skierowana przeciwko misjonarzom i nawróconym na chrześcijaństwo Japończykom.
Portal Fandango poprosił Garfielda, by powiedział coś więcej o brutalności filmu. Tym bardziej, że w „Milczeniu” pokazano m.in. rodzaj tortury zwanej anazuri. Polegała ona na wieszaniu chrześcijan do góry nogami i ich powolnym wykrwawianiu się na śmierć. Garfield odpowiedział, że jest w tym filmie dużo przemocy, ale jest ona zadawana w zupełnie inny sposób. „Jest to specyficzny rodzaj brutalności, którą posługiwano się niechętnie, a jednak z japońską doniosłością” – dodaje aktor.
Garfield zdradza też nieco szczegółów o samym kręceniu filmu czy wskazówkach, jakie otrzymał od księży jezuitów (a które wykorzystał także w pracy nad rolą Desmonda Dossa w innym równie niecierpliwie oczekiwanym filmie „Przełęcz ocalonych” Mela Gibsona).
Fascynujący jezuici
„Na przygotowanie do roli dostałem rok” – opowiada. „Miałem spędzić dużo czasu z Martym i z jezuitami, szczególnie z ks. Jamesem Martinem, który stał się dla mnie prawdziwym mentorem, a nawet kierownikiem duchowym. Uczył mnie wszystkiego, co jezuickie w sposób instynktowny, nie tylko intelektualnie. Przez doświadczenie. Po prostu zakochałem się w tym, co znaczy być jezuitą i przeniosłem to doświadczenie bezpośrednio do pracy z Melem [Gibsonem], próbując wejść w skórę Desmonda Dossa” – przyznaje.
Osiem tygodni przed oficjalną premierą nadal nie ma zwiastuna filmu. Można założyć, że studio nie spodziewa się, że „Milczenie” będzie komercyjnym przebojem. Po tylu latach przemyśleń i precyzyjnej pracy, połączenie talentu Endo z reżyserią Scorsese, mogą zaowocować czymś więcej, niż tylko kinowym sukcesem – głęboką, niepokojącą i aktualną wizją ludzkiej duszy.
Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia.